Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator Z. brał pieniądze od podejrzanych? Sprawa trafiła do sądu

Łukasz Cieśla
Prokurator Z. brał pieniądze od podejrzanych? Sprawa trafiła do sądu
Prokurator Z. brał pieniądze od podejrzanych? Sprawa trafiła do sądu archiwum Polskapresse/zdjęcie ilustracyjne
Prokurator Z. z Poznania miał oszukiwać... podejrzanych o przestępstwa. Do sądu dyscyplinarnego trafił już wniosek o jego ukaranie. Od kilkunastu podejrzanych miał przyjąć w ostatnich latach ponad 20 tys. zł. Miał im mówić, że pieniądze zostaną przeznaczone na dom dziecka, a oni sami dzięki wpłacie na "cel społeczny" poniosą łagodną karę za swoje czyny. Jednak jak ustaliła prokuratura, pobieranie pieniędzy było bezprawne, poza tym nie trafiały one do domów dziecka.

Poznańskiemu śledczemu grozi nawet wydalenie z zawodu. Od lipca 2013 roku jest zawieszony w czynnościach, nie może przychodzić do pracy, obcięto mu pensję o połowę.

WIĘCEJ
Prokurator Z. po tekście na swój temat złożył doniesienie

Jednocześnie poznańska Prokuratura Apelacyjna prowadzi śledztwo, ale na razie nie postawiła Z. żadnych zarzutów. To postępowanie karne jest niezależne od sprawy dyscyplinarnej. Ale można się spodziewać, że ewentualne zarzuty będą podobne, jak w „dyscyplinarce”.

Udało nam się poznać szczegóły dotyczące sprawy dyscyplinarnej Z. Prokuratorowi zarzuca się doprowadzenie kilkunastu osób do niekorzystnego rozporządzeniem mieniem. Łącznie miał przyjąć od nich ponad 20 tys. zł.

Na „cel społeczny”

Z. miał mówić podejrzanym w prowadzonych przez siebie sprawach, że jeśli wpłacą pieniądze na cel społeczny postępowanie zostanie umorzona lub zakończy się bardzo łagodnym wyrokiem.

Podejrzani, jak twierdzą, byli zadowoleni z możliwości poniesienia niewielkich konsekwencji i zostawiali pieniądze w gabinecie prokuratora Z. Nie dostawali żadnego pokwitowania, ale mimo to sądzili, że sprawa jest załatwiona. Tymczasem procedury są takie, że to sąd wskazuje numer konta, na które trzeba wpłacić grzywnę lub świadczenie pieniężne.

Poznańscy śledczy w ostatnich miesiącach prześwietlali działalność Z. Stwierdzili, że nienależne pieniądze pobierał od 2009 roku do połowy 2013 roku – czyli niemalże do dnia, w którym wszczęto śledztwo.
Prokuratorzy prowadzący sprawę dyscyplinarną wskazali na kilkanaście przypadków niewłaściwego postępowania Z. Ustalili, że sprawy różnych osób podejrzanych o uszkodzenie mienia, udaremnienie egzekucji komorniczej, unikanie służby wojskowej, fałszerstwo, jazdę po pijanemu, groźby karalne, wyłudzenie zasiłku, zostały przeważnie umorzone w zamian za świadczenie pieniężne na „cel społeczny”. Sęk w tym, że pieniądze zamiast do domu dziecka, miały zostawać u prokuratora Z. Zresztą nawet gdyby je tam wpłacał, byłoby to działanie niezgodne z przepisami.

Sprawca płacił dwa razy?

Jak się dowiedzieliśmy, kłopoty Z. zaczęły się wtedy, gdy do prokuratury przyszedł wzburzony mężczyzna. Miał sprawę za jazdę po pijanemu.

Poskarżył się, że wpłacił kilkaset złotych na cel społeczny w gabinecie Z., ale ku jego zaskoczeniu sąd potem wezwał go do „ponownej” zapłaty świadczenia pieniężnego.

Doniesienie złożyły także osoby, które miały sprawę o wyłudzenie odszkodowania. Twierdziły, że zapłaciły w gabinecie Z. kilka tysięcy złotych na dom dziecka, a ten miał warunkowo umorzyć ich sprawę. Sprawę przejął jednak inny prokurator i uznał, że zamiast umorzeniem, trzeba ją zakończyć aktem oskarżenia.

Prokurator Z. zaprzecza

Prokuratura uznała, że wszystkie osoby, które wpłaciły Z. pieniądze, nie zdawały sobie sprawy z bezprawności takiego działania.

Podejrzani sądzili, że skoro taką wpłatę proponuje im prokurator, który na dodatek często sam do nich dzwonił i wzywał do swojego gabinetu, musiało to być zgodne z przepisami. Śledczy nie dawał podejrzanym pokwitowania wpłaty. A gdy ktoś potem o nie prosił, miał rzekomo zwodzić i mówić, że nie ma czasu. Wpłacane u niego kwoty wynosiły od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Kwota była większa, jeśli zarzucane przestępstwo miało „poważniejszy” charakter (np. próba wyłudzenia).

Prokurator Z. nie przyznaje się do zarzutów. Do momentu zawieszenia miał dobrą opinię w pracy. Oceniano go jako dobrego, sumiennego śledczego. Gdyby jednak zarzuty zostały potwierdzone przez sąd dyscyplinarny, okazałoby się, że prowadził podwójne życie.

– Mój klient zaprzecza wszelkim zarzutom, czuje się niewinny. Czekamy na rozstrzygnięcie sądu dyscyplinarnego – mówi adwokat Czarosław Leszczyński, pełnomocnik prokuratora Z.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski