MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piłka ręczna: Serbowie złamali Polaków

Jacek Pałuba
To była bardzo zła inauguracja mistrzostw Europy dla polskich piłkarzy ręcznych. Drużyna trenera Bogdana Wenty w pierwszym spotkaniu grupy A, przegrała z gospodarzami imprezy Serbami 18:22 (7:11).

Biało-czerwoni rozpoczęli turniej najgorzej jak mogli. Zaprezentowali marny styl, a najbardziej martwi katastrofalna skuteczność. Czy w następnych bojach ze Słowakami i Duńczykami potrafią nawiązać do swoich najlepszych występów z przeszłości? Na razie trudno odpowiedzieć na to pytanie.

Jeszcze przed meczem trener Wenta mówił, że to spotkanie nie tylko o dwa punkty, ale też o złapanie "wiatru w żagle" na dalszą część imprezy. Z pewnością Polacy, przynajmniej na razie, go nie złapali. Od początku biało-czerwoni byli nieskuteczni, bo serbski bramkarz Stanić obronił strzał Krzysztofa Lijewskiego. Gospodarze wygrywali 3:1, a po kwadransie 7:3. W tym okresie jedynie Michal Jurecki potrafił się przebić przez twardą obronę rywali. Nie pomagały zmiany, jakich dokonywał Wenta. Jaszka i Tkaczyk rozgrywali piłki zbyt statycznie. Brakowało podań na koło i na skrzydła.

Ani Bartosz Jurecki, ani Kamil Syprzak, nie mogli znaleźć sobie odpowiedniego miejsca na linii sześciu metrów. Kiedy rywale grali w osłabieniu, to nasza drużyna też nie potrafiła odrobić strat, a sama traciła bramki. Chociaż w polskiej bramce nieźle spisywał się Marcin Wichary, to jednak jego koledzy popełniali zbyt wiele błędów w ataku. Tylko siedem zdobytych goli w tej części (7:11), świadczy o dużej słabości polskiego zespołu. Powodów do optymizmu po trzydziestu minutach nie było.

Po przerwie rzeczywiście niewiele się zmieniło w grze biało-czerwonych. Bramki zdobywali rywale i bardzo szybko "odskoczyli" na 14:7. Na boisku pojawił się Karol Bielecki i rozpoczął bombardowanie serbskiej bramki. Ale to nie zmieniło sytuacji, bo rywale wyraźnie kontrolowali wydarzenia na parkiecie.

Nasz zespół nadal raził nieskutecznością nawet, gdy zostały wypracowane dogodne pozycje. Po kolejnym golu, Serbowie w 40. minucie objęli prowadzenie 16:8. W tym momencie stało się jasne, że biało-czerwoni raczej tego spotkania nie wygrają. Trener Bogdan Wenta stawiał na kolejnych swoich zawodników, ale niewiele to zmieniło w grze drużyny. Serbowie niesieni głośnym dopingiem kibiców byli już pewni wygranej.

W końcowym fragmencie pojedynku na boisku w obu ekipach pojawili się zawodnicy rezerwowi. Polacy zaczęli odrabiać straty, ale nie wynikało to z lepszej gry naszej drużyny, ale jedynie z tego, że Serbowie oszczędzali już siły na następne mecze.

Porażka 18:22 nie daje zbyt wielu powodów do optymizmu na przyszłość. Przynajmniej na razie postawa naszej drużyny to zawód dla polskich kibiców. Czy biało-czerwonych stać jeszcze będzie na poprawę gry? Czasu na ewentualne korekty w składzie już nie ma, bo we wtorek Polaków czeka pojedynek ze Słowakami, a w czwartek ostatni mecz w grupie z Duńczykami. Aby myśleć o awansie do drugiej rundy trzeba wygrać co najmniej jeden mecz. Droga na igrzyska olimpijskie w Londynie znowu się wydłużyła. I tak naprawdę nie widać "światła w tunelu", które otworzyłoby drzwi do walki o olimpijskie paszporty.

Polska - Serbia 18:22 (7:11)
Polska: Wichary, Wyszomirski - Jaszka 1, Lijewski 2, Kuchczyński 1, Tkaczyk 1, Bielecki 4, Wiśniewski 1, B. Jurecki, M. Jurecki 3, Tłuczyński 2, Jurkiewicz 1, Syprzak 1, Kwiatkowski, Zaremba 1, Orzechowski.
Serbia: Stanić, Marjanac - Sesum 1, Vujin 6, Nikcević 6, Manojlović, Toskić, Ilińć 4, Marković, Prodanović 3, Stojković, Kostadinović, Beljanski, Vucković 1, Cutura 1, Stanković.
Sędziowali: Oscar Raluy Lopez, Angel Sabroso Ramirez (Hiszpania). Widzów: 7 000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski