Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premier potwierdza: od kwietnia w podstawówkach nie będzie zadań domowych. "Najbardziej sensowne byłoby wprowadzenie zdrowego rozsądku"

Emilia Ratajczak
Emilia Ratajczak
W kwietniu ma już nie być zadań domowych. Co na to wielkopolscy nauczyciele i dyrektorzy?
W kwietniu ma już nie być zadań domowych. Co na to wielkopolscy nauczyciele i dyrektorzy? Łukasz Kaczanowski
Wkrótce w szkołach nie będzie zadań domowych. Potwierdzili to przedstawiciele rządu. Swoje zdanie wyrazili dyrektorzy i nauczyciele z Wielkopolski – kierunek jest dobry, ale nie ma konkretów. Mówią jednak również o obawach - Czy przypadkiem wprowadzając ten zakaz nie dajemy dzieciom jeszcze więcej czasu na ucieczkę w wirtualny świat?

W piątek, 19 stycznia, premier Donald Tusk przekazał, że od kwietnia będą obowiązywały nowe zasady dotyczące prac domowych. W klasach 1-3 ich nie będzie wcale, a w klasach 4-8 będą tylko dla chętnych i bez oceniania.

Potwierdziła to szefowa Ministerstwa Edukacji Narodowej, Barbara Nowacka, w rozmowie z Wirtualną Polską. Rozporządzenie jest już przygotowywane i na jego podstawie zadania domowe przestaną być egzekwowane od początku kwietnia tego roku. Ograniczenie prac domowych minister edukacji narodowej zapowiadała już obejmując urząd.

Co na to wielkopolscy nauczyciele i dyrektorzy?

- Żeby się do tego odnieść powinniśmy mieć konkretne zapisy. Polska szkoła w obecnym systemie nie może się odbyć zupełnie bez prac domowych. Na pewno trzeba by było popatrzyć szerzej i zrewolucjonizować cały system

– mówi Sławomir Stanclewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 17.

- Na razie brak jest konkretów i szczegółów dotyczących tego jak rozporządzenie ma wyglądać

- potwierdza Marek Kmieciak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 11.

- Kierunek jest jednak jak najbardziej właściwy, bo to wiąże się również z odchudzeniem podstawy programowej

- dodaje.

Podobne zdanie wyraziła nauczycielka z Wielkopolski, która chciała pozostać anonimowa.

- Zakaz zadawania prac domowych jest według mnie sprawą kontrowersyjną. Z jednej strony rozumiem uczniów, którzy czują się obciążeni wieloma zadaniami, jednak jako nauczyciel osobiście widzę potrzebę utrwalania zdobytej wiedzy na lekcji. Patrząc na problemy współczesnej szkoły zauważam, że zmiany należałoby rozpocząć od znaczącego odchudzenia podstawy programowej, by uzyskać czas na ćwiczenia i właśnie utrwalanie tych zagadnień. Wówczas nie byłoby potrzeby zadawania prac domowych

- mówi.

Czytaj też: Varia Posnania i inni aktywiści chcą spotkać się z ministrą edukacji Barbarą Nowacką. "Deklarujemy pełną gotowość do współpracy"

W szkole Cogito od 9 lat nie ma prac domowych, ale to nie znaczy, że pracy w domu zupełnie zrezygnowano.

- Uważamy, że zadania domowe powinny mieć sens, czyli np. potrzeba czytania czy rozwijanie swoich zainteresowań. Jedną z technik pracy, którą stosujemy w szkole jest kompleks zainteresowań – w jego ramach dzieci muszą się przygotować, poszukać książek oraz zebrać materiały, więc również jest to jakaś forma zadania domowego

– opowiada Marzena Kędra, dyrektorka Publicznej Szkoły Podstawowej „Cogito”.

Kędra jest przeciwniczką by pisać rozporządzenia, które prawnie zakażą zadań domowych. Ogranicza to autonomię szkół.

- Szkoły same powinny ustalić co rozumieją pod pojęciem „zadania domowego” i tylko taka droga jest najlepszą ku temu, by te zadania miały sens

– mówi.

Wiele problemów na raz

- Często w edukacji wprowadza się jakieś zmiany, ale dużym problemem jest niesprawdzenie tego wcześniej co było nie tak - nie korzystamy z dorobku innych czy wyników badań naukowych. Pierwsze pytanie, które pojawia mi się w głowie to: kto zadaje, jacy nauczyciele czy jakich przedmiotów? Ja nie robię tego od lat

- dodaje dr Jakub Sypniewski, nauczyciel w szkole podstawowej nr 83 „Łejery”.

Drugie pytanie to: jakie to są zadania? Mogą być tym czego nauczyciel nie zdążył zrobić na lekcji. Jaki zatem jest tego powód? -

Albo taki nauczyciel jest niekompetentny albo mamy na tyle przeładowaną podstawę programową, że jest to taki akt wołania o pomoc albo zachowanie klasy

- mówi.

- Pierwszą grupą są właśnie te zadania, których nie zdąży się zrobić, drugie to rozwijające, które wymagają skorzystania z internetu czy pomocy kogoś z domowników. Trzecia grupa to zadania, które mogą pomóc wprowadzić na następną lekcję. I takie „zadania” rzeczywiście zdarza mi się zadać

- dodaje.

Najbardziej sensowne byłoby wprowadzenie rozporządzenia o zdrowym rozsądku wśród nauczycieli.

- Wiem, że niektórym go brakuje, ale to nie jest cała grupa. Z tego powodu myślę, że to ograniczenie musi przyjść, bo jak nie będziemy mieć takowego nałożonego, to być może samo hasło „zdrowy rozsądek” niewiele da

– kończy dr Jakub Sypniewski, nauczyciel w Szkole Podstawowej nr 83 „Łejery”.

Anonimowa nauczycielka zauważa jeszcze inny problem z zakazem zadawania zadań domowych. - Wśród narzekających na nadmiar prac domowych są bardzo często tacy, którzy zazwyczaj ich nie odrabiają. Dużo również mówi się od uzależnieniu dzieci od internetu. Badania potwierdzają, że uczeń średnio spędza w sieci około sześciu godzin dziennie. Kiedy właściwie ten uczeń odrabia zadania domowe? Czy przypadkiem wprowadzając ten zakaz nie dajemy dzieciom jeszcze więcej czasu na ucieczkę w wirtualny świat? - pyta.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych

Obserwuj nas także na Google News

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski