Klienci mBanku i Multibanku (należą do grupy BRE Bank), którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne, odnaleźli się na forum internetowym "nabici w mBank". Dyskutowali głównie o wysokich podwyżkach oprocentowania. Dzięki temu większość osób jeszcze raz zajrzała do podpisanych umów. I znalazła tam klauzulę uzależniającą zmiany oprocentowania kredytu od zmiany stopy referencyjnej oraz parametrów rynków finansowych. W praktyce, zdaniem klientów banku, wysokość oprocentowania opierała się na decyzji zarządu.
CZYTAJ TEŻ:
PZU NIE DAJE ODSZKODOWANIA ZA ZAWAŁ SERCA
- W 2003 roku zaciągnęłam w Multibanku kredyt we franku szwajcarskim - mówi Jolanta Eliasz, jedna z 52 klientów poznańskiej kancelarii prawnej prowadzącej sprawę . - Przy podpisywaniu umowy bank zapewniał, że oprocentowanie będzie podnoszone na podstawie stopy referencyjnej LIBOR. Po kilku latach zaczęła ona rosnąć i rosło też oprocentowanie. Z 3,85 proc. doszło do około 5,20 proc.
Problem pojawił się wtedy, kiedy stawka LIBOR zaczęła spadać. Bo oprocentowanie kredytu Jolanty Eliasz nie spadało. W podobnej sytuacji znalazły się tysiące osób w całej Polsce.
- Za każdym razem bank twierdził, że LIBOR jest podstawą oprocentowania - mówi Rafał Owsiany z Poznania, którego oprocentowanie kredytu w mBanku z 2,45 proc. doszło do 4,95 proc. - Jednak kiedy w 2008 roku przez kilka miesięcy wartość LIBOR spadała, mBank wcale nie obniżał oprocentowania mojego kredytu.
Po podwyżkach Owsiany, jak i kilka tysięcy innych klientów grupy BRE złożyło reklamacje. Bank zaproponował im porozumienie. I przy wspólnych uzgodnieniach wypracowano nową ofertę.
- Była to pierwsza w Polsce propozycja stworzona od podstaw przez bank przy aktywnej współpracy z klientami - przekonuje Piotr Rutkowski, rzecznik BRE Banku. - Żadna inna instytucja finansowa w Polsce nie zdobyła się dotąd na takie działanie. A kiedy sytuacja na rynku się poprawiła, bank obniżał oprocentowanie kredytów i przedstawiał klientom kolejne propozycje.
Wiele osób jednak na to nie przystało, twierdząc że bank proponował wyższą marżę niż gwarantował w umowie. Bank broni się, że ustalenia marż kredytu na poziomach sprzed lat nie było możliwe ze względu na sytuacją makroekonomiczną.
Ci klienci, którzy na propozycje banku nie przystali, porozumieli się w internecie. I utworzyli grupy - część postanowiła złożyć pozew zbiorowy przeciwko BRE, część zdecydowała się na indywidualną walkę. Sprawy tych drugich prowadzi kancelaria prawna w Poznaniu. Jej klienci najpierw wezwali bank do ugody. Ale ten na porozumienie nie przystał. Dlatego kilka dni temu do sądu w Łodzi (tam znajduje się siedziba części detalicznej BRE) trafiła już większość pozwów. W razie przegranej, bank musiałby łącznie wypłacić około pół miliona zł.
A klienci mają w rękach mocną kartę przetargową. Pod koniec grudnia zakończyła się bowiem głośna sprawa małżeństwa z Gorzowa Wlkp. przeciwko Gospodarczemu Bankowi Spółdzielczemu w Barlinku, który w 2008 r. dokonał kilkukrotnych podwyżek oprocentowania ich kredytu hipotecznego. Sąd Najwyższy nie przyjął skargi kasacyjnej GBS, który odwoływał się od niekorzystnych wyroków m.in. Sądu Apelacyjnego. Tym samym klauzulę z umów GBS uznano za niedozwoloną.
- Klauzula, za sprawą której tysiące kredytobiorców tzw. starego portfela mBanku i MultiBanku zmuszeni są płacić zawyżone odsetki, jest jeszcze mniej jednoznaczna aniżeli ta, co do której Sąd Najwyższy nie miał wątpliwości, że ma charakter niedozwolony, a przez to także niewiążący konsumentów - ocenia radca prawny "nabitych" Tomasz Konieczny.
Klienci BRE liczą, że ich zdanie podzieli także łódzki sąd.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Strefa Biznesu: Przedsiębiorców czeka prawdziwa rewolucja z KSeF
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?