Od 2018 roku przy ul. Głogowskiej 27 w Poznaniu działa Po-Dzielnia. Jest to specyficzny rodzaj sklepu, ponieważ wszystkie produkty w nim dostępne są całkowicie za darmo. Skorzystać z niego mogą wszyscy, niezależnie od indywidualnych możliwości finansowych. Jak opowiadają wolontariuszki w sklepie, przekrój przychodzących klientów jest bardzo duży – są to zarówno osoby będące w kryzysie bezdomności lub znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej, jak i rodziny z dziećmi, studenci czy osoby, które zamiast kupować nowe, wolą po prostu skorzystać z rzeczy z drugiej ręki.
Często przychodzą do nas też tacy, którzy szukają czegoś bardziej nietypowego, np. ubrania w stylu gotyckim – opowiada jedna z wolontariuszek.
Po-Dzielnia jest też świetnym miejscem, by przynieść tutaj swoje nietrafione prezenty z czasu okołoświątecznego. Co więcej, można też tutaj znaleźć ciekawe i zaskakujące pomysły na podarunki dla najbliższych.
Początki Po-Dzielni
Jak się to wszystko zaczęło? W 2016 roku w Poznaniu pojawił się pierwszy givebox, tzn. szafa postawiona w miejscu publicznym, do której można było przynieść niepotrzebne ubrania, buty, dodatki czy inne drobne przedmioty.
Pierwszy givebox pojawił się na Jeżycach. Tego akurat już nie ma, ale pojawiły się za to inne, położone w różnych częściach Poznania i okolicach, m.in. na Grunwaldzie, Osiedlu Kopernika czy w Suchym Lesie
– mówi jedna z pomysłodawczyń i opiekunek projektu, Katarzyna Wągrowska.
Dodaje też:
W międzyczasie udało się stworzyć taką małą grupę osób, dla których podobne wartości były ważne. To w tym gronie narodził się w pewnym momencie pomysł, by giveboxy przenieść niejako na wyższy poziom, tzn. stworzyć takie miejsce do dzielenia się, ale w pomieszczeniu.
Kwaterę przy ul. Głogowskiej udało się zdobyć w konkursie Miasta Poznania na zagospodarowanie nieużytków lokalowych. Po-Dzielnia działa tam niezmiennie do dzisiaj i cieszy się dużym zainteresowaniem mieszkańców.
Co można tu znaleźć? Czasami bywa zaskakująco!
Do sklepu można przynieść bardzo różne rzeczy – ubrania, buty, pościel, drobne przedmioty, zabawki, książki itp. Wszystkie trafiające tu przedmioty muszą być w dobrym stanie, tzn. nadawać się do dalszego użytkowania. W przypadku odzieży powinna być ona czysta i nadająca się do noszenia. Jak się jednak okazuje, trafiają tu czasami też dosyć nietypowe przedmioty.
Przyniosłam kiedyś papierosy „Sporty”, takie sprzed 40 lat!
- opowiada jedna z klientek.
Wolontariuszki dodają też, że zdarzało się, że ktoś oddał ordery i odznaczenia z czasów PRL-u, klasery ze znaczkami, serie encyklopedii czy zabawki dla kotów. W czasie poświątecznym ludzie często przynoszą też swoje nietrafione prezenty. Jednak to nie wszystko.
Ostatnio pojawiła się oryginalna bibuła z czasów „Solidarności”. Były to gazetki przepisywane na maszynie i przepisywane ręcznie ulotki z lat 80. Od razu się one rozeszły
– mówi wolontariuszka.
Z kolei Katarzyna Wągrowska zaznacza, że oprócz przedmiotów z historią, pojawiają się też markowe ubrania, np. jednego dnia ktoś przyniósł kompletny garnitur od projektantki Ewy Minge. Nie brakuje też zupełnie nowych rzeczy, jeszcze z metkami.
Co więcej, swoje miejsce na wieszakach odnajdują tu też często suknie ślubne czy nawet kostiumy teatralne:
Mieliśmy raz takie piękne, długie ręcznie haftowane suknie i buty do tańca, również ręcznie zdobione. Pamiętam też, że raz jedna pani zamówiła suknie ślubną robioną na wymiar, przyszła do nas i znalazła tu inną suknię! Szybko wzięła i poszła odwołać tamto zamówienie
– wspomina Wągrowska.
Co warto oddać? Czego potrzeba najbardziej?
Codziennie wiele osób przynosi do Po-Dzielni swoje rzeczy. Są one bardzo różnorodne, jednak w przypadku odzieży znacznie więcej jest tej dla kobiet. Duże braki da się zauważyć za to w ubraniach dla panów.
To, czego najbardziej nam brakuje to męska bielizna, czapki, szaliki, ciepłe swetry. Tego jest mało, a często przychodzą do nas osoby w kryzysie bezdomności i jest im to zwyczajnie potrzebne
– podkreśla Wągrowska.
Miejsce międzypokoleniowe
W działalność Po-Dzielni, poza pięcioma założycielkami, zaangażowanych jest około 20 wolontariuszy. Są to osoby w bardzo różnym wieku – zarówno młodzi, jak i starsi – chcący spędzić swój czas w miłym towarzystwie i zaangażować się w nadawanie drugiego życia rzeczom.
Grupa wolontariuszy jest stosunkowo stabilna, ale teraz przydałoby się nam więcej rąk do pomocy. Szukamy takich osób, które wierzą w idee zero-waste, czują misję pomagania innym ludziom i planecie
– mówi Wągrowska.
Warto też wspomnieć, że oprócz prowadzenia darmowego sklepu organizowane były różnego rodzaju projekty, m.in. warsztaty z naprawiania przedmiotów czy wykłady, lekcje na temat szeroko pojętej ekologii i ruchu zero-waste. Niestety, taka aktywność, przez sytuację związaną z pandemią, częściowo została wstrzymana, a częściowo przeniesiona do Internetu.
Koronawirus pokrzyżował też inne działania. W planach było stworzenie darmowych sklepów także w innych częściach Poznania. Jak jednak zaznacza Wągrowska, założycielki wciąż chcą zrealizować ten pomysł.
Bardzo nam zależy, by takich miejsc było więcej. Marzy nam się, że kiedyś taki darmowy sklep będzie na każdym osiedlu, wtedy wszyscy mieszkańcy mieliby do nich blisko
– dodaje Wągrowska.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?