Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: W tak zagrzybionym mieszkaniu nie można mieszkać

Beata Marcińczyk
Mirosława Miłoszewska twierdzi, że grzyb to wina właścicieli domu i braku remontu
Mirosława Miłoszewska twierdzi, że grzyb to wina właścicieli domu i braku remontu Grzegorz Dembiński
Mieszkająca w prywatnej kamienicy rodzina skarży się, że ściany zarasta grzyb. Współwłaściciele budynku tłumaczą, że nie mają pieniędzy na remont.

- Mieszkamy tu już siedem lat. Grzyb zaczął pojawiać się powoli. Jeszcze w 2005 roku tę wilgoć i narośl dawało się zetrzeć - relacjonuje Mirosława Miłoszewska, mieszkanka domu przy ulicy Wierzbięcice. - Jednak w latach 2008-2009 grzyb rozrósł się straszliwie.

CZYTAJ TEŻ:
Konflikt w kamienicy przy Niegolewskich
Właściciel domu ponownie stanie przed sądem
Lokatorzy nabici w kamienicę

W dużym pokoju wilgoć występuje przy oknie, w kuchni i łazience nad oknami, na ścianie zewnętrznej, na ścianach międzyokiennych. We wszystkich pomieszczeniach czuć charakterystyczną woń.

Lokatorzy już kilka razy interweniowali u właścicieli budynku. Jednak bezskutecznie.
- Dwa lata temu obiecywano nam, że wkrótce pojawi się firma, która grzyb usunie - dodaje Mirosława Miłoszewska. - Do 2010 roku nikt się jednak nie pojawił.
Wówczas Miłoszewscy zwrócili się już nie do właścicielki, ale do firmy administrującej budynkiem. - Odpisano nam, że nic nie są w stanie zrobić, bo finansami zarządzają współwłaściciele - mówi Miłoszewska.

My także uzyskaliśmy taką odpowiedź. Administrator zdaje sobie sprawę z fatalnego stanu technicznego budynku, ale jego zadaniem jest tylko rozliczanie mediów i czynszów. Wszystkie decyzje dotyczące wydatkowania pieniędzy, a więc związane z zarządzaniem, mogą podjąć tylko właściciele.

Nie musieliby nawet daleko szukać, gdyż firma administrująca kamienicą przy ulicy Wierzbięcice 11 zajmuje się także... osuszaniem budynków.

Lokatorzy zainteresowali sprawą Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, sprowadzili fachowca, który w lipcu obejrzał mieszkanie i nie miał złudzeń - w lokalu nie da się mieszkać, gdyż "jest niebezpieczny dla zdrowia". Jako źródło wilgoci uznał zniszczone rynny i opierzenia. Zalecił "bezzwłoczne opuszczenie niniejszego mieszkania". Problem w tym, że Miłoszewskich nie stać na wynajem innego lokum od ręki. Skarżą się też, że od października będą musieli płacić 11,50 zł za mkw. czynszu.

- Według mnie problem tkwi w tym, że ci państwo nie wietrzą mieszkania. Grzyb nie wziął się znikąd. Tam po prostu brakuje wentylacji - ripostuje Adrianna Chwiałkowska, współwłaścicielka kamienicy. - Utrzymanie takiego domu jest bardzo kosztowne, a wielu lokatorów nie płaci. Pieniądze, które mamy, przeznaczamy na bieżące sprawy i jej utrzymanie. Czekamy też na decyzję sądu dotyczącą wyłączenia jednego z mieszkań, bo wtedy będzie możliwe powołanie wspólnoty i powstanie specjalny fundusz remontowy.

Jak nas poinformowała, innego mieszkania Miłoszewskim nie może dać, bo go po prostu nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski