Poznański Sąd Okręgowy ogłosił prawomocny wyrok w procesie Kamila L. , który zmaltretował szczeniaka w Komornikach. Trochę złagodził wyrok pozbawienia wolności w zawieszeniu, ale chłopak musi nienagannie się zachowywać przez pięć lat, bo inaczej trafi do celi... W lipcu poznański Sąd Rejonowy Grunwald - Jeżyce skazał Kamila L., na dwa lata więzienia - w zawieszeniu na 5. Chłopak miał też w ciągu roku przepracować 500 godzin w schronisku dla zwierząt.
Rok wcześniej 17-letni wówczas uczeń technikum przebywał w domu swojej dziewczyny - bez wiedzy jej rodziców. Kiedy matka zabrała córkę na zakupy do Poznania, Kamil zgłodniał i zszedł do kuchni. Wtedy Maks, niespełna roczny szczeniak rasy Cavalier king czarles spaniel - wygląda jak łaciata miniaturka spaniela, zaczął na niego szczekać. Jak powiedział potem Kamil, tylko upuścił pieska na podłogę i kopnął dwa razy - "w samoobronie". Kłamał. Maks miał wstrząs mózgu i obrażenia całego ciała. Oprawca związał mu tylne łapki, a jedną z przednich przypiekł, powodując martwicę skóry, mięśni i kości.
Obserwatorami procesu było kilkudziesięciu miłośników zwierząt, skrupulatnie rewidowanych przez policję przed wejściem na salę rozpraw. Część z nich uważała, że Kamil powinien odbyć chociaż krótką karę pozbawienia wolności.
Lipcowy wyrok zaskarżył prokurator, pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego - Fundacji Ochrony Zwierząt Animal Security, która zaopiekowała się pieskiem i obrońca Kamila L. Fundacja domagała się kary bez zawieszenia. Adwokat - kary ograniczenia wolności. Sąd odwoławczy uwzględnił jedynie apelację prokuratora, który zauważył, że w tym przypadku orzeczenie obowiązku pracy społecznej w schronisku dla zwierząt jest niezgodne z przepisami.
Zobacz też: Sąd w Poznaniu: Katowany pies nie wróci do niepoczytalnego właściciela
Obniżył oskarżonemu karę pozbawienia wolności z dwóch lat do roku i czterech miesięcy - ale nadal w zawieszeniu na maksymalne 5 lat, pod dozorem kuratora. Musi też wpłacić 3 tysiące na konto poznańskiego schroniska, a przez osiem lat nie może mieć żadnego zwierzaka.
Jak mówiła sędzia Anna Judejko, osobie, która znęca się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, grozi kara do trzech lat.
- Liczne obrażenia, krzywda, jaką w brutalny sposób wyrządził zwierzęciu, są okolicznościami obciążającymi - przyznała sędzia Judejko, dodając, że surowsze i izolacyjne kary są przewidziane dla sprawców, którzy przez długi okres czasu, wielokrotnie katują zwierzęta na śmierć. - Oskarżony jest sprawcą młodocianym. Ma nie w pełni ukształtowaną osobowość i system wartości, które kształtują się wraz z biegiem lat i doświadczeniem życiowym. W tak młodym wieku nie jest konieczna resocjalizacja w warunkach izolacji.
Sąd nie zmniejszył kwoty nawiązki na rzecz schroniska, mimo, że Kamil L. kontynuuje naukę w liceum.
- Nie pracuje i nie ma dochodów, ale może się porozumieć ze schroniskiem w sprawie terminu wpłaty - mówiła sędzia Judejko. - Nie ma podstaw do obniżenia tej kwoty. Jest już pełnoletni i może pracować dorywczo w czasie wakacji.
Poniedziałkowy wyrok jest prawomocny. Kamila nie było w sądzie. - Cieszy nas to, że sprawca w ogóle został skazany, a znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem, nie uchodzi "na sucho". - powiedział adwokat Mateusz Łątkowski, pełnomocnik Fundacji. - Ważne, że przez okres próby będzie podlegał nadzorowi kuratora i będzie wpisany do rejestru skazanych. Dla młodego człowieka to poważna dolegliwość.
Zobacz też: Ostrów Wielkopolski: Kara więzienia za katowanie psa
- Dla mnie taki wyrok oznacza bezkarność - stwierdziła Dorota Chyc, opiekująca się bezdomnymi kotami. - Powinien odbyć karę, przerwać szkołę, bo Lucky nigdy nie będzie w pełni zdrowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?