80 mln zł - tyle zaległości czynszowych "wypracowali" poznaniacy zajmujący mieszkania socjalne i komunalne. 3,8 tys. rodzin zalega z opłatami powyżej sześciu miesięcy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Poznań: Są już chętni do bloków na Głuszynie
To bardzo poważny problem, bo ściąganie długów nie przynosi rezultatów (20-30 proc. skuteczności). Dłużnik może wystąpić o rozłożenie zaległości na raty. W tym roku podpisano 200 takich porozumień, ale aż połowa lokatorów nie wywiązuje się z nich.
Kolejnym sposobem wyjścia z długów ma być program aktywizacji społeczno-zawodowej, który ZKZL realizuje z MOPR. Jego uczestnicy mogą liczyć na wsparcie psychologiczne, skorzystać z kursów zawodowych, by później założyć spółdzielnie socjalne. Ponadto przez rok będą dostawać pieniądze z Urzędu Pracy.
- My na ten czas zawieszamy egzekucję długu, żeby taka osoba mogła stanąć na nogi - mówi Magdalena Gościńska, rzecznik ZKZL.
Program rozpoczął się wiosną, ale na razie przynosi mizerne efekty. Zaledwie 43 osoby były zainteresowane i wypełniły ankietę. I właściwie na tym skończyła się ich aktywność, bo tylko pięć osób zaangażowało się w projekt, dlatego w stosunku do nich ZKZL zawiesił windykację długu.
- Nie mamy jednak zamiaru rezygnować z tego programu - zapowiada Jarosław Pucek, dyrektor ZKZL. - Nie jest on obliczony na szybki efekt. Chcemy, żeby dłużnicy mieli stałą możliwość korzystania z niego.
Dyrektor zwraca uwagę na fakt, że ZKZL nie jest w stanie dotrzeć do wszystkich adresatów programu.
Część dłużników nie odbiera korespondencji. Jednocześnie przyznaje, że statystyki nie kłamią. Zainteresowanie tą formą wsparcia jest żadne.
- To nie znaczy, że ci mieszkańcy nie potrzebują pomocy - uważa J. Pucek. - Kiedy jednak wyciąga się do nich rękę, nie ma reakcji. Są zainteresowani utrzymaniem status quo.
J. Pucek przypomina, że ZKZL w sumie prowadzi trzy programy o charakterze społecznym. Poza już wspomnianym są jeszcze projekty wdrażane na Darzybo-rze i Nadolniku 15.
- W tym ostatnim przypadku program realizowany jest od samego początku, gdy tylko budynek powstał - wyjaśnia J. Pucek.
Efekt? Żaden. Dantejskie sceny są tutaj na porządku dziennym. Program na Darzy-borze obejmuje 28 rodzin. Miały one tutaj być czasowo aż "wyjdą na prostą". Tylko dwie złożyły wnioski o zamianę, a osiem regularnie płaci czynsz.
- Są osoby, które współpracują. Kilka fajnych rzeczy udało się zrobić - dodaje J. Pucek.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
https://gloswielkopolski.pl/poznan-sa-juz-chetni-do-blokow-na-gluszynie/ar/c3-417258
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?