Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Polska powinna formalnie podjąć sprawę odszkodowań wojennych" Rozmowa z prof. Stanisławem Żerką

Grzegorz Okoński
Grzegorz Okoński
Sprawa odszkodowań nie jest zamknięta na płaszczyźnie moralnej oraz politycznej: Polska powinna ją podjąć - uważa prof. Stanisław Żerko
Sprawa odszkodowań nie jest zamknięta na płaszczyźnie moralnej oraz politycznej: Polska powinna ją podjąć - uważa prof. Stanisław Żerko Archiwum
Rozmowa z profesorem Stanisławem Żerką, historykiem, niemcoznawcą, pracownikiem Instytutu Zachodniego w Poznaniu i wykładowcą Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.

Czy zrzeczenie się reparacji przez rząd Bolesława Bieruta w 1953 r. faktycznie zamyka Polsce drogę do poruszenia tej kwestii?

Droga prawna jest zamknięta m.in. dlatego, że tę nieszczęsną deklarację potwierdzały nie tylko kolejne rządy RFN, ale także rządy III Rzeczypospolitej. Jesienią 1989 r. w Sejmie ówczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski, profesor prawa z UAM specjalizujący się właśnie w kwestiach polsko-niemieckich, potwierdził, że „fatalne zrzeczenie się roszczeń z roku 1953” zachowuje moc prawną. Co więcej, w październiku 1991 r. (premierem był Jan-Krzysztof Bielecki) doszło do zawarcia polsko-niemieckiego porozumienia, znanego jako układ Żabiński-Kastrup. W zamian za zaoferowaną przez RFN kwotę 500 mln DM rząd polski zobowiązał się, że „nie będzie dochodził dalszych roszczeń obywateli polskich, które mogłyby wynikać w związku z prześladowaniem nazistowskim”. Była to suma zdumiewająco niska. Przeciwko podnoszeniu sprawy reparacji zdecydowanie wypowiedział się w 2004 r. rząd Marka Belki z Włodzimierzem Cimoszewiczem jako ministrem spraw zagranicznych.

Czy polski rząd może wystąpić o odszkodowania? Czy Niemcy wciąż mówiący o pojednaniu, przeprosinach i składający wieńce są skłonni do prowadzenia rozmów w tym kierunku?

Widzę w tym duży ładunek niemieckiej hipokryzji. Termin „pojednanie” Niemcy odmieniają przez wszystkie przypadki, mówią też o znaczeniu wartości i etyki w polityce zagranicznej. Jednocześnie w sprawie odszkodowań dla Polaków prowadzą konsekwentnie politykę bezwzględną od kilkudziesięciu lat – od Adenauera do Merkel. Z RFN polskim ofiarom wypłacono przez te lata kwoty relatywnie niewielkie. Mało znany jest epizod z lutego 1990 r., gdy ważyła się sprawa zjednoczenia Niemiec. Kanclerz Helmut Kohl gościł wówczas u prezydenta George’a H. W. Busha w Camp David i przekonał go, że sprawę reparacji trzeba zamknąć. Okłamał wówczas swego gospodarza, wmawiając mu, że Polska otrzymała „wielkie sumy” z ogólnej kwoty ponad 100 mld marek, jakie RFN wypłaciła łącznie tytułem odszkodowań. Tymczasem Polacy otrzymali naprawdę zaledwie 100 mln marek, a więc zaledwie 1 promil tej kwoty (pomoc dla polskich ofiar pseudomedycznych eksperymentów w niemieckich obozach).

Czy można mówić o jakichś sumach, które wchodziłyby w grę?

Przywódcy koalicji antyhitlerowskiej wyciągnęli wnioski ze sprawy reparacji po I wojnie światowej, kiedy to bezskutecznie próbowano wyegzekwować od pokonanej Rzeszy ogromne sumy. W 1945 r. podczas rozmów między koalicjantami padła łączna kwota 20 mld dol. USA, z tytułu konfiskat i dostaw z produkcji bieżącej. W tym ujęciu połowa przypaść miałaby ZSRR. W sumie jednak całkowita kwota reparacji nigdy nie została ustalona. ZSRR zobowiązywał się przekazywać Polsce 15% swych dostaw reparacyjnych. Jednocześnie jednak Polska została zmuszona do wysyłania do ZSRR wielu milionów ton węgla rocznie po „specjalnej cenie umownej” 1,22 dolara za tonę, wielokrotnie niższej od cen rynkowych. Przypuszczalnie kwoty te pokrywały koszt wydobycia i transportu do granicy wschodniej. Był to zwykły rabunek. W tej sytuacji nie wiemy nawet, na ile szacować wartość dóbr, jakie Polska otrzymała w ramach reparacji w latach 1945-1953. Były tam statki, tabor kolejowy, maszyny i urządzenia, materiały pędne i chemikalia, ale też np. wagony wyładowane fortepianami z połamanymi nogami. Niektóre „dobra” miały wartość zerową, jak np. przekazane Polsce w 1949 r. 6 mln egz. dzieł Marksa, Lenina i Stalina, wydrukowanych w języku polskim we wschodnioniemieckich drukarniach i wycenionych przez ZSRR na 10% wartości dostaw reparacyjnych za tamten rok. Dziś o tym Niemcy nie chcą wiedzieć. Wracając do Pana pytania. Jeśli uda się coś wynegocjować, będzie to kwota raczej symboliczna. Niemcy zwracają uwagę, że wypłacili Polakom pewne kwoty po 1991 r., łącznie było to zaledwie 6-10 mld zł, bo w tej kwestii szacunki są rozbieżne. Kilka razy mniej niż dziś wynoszą wypłaty z programu 500+ za jeden rok.

Polska ekspertyza z 2017 r. podtrzymująca zasadność ubiegania się o odszkodowania nie podawała drogi prawnej. Jeśli państwo miałoby wystąpić o odszkodowania, to w jaki sposób?

Niestety, ostatnia nota rządu polskiego pochodzi z października 1988 r., została ona złożona jeszcze w Bonn przez rząd Mieczysława F. Rakowskiego. Niemcy o tyle mają rację, że droga prawna jest wykluczona, ponieważ Polska nie może odwołać się w tej kwestii do żadnej instancji, np. do Trybunału Haskiego, ze względów formalnych. Sprawa natomiast nie jest zamknięta na płaszczyźnie nie tylko moralnej, ale przede wszystkim politycznej. Bardzo bym chciał, żeby Polska w końcu zwróciła się formalnie do strony niemieckiej o podjęcie negocjacji w sprawie częściowego choćby zadośćuczynienia materialnego za straty materialne, ofiary i cierpienia ludności polskiej. Niech Niemcy przyznają, że dla Polaków mają jedynie wzruszające przemówienia z okazji właśnie takich rocznic jak 1 sierpnia i zwłaszcza 1 września.

Zobacz też: Kazimierz Raszewski - wielkopolski generał, który zatrzymał Budionnego

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski