MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator prześwietla diety radnych

Izabela A. Kolasińska
- Ja nie mam się czego obawiać - twierdzi Robert Cesarz
- Ja nie mam się czego obawiać - twierdzi Robert Cesarz I. Kolasińska
Radni z Koła mają powody do niepokoju. Miejscowa prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie przekroczenia przez nich uprawnień.

Rajcy są podejrzewani o pobieranie nienależnych diet i działanie w ten sposób na szkodę interesu publicznego.

Prokuratura zainteresowała się sprawą po anonimie, który trafił również do wojewody, starosty, burmistrza i przewodniczącego Rady Miejskiej. Autor donosu zarzucił radnym, że niesłusznie pobierają diety za udział w sesjach, ponieważ otrzymują pełne pensje w swoich zakładach pracy, chociaż powinny być one zmniejszone za czas nieobecności z powodu uczestnictwa w obradach. Już w marcu w kolskim ratuszu pojawili się policjanci i zabezpieczyli dokumentację z ostatnich czterech lat: listy obecności na sesjach i wypłaty diet. Na pewien czas sparaliżowało to nawet prace Biura Rady, bo przez ten okres odbyło się ponad 60 sesji, a każdy dokument trzeba było skopiować i opieczętować.

Po ich lekturze prokuratura zdecydowała się wszcząć dochodzenie. Sprawa nie dotyczy jednak wszystkich radnych, lecz tylko osób pracujących w budżetówce. Pod lupę śledczych trafi więc dziesięcioro radnych zatrudnionych w starostwie (w tym skarbnik powiatu), szkołach, szpitalu, miejskich wodociągach i MOPS.

- Musimy sprawdzić, na jakich zasadach osoby te były zatrudnione, czy wypłacono im pełne wynagrodzenia i czy im faktycznie przysługiwały. Dopiero po analizie tego materiału podejmiemy decyzję, czy będą zarzuty, czy nie - wyjaśnia Wiesław Szerszeń, prokurator rejonowy w Kole.
Radni uważają, że to niepotrzebne bicie piany, bo każdy z nich uzgadniał swoje wyjścia na sesje z pracodawcą, najczęściej biorąc urlop. Tak było na przykład w starostwie, gdzie pracuje troje radnych.

- Jeden ma nienormowany czas pracy, a wyjścia innych są ewidencjonowane i kiedy uzbiera się odpowiednia liczba godzin, są rozliczane jako dzień wolny - wyjaśnia wicestarosta Marek Banaszewski.

- W tej kadencji nie muszę zwalniać się z pracy, bo w środy nie mam zajęć. W poprzedniej odpracowywałem te godziny po uzgodnieniu z dyrektorem i wszystko jest zapisane w dziennikach - mówi Robert Cesarz, przewodniczący Rady, który jest szkolnym katechetą. - Patrzę na to spokojnie, a do jakich wniosków dojdzie prokuratura, zobaczymy.
Wyniki pracy śledczych mają być znane najprędzej za miesiąc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski