Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Figura: ekipie Putina podoba się Europa, w której decydują tylko silni

Łukasz Cieśla
Prof. Marek Figura z Instytutu Wschodniego UAM w Poznaniu
Prof. Marek Figura z Instytutu Wschodniego UAM w Poznaniu Archiwum prywatne
Z prof. Markiem Figurą, z Instytutu Wschodniego UAM, o sytuacji na Krymie i sankcjach wobec Rosji, rozmawia Łukasz Cieśla.

Kraje zachodnie wprowadzają sankcje wobec Rosji. Czy one mogą zmienić postępowanie Putina wobec Ukrainy?
Prof. Marek Figura: Na razie sankcje mają znaczenie bardziej symboliczne, ale pokazują też jedność Zachodu. Są dotkliwe, jeśli chodzi o prestiż Rosji. Bezpośrednio dotykają osób z bliskiego otoczenia prezydenta Putina, bo zostały objęte zakazami wjazdu czy mają zablokowane rachunki bankowe. Skutków tych sankcji na razie jednak nie widać i trudno je przewidzieć.

W XXI wieku jedno państwo anektuje część terytorium swojego sąsiada. Reakcje nie powinny być bardziej zdecydowane?
Prof. Marek Figura: Państwa zachodnie, w warstwie retorycznej, zachowały się zdecydowanie. Jednak naiwnością byłoby oczekiwanie, że podejmą jakieś dużo bardziej zdecydowane kroki. Działania militarne należy wykluczyć. Zwłaszcza, że Ukraina nie jest członkiem NATO. Możliwości państw Zachodu są więc ograniczone.

Rewolucja na Ukrainie zmiotła prezydenta Janukowycza. Czy Putin uznał, że Ukraina będzie się integrować z Zachodem, a to z kolei zagrozi rosyjskiej strefie wpływów, „bliskiej zagranicy”?
Prof. Marek Figura: Myślę, że tak można to interpretować. Chciał pokazać stanowczość Rosji, która będzie zdecydowanie bronić swoich zagrożonych interesów.

W 2008 roku w Gruzji Putin właściwie robił, co chciał, a w sensie politycznym włos mu z głowy nie spadł. Rosja pozostała na „salonach”, zorganizowała olimpiadę, ma gościć piłkarskie mistrzostwa świata. Czy Putin nie czuje się bezkarny?
Prof. Marek Figura: W 2008 roku ówczesny prezydent Gruzji błędnie odczytał sytuację, że ma coś więcej poza moralnym wsparciem Zachodu. Niestety jest tak, że kiedy w grę wchodzą wielkie mocarstwa, to w praktyce im wolno więcej. Istnieje obawa przed rozpętaniem konfliktu nuklearnego. Mniejsze państwa stoją na słabszej pozycji. Ich interesy nie są tak skutecznie chronione.

Czyli świat się demokratyzuje, ale nadal rządzi prawo pięści.
Prof. Marek Figura: Najczęściej w polityce ukrywa się, że siła ma dominującą pozycję. Rosja zrobiła to jednak w otwarty sposób. Ona zachowuje się jak stare mocarstwa sprzed ponad stu lat. Wtedy uważano, że użycie armii, straszenie nią, czy po prostu wojna, to część polityki. Ekipie Putina podoba się ta dawna Europa wielkich mocarstw, w której to tylko silni decydują o ładzie ponad głowami mniejszych państw.

Jakie sankcje oprzytomniłyby Putina?
Prof. Marek Figura: Skuteczne sankcje miałyby obosieczny skutek. Uderzyłyby też w Europę. Ceną byłoby zerwanie współpracy gospodarczej. To pewnie bardziej uderzyło w Rosję. Jednak także w Niemcy, Francję, Wielką Brytanię, ale też w Polskę, zwłaszcza w nasze rolnictwo. Długofalowo najbardziej straci jednak Rosja. Już teraz traci swój wizerunek, przestaje być wiarygodnym partnerem.

Polska i republiki nadbałtyckie są bezpieczne?
Prof. Marek Figura: Uważam, że tak, bo taką granicą dla Rosji, są granice NATO. Wejście na terytorium któregokolwiek z państw Sojuszu, byłoby przekroczeniem Rubikonu. Na to się nie zanosi. Z drugiej jednak strony, obecna sytuacja pokazuje, że świat nie jest tak bezpieczny, jak niektórym mogłoby się wydawać. A teza Fukuyamy, że wraz z upadkiem bloku wschodniego skończyła się historia, była błyskotliwa, ale nie odpowiadała prawdzie.

Naddniestrze będzie po Krymie kolejnym zaanektowanym przez Rosję terytorium?
Prof. Marek Figura: Już w 2006 roku w Naddniestrzu odbyło się referendum. Prawie 100 procent głosujących było za przyłączeniem do Rosji. Jednak Rosja nie podjęła żadnych działań. Myślałem, że z Krymem będzie podobnie albo tak samo jak z Abchazją i Osetią. Rosja zagarnęła jednak Krym, a w społeczeństwie dominuje pogląd, że odbieramy to, co nasze. Krym został przecież podarowany Ukrainie w latach 50. Do dziś wielu mieszkańców półwyspu było rozczarowanych przynależnością do Ukrainy. Sądzą, że w Rosji będzie im lepiej, tęsknią za czasami sowieckimi, gdy kurorty krymskie były oblegane i bogate. Ale mogą się rozczarować, bo Rosja musiałby wpompować olbrzymie pieniądze w Krym, żeby podnieść tam jakość życia.

Rozmawiał Łukasz Cieśla

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski