Czytaj także:
Sylwester: Spokojna noc w autobusach i tramwajach
Jak poznaniacy przywitali Nowy Rok? [ZDJĘCIA FILMY]
Skąd się wziął ten zwyczaj? Tego nikt już nie pamięta. Co roku w sylwestrową noc, na ulicę wynoszone są, a później podpalane stare meble. Rok temu było wyjątkowo groźnie. Nie dość, że nietypowe ognisko zagrażało zaparkowanym w pobliżu autom i pobliskim kamienicom, to jeszcze młodzież zaatakowała strażaków próbujących je gasić. Nic dziwnego, że w tym roku mundurowi dmuchali na zimne.
Już w miniony czwartek w okolicy pojawiły się informacje, że w sylwestra nie wolno tam pozostawiać samochodów. Policjanci odwiedzali "zapominalskich" właścicieli kierowców i uprzedzali, że auta będą wywożone. Wieczorem przy Małeckiego pojawiły się dziesiątki policjantów. W pogotowiu byli też strażacy.
- Wiedzieliśmy, że "ognisko" znów jest organizowane - mówią policjanci. - W piwnicach i na podwórkach gromadzone były zresztą meble.
Tuż przed północą na Małeckiego zaroiło się od ludzi. Mimo prób "ogniska" tym razem nie rozpalono. Po północy do świętujących dołączyli więc starsi i rodziny z dziećmi. - Były tylko drobne incydenty - oceniają policjanci, którzy na miejscu zostali do niedzielnego poranka. Widzieli bowiem, że młodzież co jakiś czas sprawdza, czy jest szansa na podpalenie mebli.
- Tradycja tradycją, ale to niebezpieczna zabawa. Gdyby ogień przeniósł się na kamienice, mogłoby dojść do tragedii - mówi Wojciech Wośkowiak z rady Osiedla Św. Łazarz. - Rozważamy, czy w przyszłych latach nie zacząć organizować zabaw dla mieszkańców, by unikać rozpalania niebezpiecznych ognisk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?