MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pół roku w Antarktyce, czyli niesamowita przyroda i lekcja pokory

Marek Weiss
Krzysztof Bartkowiak z Gorzyc Wielkich spędził pół roku na końcu świata, a dokładnie w polskiej bazie naukowej na Antarktyce
Krzysztof Bartkowiak z Gorzyc Wielkich spędził pół roku na końcu świata, a dokładnie w polskiej bazie naukowej na Antarktyce archiwum prywatne
Krzysztof Bartkowiak z Gorzyc Wielkich spędził pół roku na końcu świata, a dokładnie w polskiej bazie naukowej na Antarktyce. Miał okazję do podziwiania dzikiej i nienaruszonej przez człowieka przyrody, ale też do przekonania się, jak wygląda życie w małej grupie na ograniczonej przestrzeni, 14 tysięcy kilometrów od rodziny i przyjaciół.

- To nie było tak, że od dziecka nad moim łóżkiem wisiał plakat z pingwinami, a na youtubie oglądałem kompilacje ze słoniami morskimi. Zawsze byłem raczej domatorem i żaden był ze mnie podróżnik a  taka Antarktyka była całkowicie poza moimi marzeniami. Czasami trzeba po prostu wykorzystać nadarzającą się szansę. Taka pojawiła się za sprawą przyjaciółki, która wysłała mi ogłoszenie dotyczące pracy w polskiej bazie w charakterze elektryka. Stwierdziłem, że trzeba podjąć wyzwanie i wysłałem zgłoszenie ale bez większej nadziei. Spodziewałem się dużej konkurencji. Po miesiącu dostałem zaproszenie na rozmowę, ale zjadł mnie stres i nie wypadłem zbyt dobrze, co tylko utwierdziło mój sceptycyzm. Po kolejnym miesiącu poinformowano mnie, że jadę. Byłem w szoku. Dopiero wtedy powiedziałem o wszystkim rodzinie. Wcześniej nie chciałem zapeszać - wspomina mieszkaniec Gorzyc.

Po podpisaniu umowy przeszedł badania lekarskie i odbył tygodniowe szkolenie w Gdyni z zakresu pierwszej pomocy, komunikacji radiowej, ochrony przeciwpożarowej, bezpieczeństwa w trakcie rejsu. Do Argentyny grupa dostała się samolotem. Potem w Mar del Plata czekano na statek, którym płynęły rzeczy osobiste i ekwipunek dla bazy. Etap morski trwał jeszcze sześć dni, z czego cztery przypadły na sztorm.

- Ciężko to zniosłem. Leżałem cały dzień w łóżku, bojąc się przyjąć pozycję pionową. Nazajutrz jednak było już lepiej. Gdy naszym oczom z daleka ukazała się stacja, widząc jej miniaturowe rozmiary w stosunku do antarktycznego krajobrazu, człowiekiem zaczęły targać emocje jak to będzie i czy da się na tym pustkowiu przeżyć tyle czasu – opowiada Krzysztof Bartkowiak.

To tylko fragment artykułu. Zobacz całość w serwisie Plus:

Pół roku w Antarktyce, czyli niesamowita przyroda i lekcja pokory

W dalszej części przeczytasz:

  • - co robił Krzysztof Bartkowiak w stacji antarktycznej?
  • - jakie panują tam warunki?
  • - jakie wrażenia zostały w nim po wyprawie?

***
Zobacz
Naukowcy policzyli pingwiny na Antarktyce. Jest ich około 6 milionów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski