Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobiedziska: Mają dość autobusowej "czarnej dziury"

Maciej Roik
Jeździł PKS - zlikwidowali. Były plany przedłużenia linii autobusowej biegnącej z Poznania do Tuczna - nic z nich nie wyszło. W ten sposób, od kilkunastu lat mieszkańcy Wronczyna, oraz kilku wsi w gminie Pobiedziska są niemal odcięci od świata. Choć dwa razy dziennie jeździ tam autobus szkolny (przejazd paru kilometrów to wydatek kilku złotych), latem mieszkańcy są zostawieni samym sobie.

Mimo że wielokrotnie kontaktowano się z gminą i proszono by coś z tą sprawą zrobić, wszystkie wysiłki nie zdają się na nic. A urzędnicy? Podkreślają, że cały czas próbują sytuację zmienić. Ale zaraz potem dodają: na to potrzeba dużych pieniędzy, których w budżecie nie ma.

- Żyjemy jak w komunikacyjnej czarnej dziurze - podkreśla Danuta Kosmowska, sołtys Bednar. - Dla osób bez samochodu jedyna szansa dostania się do miasta to pięciokilometrowa wyprawa pieszo lub rowerem do Tuczna. Stamtąd można dojechać do Poznania.

Oprócz Bednar, regularnego połączenia z Poznaniem czy Pobiedziskami nie mają także mieszkańcy Stęszewka, Wronczynka, Złotniczek, Jerzyna, a także Wronczyna. Ci ostatni mają najgorzej, bo zarówno do Pobiedziska (skąd odjeżdża pociąg do Poznania) jak i do Tuczna (skąd jedzie autobus do Poznania) jest najdalej. Odległość to odpowiednio 7 i 6 kilometrów.

- Jak syn poszedł do szkoły średniej to musiałem zmienić godziny pracy, żeby go dowozić - mówi Marek Kubiak, sołtys Wronczyna. - Niestety innego wyjścia nie było. Ta sytuacja doskwiera mieszkańcom. I choć temat co jakiś czas wraca, na razie nie ma rozwiązania.

Mieszkańcy Wronczyna z uśmiechem wspominają czasy, gdy kilka lat temu planowano przedłużyć linię biegnącą do Tuczna (pojawiły się już nawet nowe rozkłady). - Tu podobno miała być pętla - pokazuje plac przy byłym PGR, jeden z siedzących pod sklepem mieszkańców. I dodaje śmiejąc się: Autobusu nie ma, ale jest szlak kajakowy. Teraz starsze osoby mogą spokojnie dopłynąć albo do Tuczna albo do Pobiedzisk.

Gminni urzędnicy zgadzają się, że brak autobusu to problem, ale znalezienie rozwiązania nie jest łatwe. Bo mimo że komunikacja bardzo by się przydała, nie ma pieniędzy (gmina podkreśla, że byłoby za mało pasażerów). Już w tej chwili urząd dopłaca ponad 100 tysięcy rocznie do autobusu, który jeździ z Poznania do Tuczna (wjeżdża zaledwie 2 km w głąb gminy).

- To są bardzo duże wydatki, dlatego staramy się zrobić wszystko by z jednej strony autobus się pojawił, ale z drugiej by nie musiała za niego płacić gmina - zapewnia Ireneusz Antkowiak, zastępca burmistrza Pobiedzisk. - Na bieżąco jesteśmy w kontakcie z pracownikami PKS i nie wykluczone, że od września pojedzie tamtędy autobus z Pobiedzisk do Poznania. Jeśli to się nie uda, będziemy szukać innego rozwiązania.

Jakiego? Jedną z opcji jest wynajęcie prywatnej firmy, która woziłby mieszkańców kilkunastoosobowym busem.
Mieszkańcy są jednak sceptycznie nastawieni do obietnic urzędników.

- Na jednym z ostatnich zebrań wiejskich dano nam do zrozumienia, że szanse na autobus są niewielkie - mówi D. Kosmowska.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski