Jak relacjonuje Mikołaj Kaczmarski, herpetolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu skrzek wraz ze świeżo wyklutymi kijankami został na brzegu stawu i wysechł, następnie został zjedzony przez inne zwierzęta.
- Ropucha zielona to gatunek ściśle chroniony, który występuje na terenie Rataj od lat, była tam jeszcze przed budową bloków i samego parku. Teren ten zamieszkuje jedna z największych populacji tego gatunku w Poznaniu. Od samego początku, gdy park projektowano, zwracaliśmy uwagę na istnienie siedlisk ropuch na tych terenach. Straciliśmy kijanki i skrzek kilkudziesięciu samic, które bytują w tym stawie i się rozmnożyły. Dla nas każdy osobnik jest na wagę złota - mówi.
Czytaj: Park Kasprowicza bez toru wrotkarskiego, ale z krytą pływalnią i ogrodem społecznym
Po interwencji przyrodników i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu na etapie projektowania i realizacji parku powstały specjalne stawy, dedykowane ropuchom. Te zdążyły się w nich zadomowić i przystąpiły do rozrodu. Niestety, w związku z działaniami pracownika firmy pielęgnującej zieleń z jednego stawu odpompowano wodę do podlania roślin w parku.
- Wierzymy, że to było działanie incydentalne, ale doszło do złamania przepisów ustawy o ochronie przyrody. Zarząd Zieleni Miejskiej, jako opiekun tego terenu powinien mieć na szczególnym względzie dbałość o gatunki chronione i współpracować z przyrodnikami, a tego nie robi. W tym przypadku doszło ze strony ZZM do zaniedbania i niepoinformowania firmy o występowaniu ropuch - uważa Mikołaj Kaczmarski. Dlatego też sprawa została zgłoszona policji i RDOŚ.
Dyrektor ZZM, Tomasz Lisiecki podkreśla, że działanie wykonawcy odbyło się bez wiedzy i zgody Zarządu Zieleni Miejskiej. - Poinformowaliśmy wykonawcę, że jego praktyka była niedopuszczalna - mówi Lisiecki.
Szef firmy Garte, zajmującej się zielenią w tej części parku ubolewa nad tym co się stało. - Bez wątpienia to był błąd naszego pracownika, który chciał nadmiar wody z jednego z czterech stawów wypompować, by podlać inne rośliny. To był błąd w sztuce, nad czym ubolewamy. Z naszym herpetologiem będziemy konsultować co się zdarzyło, jaka część lęgu faktycznie ucierpiała i jak to zrekompensować - zapowiada Bartosz Byczkowski.
Zobacz:
Sprawdź też:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?