MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po stracie ciąży matka ma prawo do rozpaczy

Marta Żbikowska
Z doktor Martą Czarnecką-Iwańczuk, psychologiem, która przez osiem lat pomagała kobietom po stracie w szpitalu przy Polnej, rozmawia Marta Żbikowska

Czy sama informacja o tym, co można zrobić po poronieniu, pomaga kobietom, które straciły dziecko?
Wraz z informacją o możliwościach prawnych kobieta powinna dowiedzieć się, jakie będą konsekwencje jej decyzji. Co będzie, jeśli zdecyduje się na pochówek, a co, jeśli zostawi ciało dziecka w szpitalu. I to nie tylko w sferze fizycznej, ale także emocjonalnej i duchowej. Dobrze, jeśli ktoś to powie rodzicom, bo przecież nikt nie jest przygotowany na taką sytuację, nie rozważa wcześniej kwestii związanych ze stratą dziecka, a w szoku trudno podejmować tak ważne decyzje.

Spotykała Pani w szpitalu kobiety, które straciły dziecko podczas porodu lub w wyniku poronienia. Co można powiedzieć matce w tak dramatycznej sytuacji?
Często dla kobiet po poronieniu ważne jest to, że ktoś widzi ich cierpienie. W różnych środowiskach różnie to wygląda. Czasami mówi się, że mała ciąża, mała strata, a to nieprawda. Strata ciąży to nie tylko fizyczna utrata, ale też pozbycie się marzeń, planów na przyszłość. Pomagam kobietom pożegnać się z tym, co miało nadejść wraz z ciążą, z narodzinami dziecka. Mówię, że rodzice mają prawo do rozpaczy, do przeżywania żałoby bez względu na to, ile trwała ich ciąża.

Jak rodzice próbują sobie radzić sami?
W pierwszej chwili rodzice próbują racjonalizować sobie to, co się stało. W momencie, gdy dowiadują się o poronieniu, nie używają już słowa "dziecko". Tak jest im łatwiej zdystansować się do sytuacji, łatwiej jest powiedzieć sobie: poroniłam, niż straciłam dziecko. Łatwiej mówić o płodzie niż o dziecku. Dlatego rodzice używają terminologii medycznej, ona jest dalej od uczuć.

A co dzieje się w emocjach?
Zazwyczaj jest to ból, rozpacz, poczucie niesprawiedliwości, poczucie krzywdy. Rodzicom, którzy przychodzą do mnie do gabinetu, pomagam do tych emocji dotrzeć, nazwać je, bo tylko w ten sposób można zrobić w życiu krok naprzód. Trzeba przeżyć żałobę i potrzeba na to czasu.

A jeśli nie przeżyje się żałoby?
To trauma może ciągnąć się za nami przez całe życie. Może odezwać się po wielu latach. Spotykałam matki rodzących kobiet, u których nieprzeżyta żałoba dawała o sobie znać dopiero w momencie, gdy ich córka była w ciąży, a gdy córka tę ciążę straciła, w jej matce odzywały się skrywane latami emocje.

Najgorszy sposób na poradzenie sobie ze stratą?
Szybkie zajście w kolejną ciążę. Lekarze mówią, że po poronieniu trzeba odczekać trzy miesiące, po porodzie - sześć. Są pary, które zaraz po tym okresie starają się o kolejne dziecko. Fizycznie organizm jest gotowy na ciążę, ale psychicznie rzadko tak szybko można uporać się z emocjami. Współczuję dzieciom, które urodziły się, aby leczyć rany rodziców. Takie dziecko kiedyś się dowie, że urodziło się "zamiast" i na pewno nie będzie to wiedza łatwa do zaakceptowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski