W 2005 roku do wojewody wielkopolskiego wysłano pismo o zwrot ziemi pani M. zabranej jej w okresie PRL przez państwo. Potem okazało się, co potwierdziło dwóch grafologów, że podpis pani M. pod wnioskiem o zwrot został sfałszowany. Prokuratura wyjaśnia przez kogo.
Nie czekając na finał śledztwa, prawnicy pani M. złożyli wniosek do wojewody o unieważnienie decyzji o zwrocie. Tłumaczyli, że sfałszowano podpis M., a poza tym nie wiedziała ona o zakończeniu sprawy decyzją o oddaniu jej ziemi. Pani M. miała nie wiedzieć dlatego, że udzieliła znajomej geodetce szerokiego pełnomocnictwa do reprezentowania jej przed urzędami. Zdaniem pani M. i jej prawników geodetka wyłudziła tak szerokie pełnomocnictwo. To właśnie do geodetki urzędnicy wysłali decyzję o zwrocie, bo jej adres podano jako ten do korespondencji. Geodetka z czasem stała się też właścicielką ziemi, w czym miały jej pomóc uzyskane wcześniej pełnomocnictwa.
Wojewoda wielkopolski uznał właśnie, że nie ma podstaw do unieważnienia decyzji o zwrocie ziemi. Zanim do tego doszło, 2 stycznia tego roku urzędnicy zwrócili się pisemnie do prokuratury o ważne informacje ze śledztwa. Chcieli lepiej poznać sprawę.
Długo nie mogli się ich doczekać, więc 22 lutego doszło do rozmowy telefonicznej z prokuratorem prowadzącym. Ponoć zobowiązał się do szybkiego nadesłania informacji. Ostatecznie nie wpłynęły one do urzędników. Mimo to wojewoda wydał decyzję. Uznał, że urzędnicy starostwa - to oni prowadzili postępowanie o zwrot - działali prawidłowo.
- Wojewoda mógł jedynie oceniać pracę urzędników podczas prowadzenia postępowania o zwrot gruntów. Nie dopatrzył się w ich decyzjach rażącego naruszenia prawa. Rozumiemy oczywiście kłopot pani M., ale inna decyzja nie mogła zostać wydana - tłumaczy Tomasz Stube, rzecznik wojewody.
Wojewoda w swoim piśmie do prawników pani M. wskazał, że może ona złożyć wniosek do sądu o uchylenie się od skutków prawnych związanych ze zwrotem ziemi. Ale prawnicy pani M. już wcześniej podjęli takie kroki. Efektem jest postępowanie o uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym. Chodzi o ustalenie, kto tak naprawdę jest właścicielem ziemi: pani M. czy geodetka. Postępowanie trwa.
Od pół roku trwa również śledztwo prokuratury. Do tej pory nikomu nie postawiła zarzutów. Niebawem ma przesłuchać panią notariusz, u której zawierano pełnomocnictwa między panią M. a geodetką. Pani notariusz w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" przekonywała, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Podobnie uważa geodetka, która mieszka na gruntach, o zwrot których walczy pani M.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?