Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Stokłosy: były senator gubi komórki?

Barbara Sadłowska
Podczas ostatniej, poniedziałkowej rozprawy Henryka Stokłosy, poznański sąd usłyszał od biegłego więcej niż oczekiwał. Były senator głos zabrał tylko raz: kiedy po przerwie tłumaczył, że pozostawił telefon na sali przez przypadek. - Telefon czarny, ławka czarna... - wyjaśniał.

Warszawska prokuratura postawiła Henrykowi Stokłosie przeszło 20 zarzutów, dotyczących, między innymi, korumpowania dwóch dyrektorów departamentów Ministerstwa Finansów i poznańskiego sędziego administracyjnego, uwięzienia pracowników, których podejrzewał o kradzieże oraz nielegalnego zakopywania padliny, co groziło skażeniem środowiska.

Ten ostatni wątek badał biegły, który podczas poniedziałkowej rozprawy tłumaczył, dlaczego tony padłych zwierząt zakopane na działce numer 85 w Śmiłowie mogły skazić wodę. Wprawdzie istniała tam dobrze rozbudowana sieć wodociągowa, ale nie można wykluczyć, że mieszkańcy pili także wodę z własnych studni. Poza tym, działka numer 85 znajdowała się zaledwie kilometr od ujęcia wód podziemnych.

- Składowanie odpadów pozwierzęcych na tej działce stanowiło potencjalne zagrożenie dla tego ujęcia - mówił biegły. Przyznał, że takie skażenie przeważnie dotyka pierwszego, nie głębokiego poziomu wód. - Ale mamy w Wielkopolsce problemy z wodą, jej poziom obniża się od 50 lat, a od 20 - co metr, półtora i to przyspiesza proces potencjalnego zagrożenia pionową migracją do zbiorników głębokich. To co wylejemy na górze, szybko przenika do środka - tłumaczył biegły.

Dodał także, że rozkładająca się padlina zagrażała dolinie środkowej Noteci, chronionej przez Natura 2000. Dzięki biegłemu sąd dowiedział się aż za dużo o różnych aspektach skażeń środowiska. Między innymi o tym, dlaczego na cmentarzach gleba się samooczyszcza, a także, o tym, że drzewa sadzone na składowiskach fermentujących odpadów muszą być ciepłolubne.

- Tam było 5 tysięcy 643 tony tej padliny - mówił Janusz Lemanowicz ze Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej, które jako organizacja społeczna jest dopuszczone do udziału w procesie. Nie może jednak składać wniosków dowodowych, jedynie oświadczenia. Dlatego w poniedziałek sąd nie uwzględnił wniosków Stowarzyszenia.

Doszło też do pewnego incydentu: przed przerwą sędzia Mariusz Sygrela przypominał wszystkim, że nie mogą pozostawiać niczego na sali. No, chyba, że będzie to toga prokuratora... Tymczasem oskarżony Stokłosa zostawił swój telefon. Jak twierdził, przez przypadek. Czy sąd dał mu wiarę?

We wtorek kolejna rozprawa, w finiszującym już procesie byłego senatora.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]l

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski