Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada, że trwają przygotowania do rozpoczęcia od września nauki tradycyjnej i razem z Głównym Inspektoratem Sanitarnym pracuje nad wytycznymi sanitarnymi dla szkół. Ponadto Jan Bonadr, rzecznik prasowy GIS, wskazuje, że nie ma przeszkód, by nauczyciele oraz młodzież wrócili do klas po wakacjach.
– Nie ma przeciwwskazań, żeby dzieci wróciły od września do szkół, ale ostateczna decyzja zostanie podjęta przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Pracujemy nad wytycznymi. Najważniejszą rzeczą będzie rozrzedzenie uczniów, by się nie tłoczyli. Chodzi o zmniejszenie liczby osób w klasach lub wydłużenie pracy szkół – mówi Jan Bondar, rzecznik prasowy GIS-u.
Co na to lekarz?
A czy z medycznego punktu widzenia powrót do tradycyjnej nauki we wrześniu jest bezpieczny? Zapytaliśmy o to prof. Magdaleny Figlerowicz, zastępcę kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Neurologii Dziecięcej w Szpitalu Klinicznym im. K. Jonschera w Poznaniu. Jej zdaniem, nawet w przypadku stosowania szczególnych środków ostrożności, skupienie tak wielu osób jednocześnie, będzie powodowało zagrożenie epidemiologiczne.
– Moim zdaniem jest to pewne zagrożenie. Tak duże skupiska osób, jakimi są szkoły, z pewnością wpłyną na pojawianie się i rozpowszechnianie koronawirusa. Jako lekarz mam obawy, choć zdaję sobie sprawę, że uczniowie potrzebują kontaktu z rówieśnikami, a nauka stacjonarna jest wydajniejsza. Ponadto należy również brać pod uwagę dostęp dzieci i nauczycieli do sprzętu oraz kwestię opieki nad dziećmi, kiedy rodzice wrócą do pracy. Być może należałoby wziąć więc pod uwagę zmniejszanie grup w klasach i naukę naprzemienną – mówi prof. Figlerowicz.
Prof. Figlerowicz wskazuje, że zwiększać bezpieczeństwo mogą wytyczne epidemiologiczne, jednak młodzi ludzie będą mimo wszystko przenosić wirusa.
– Na pewno dodatkowe środki ostrożności, takie jak higiena osobista, maseczki, utrzymywanie dystansu czy wietrzenie sal, mogą zmniejszyć niebezpieczeństwo, ale mimo wszystko będzie ono istniało, ponieważ to, że wiele dzieci przechodzi chorobę bezobjawowo, nie oznacza, że nie zaraża. Młodzi ludzie również roznoszą wirusa. Poza tym nie jest tak, że sto procent dzieci choruje bez objawów – tłumaczy prof. Magdalena Figlerowicz.
Czytaj również: Kiedy powrót uczniów do szkół? ZNP apeluje o konkretne rozwiązania, a dyrektorzy szkół zastanawiają się, jak planować naukę od września
Wykrycie choroby wśród uczniów lub nauczycieli wiązało się będzie z zamknięciem szkoły i kwarantanną dla wielu osób, a więc konieczne będzie diagnozowanie koronawirusa u najmłodszych, co spowoduje duże obłożenia na oddziałach pediatrycznych.
– Zapewne zwiększy się również liczba dzieci na pediatrycznych oddziałach zakaźnych, ponieważ w przypadku objawów, które mogą wskazywać na COVID-19, na przykład gorączki, będą konieczne badania pozwalające na wykluczenie choroby. Zakażenie wśród uczniów będzie przecież wiązało się z kwarantanną dla dużej liczby osób – podkreśla prof. Magdalena Figlerowicz.

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?