MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od studniówki do matury. I tak każdego roku już od przeszło czterdziestu lat

Mirosława Zybura
Mirosława Zybura
Swoje zawodowe lata, spędzone w III Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Kaliszu odmierza kolejnymi rocznikami maturzystów opuszczających mury szkoły.

- Jakoś minęło to życie w szkole. To będzie moja czterdziesta pierwsza matura w "Koperniku" - mówi Maria Mężyk.

Kiedy próbowałyśmy wspólnie policzyć, ile to klas uczniów i absolwentów szkoły zdążyło poznać panią Marię, stwierdziła, że przed reformą edukacji, która naukę w szkole średniej skróciła z czterech do trzech lat, można było młodzież poznać bliżej.

- A teraz nie wszystkich idzie zapamiętać. Wcześniej jeszcze młodzież nosiła tarcze, była może inna dyscyplina. Wydaje mi się, że teraz mniej rozrabiają. Może dlatego, że jest bezpieczniej, bo teraz do szkoły mogą wejść tylko uczniowie z kartą elektroniczną? Kiedyś tego nie było, więc może ten co rozrabiał, nie był nawet naszym uczniem, tylko tak się przewinął? - zastanawia się pani Maria. - Bo czasami słyszy się, jak inni narzekają na młodzież, a ta nasza, z "Kopernika", jest naprawdę kochana. Uczniowie tak pięknie się bawią, jest naprawdę miło.

Podkreśla, że cały czas muszą zmieniać obuwie, bo "parkiet naprawdę ciężko jest dopolerować, kiedy uczniowie wchodzą w glanach". Pani Maria każdy zakamarek zabytkowego budynku liceum zna jak własną kieszeń i szkoła nie ma przed nią żadnych tajemnic. Po tym można chyba poznać dobrą woźną, bo właśnie taką - często przez innych niezauważaną, bo skromną, ale na pewno potrzebną pracą - pani Maria zajmuje się w "Koperniku".

Nawet teraz, kiedy od trzech lat jest już na emeryturze, pracuje w liceum na pół etatu. Z "Kopernikiem" związana jest zawodowo i... prywatnie, bo razem z mężem mieszka także na terenie szkoły.

Nie spodziewała się, że trafi właśnie do takiej pracy. Pochodzi ze skromnej rodziny, młodo wyszła za mąż.

- W domu było nas sporo. Miałam 17 lat, kiedy poznałam mężczyznę starszego ode mnie o siedem lat - wspomina pani Maria. - Pokochaliśmy się i wzięliśmy ślub. Mąż nie chciał, żebym pracowała, ale w naszym domu się nie przelewało. Kiedy urodziłam drugą córkę, zdecydowałam, że pójdę do pracy.

W "Koperniku" na podobnym stanowisku pracowała już mama pani Marii. A szkoła potrzebowała kolejnego pracownika.

- Przyjęła mnie dyrektor Eugenia Pastuszek. Przyszłam do pracy w marcu, a w maju już były matury - mówi pani Maria.

Z początku pracowała tylko na drugą zmianę. Niekiedy, jak mówi, dzień pracy był bardzo długi - w budynku przy ul. Kościuszki obok liceum działały jeszcze inne szkoły.

Przez pierwsze lata pani Maria do pracy dojeżdżała z pobliskich Rożdżałów. Do najbliższego przystanku autobusowego szło się 2 kilometry przez... las.

- Mieszkaliśmy w leśniczówce w samym środku tego lasu. Mąż pracował jako pilarz. Do domu wracał popołudniami, pilnował dzieci, kiedy ja wychodziłam do pracy i wychodził po mnie na przystanek, kiedy wracałam wieczorem po godzinie - opowiada pani Maria.

W 1986 roku Mężykowie przeprowadzili się do Kalisza i na prośbę kolejnego dyrektora "Kopernika", nieżyjącego już Jerzego Goździelewskiego zamieszkali na terenie szkoły.

- Stwierdził, że tak będzie lepiej, jeśli zamieszka tutaj małżeństwo - mówi pani Maria. - Dzieci już dorastały i dojeżdżały do szkół w Kaliszu. Mąż z początku nie chciał pracować w mieście, w końcu jednak zdecydował się ze względu na dzieci. Pracował jako dozorca i palacz, kiedy jeszcze było ogrzewanie na węgiel - dodaje pani Maria. W tym czasie została też główną woźną w szkole.

- Wcześniej sprzątałam tylko w klasach. Potem doszły jeszcze biura, pokój nauczycielski. Doglądałam też pracowników w magazynie, załatwiałam też szereg różnych spraw służbowych - wylicza pani Maria. Wśród tego najważniejsze są matury i uroczystości. Pani Maria jest ich dobrym duchem.

- Przy maturach trzeba być już na nogach o 5 rano, kiedy odbierane są karty egzaminacyjne. Wtedy otwieram szkołę razem z dyrekcją - mówi. - Zdarzało się, że przy okazji matur ustnych też gotowałam coś od siebie dla nauczycieli. Oni na tych egzaminach w końcu siedzą cały dzień.

Jak mówi Anna Narewska, obecna dyrektorka III Liceum Ogólnokształcącego, postawa pani Marii to wzór prawdziwej zawodowej służby w pełnym tego słowa znaczeniu.

- Kiedy studniówki odbywały się jeszcze na terenie szkoły, nieraz siedziało się całe noce nad przygotowaniami - mówi pani Maria.

Raz młodzież znalazła sposób na wniesienie alkoholu. Rodzice oczywiście pilnowali, by nic takiego się nie stało, ale nie upilnowali.

- Przyłapałam uczniów, jak przez okno w klasie na piętrze po linkach wciągali butelki - wspomina ze śmiechem. - Potrafili sobie zaradzić.

Dzisiaj, po latach mieszkania w tak bliskim i żwawym szkolnym sąsiedztwie, pani Maria nie narzeka.

- Hałas nie jest najgorszy - mówi, ale podkreśla też, że trzeba mieć oczy dookoła głowy, szczególnie uważnie przyglądać się tym, którzy po godzinach przychodzą na szkolne boisko.

- No i miałam też kilkanaście włamań - wspomina. - Tak było jeszcze przed założeniem alarmów. Przychodzę do szkoły, a tu wybite szyby, okradzione szatnie. Jednego razu otwieram drzwi, które wydają mi się jakieś lekkie. Wchodzę na korytarz, a tu sekretariat rozwalony, drzwi do pracowni komputerowej zniszczone...

Zdarzyło się przyłapać włamywaczy na gorącym uczynku.

- Słyszałam, jak chodzą po szkole, wyłamują kolejne drzwi. Jak dzwoniłam po policję, byłam bardzo zdenerwowana - opowiada. - Policja przyjechała, a złodzieje zdążyli uciec. Na szczęście nic nie ukradli, ale ja byłam bardzo roztrzęsiona samą ich obecnością.

Zawodowe poświęcenie skromnej kobiety docenił w październiku 2014 roku prezydent RP Bronisław Komorowski, który nagrodził panią Marię złotym medalem za wieloletnią służbę. Wyróżnienie odebrała 23 października w poznańskim kuratorium, ale informacja dotarła do szkoły podczas Dnia Nauczyciela. Marię Mężyk nagrodzono wówczas gromkimi oklaskami.

- W ogóle się tego nie spodziewałam - mówi. - Nic nie wiedziałam, było to dla mnie wielkie zaskoczenie i wzruszenie, że zostałam tak doceniona. Było mi bardzo miło, a kiedy dostałam owację na stojąco, po prostu się popłakałam...

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski