Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Warta popłynęła po przerwie, wielkie pretensje do sędziego

Maciej Lehmann
Damian Seweryn i jego koledzy nie dali niestety rady Widzew i przegrali 0:2
Damian Seweryn i jego koledzy nie dali niestety rady Widzew i przegrali 0:2 Marek Zakrzewski
Za grę w pierwszej połowie piłkarzom Warty należą się brawa. Niestety, po zmianie stron Zieloni byli tylko cieniem samych siebie. Faworyzowany Widzew z zimną krwią wykorzystał błędy poznaniaków i potwierdził, że jest głównym kandydatem do awansu do ekstraklasy.

Kiedy piłkarze schodzili do szatni na przerwę, większość sympatyków Warty wierzyła, że ich drużyna jest w stanie sprawić dużą niespodziankę. Pozna-niacy posiadali inicjatywę, mieli optyczną przewagę, przeprowadzili kilka groźnych akcji.

Bardzo pewnie grała też obrona. Krzysztof Strugarek wygrał większość pojedynków powietrznych z Marcinem Robakiem, Błażej Jankowski na niewiele pozwalał Darvydasowi Sernasowi, a Artur Marciniak przerywał nieliczne próby widzewiaków przedarcia się lewą stronę boiska. Szkoda jednak, że dobrze zapowiadające się ataki Zielonych przeważnie załamywały się jeszcze przed polem karnym. Nasi piłkarze w kluczowych momentach nie potrafili dokładnie rozegrać piłki, rzadko też decydowali się na strzały z dystansu.

Dyrygowana przez Jarosława Bieniuka defensywa gości pomyliła się tylko raz, ale konsekwencje mogły być poważne, bo lepszej sytuacji, jaką miała Warta do zdobycia gola, trudno sobie wyobrazić.

Po podaniu Tomasza Magdziarza w sytuacji sam na sam z bramkarzem Widzewa znalazł się Damian Seweryn. Doświadczony pomocnik trafił jednak wprost w Macieja Mielcarza, który jednak odbił piłkę wprost pod nogi stojącego pięć metrów przed bramką Damiana Pawlaka. Napastnik Warty zamknął oczy i próbował z całej siły wbić piłkę do siatki. Niestety, nie było to najlepsze rozwiązanie. Gdyby starał się uderzyć bardziej technicznie, być może nie trafiłby w nogi rozpaczliwie interweniującego Tomasza Lisowskiego. Jęk zawodu kibiców Warty był donośny, choć wtedy wszyscy wierzyli jeszcze, że nie jest to ostatnia okazja strzelecka gospodarzy. Lecz po zmianie stron Warta prezentowała się już dużo gorzej. Można było odnieść wrażenie, że w szatni z naszych piłkarzy zeszło powietrze. Gra zupełnie im się nie kleiła, mieli spore kłopoty, by podprowadzić piłkę pod pole karne gości.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 61. min Widzew objął prowadzenie, przy biernej trzeba przyznać postawie obrońców Warty. Darvydas Sernas, widząc wychodzącego z bramki Radlińskiego, sprytnie odegrał do Marcina Robaka, który bez problemów trafił do siatki. Poznaniacy protestowali. Uważali, że łodzianie zachowali się nie fair.

- Zostałem sfaulowany i leżałem na boisku - mówił wzburzony Tomasz Magdziarz. W takiej sytuacji przeciwnicy powinni wybić piłkę na aut. Jeśli Widzewa nie było stać na ten gest, to grę powinien przerwać sędzia. Do arbitra mamy ogromne pretensje także za drugiego gola - dodał kapitan zielonych.

Drugi gol padł bowiem w jeszcze bardziej kontrowersyjnych okolicznościach. - Powinien być rzut wolny dla nas po faulu na Damianie Pawlaku. Sędzia puścił akcję, a po chwili jeszcze piłka tak nieszczęśliwie się odbiła od arbitra, że można powiedzieć, iż to on zaliczył asystę - opisywał tę sytuację Marek Czerniawski. Szczęśliwym strzelcem okazał się Sernas, który popisał się mocnym uderzeniem z 18 m.

- Rok temu przegraliśmy tu 1:3, bo dostaliśmy szybko czerwoną kartkę. Nie płakaliśmy jednak, że straciliśmy punkty przez sędziego . Teraz mieliśmy więcej szczęścia, wykorzystaliśmy swoje sytuacje i dlatego wygraliśmy - podsumował mecz napastnik Widzewa Marcin Robak.

- Nie ma co ukrywać, nie jestem zadowolony z tego meczu. Zdawałem sobie sprawę z tego, że kto strzeli bramkę pierwszy, ten zostanie zwycięzcą i tak też się stało. Uważam, że po pierwszej połowie powinniśmy prowadzić. Mieliśmy bowiem kilka okazji do zdobycia gola. W drugiej połowie goście odzyskali formę z derbów Łodzi i wykorzystali swoją szansę - stwierdził trener Czerniawski.
- Kibice obejrzeli ciekawy mecz. Było dużo sytuacji , dramaturgii. Mieliśmy szczęście, że w drugiej połowie się przebudziliśmy, bo w pierwszej to średnio wyglądało - powiedział trener Widzewa Paweł Janas.

Warta Poznań - Widzew Łódź 0:2
Bramki: Robak 61, Sernas 71.
Sędziował: Jarosław Chmiel (Warszawa).
Widzów: 2000.
Warta: Radliński - Marciniak, Jankowski, Strugarek, Otuszewski - Bekas I (83. Ngamayama), Seweryn I - Magdziarz, Reiss, Iwanicki (77. Miklosik) - Pawlak (73. Kazimierowski). Trener: Marek Czerniawski
Widzew: Mielcarz - Ukah, Szymanek, Bieniuk, Lisowski - Broź, Panka, Kuklis, Sernas (90. Madera), Grzelczak (60. Oziębała) - Robak. Trener: Paweł Janas

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski