Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przychodnia MEDEO: Portier zdecydował, że nie pomogą małemu dziecku

Klaudia Buchwald
- Nie chcemy, by inni rodzice musieli przechodzić przez ten koszmar- mówi Jakub Duber
- Nie chcemy, by inni rodzice musieli przechodzić przez ten koszmar- mówi Jakub Duber Grzegorz Dembiński
Rodzice czteromiesięcznej Gabrysi zwrócili się o pomoc do Przychodni Lekarskiej MEDEO na osiedlu Rzeczpospolitej. Zostali odprawieni z kwitkiem. Przez portiera.

W poniedziałek podczas popołudniowego spaceru czteromiesięczna Gabrysia nagle zaczęła płakać. - W ciągu kilkudziesięciu minut jej płacz stopniowo przerodził się w krzyk. Nie mogliśmy jej uspokoić, nie wiedzieliśmy też, co się dzieje z naszą córką - opowiada Jakub Duber, ojciec dziewczynki.

Przerażeni rodzice z dzieckiem na ręku udali się do Przychodni Lekarskiej MEDEO, mieszczącej się na osiedlu Rzeczpospolitej. To jedyna na całych Ratajach poradnia, która przyjmuje pacjentów - w ramach pomocy doraźnej - w godzinach wieczornych i nocnych.

Czytaj także:

Potrzebujesz pomocy nocnego lekarza? Radź sobie sam

- Z krzyczącym dzieckiem na rękach wbiegłam do przychodni - wspomina roztrzęsiona mama czteromiesięcznej Gabrysi. - Poprosiłam portiera, by wskazał mi gabinet lekarza. A ten, zamiast pomóc, w pierwszej kolejności poprosił mnie o numer PESEL mojej córki.

Rodzice oniemieli. Nie mieli przy sobie PESEL-u dziecka. Sytuacja była dla nich bardzo stresująca. Mimo ich tłumaczeń recepcjonista zdecydował, że bez PESEL-u matki z wijącym się z bólu dzieckiem na rękach... nie wpuści. - Zapewniliśmy portiera, że jak tylko córka zostanie przyjęta, doniesiemy dokumenty - mówi Jakub Duber. I dodaje, że nie byłby to problem, bo mieszkają 15 minut drogi od przychodni. - Niestety "znawca chorób dziecięcych" uznał, że Gabrysi nie jest potrzebna natychmiastowa pomoc.

Chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego recepcjonista podjął taką decyzję, niestety odmówił nam komentarza na temat poniedziałkowego zajścia.

eWUŚ miał ułatwiać życie pacjentom, ale je... utrudnia

Tłumaczy się za to Barbara Schmidt, kierownik Przychodni Medycznej MEDEO: - Aby otrzymać pomoc doraźną w naszej przychodni, trzeba przedstawić numer PESEL. Takie są procedury, to nie nasz wymysł - tłumaczy Barbara Schmidt. - Musimy zweryfikować, czy dana osoba jest ubezpieczona.

Mając przy sobie PESEL dziecka, Gabrysia nie dość, że zostałaby zbadana, to jeszcze rodzice nie musieliby za to zapłacić. Drugą opcją, która umożliwia przyjęcia pacjenta w MEDEO jest uiszczenie 100 złotych opłaty za konsultację lekarską. Tak w każdym razie wynika z komunikatu wywieszonego w przychodni.
- Nawet jeśli pacjent nie jest ubezpieczony, lekarz przyjmie go za opłatą - zapewnia nas Barbara Schmidt.
Okazało się, że nie jest to takie oczywiste. - Powiedzieliśmy portierowi, że w takim razie pokryjemy koszt wizyty, byleby tylko lekarz jak najszybciej zobaczył naszą córkę - dodaje Jakub Duber. - Ale on nadal nie chciał skontaktować nas z lekarzem.

Dlaczego portier się tak zachował? - Przyjęliśmy oficjalną skargę rodziców i zajmiemy się wyjaśnieniem tej sprawy- zobowiązuje się Barbara Schmidt.

Rodzice mają podstawy, żeby skarżyć placówkę. - W świetle prawa ta sytuacja dotyczy obszaru pomocy w trybie nagłym. Jeśli pacjentem jest dziecko, sprawa jest jeszcze delikatniejsza. Czas potrzebny na dopełnienie formalności może spowodować, że dziecko będzie gorzej zdiagnozowane - wyjaśnia konsultant Biura Praw Pacjenta przy ministrze zdrowia. - W najgorszym przypadku może stać mu się krzywda.

Mimo odmowy recepcjonisty mama Gabrysi weszła do przychodni, pukała od drzwi do drzwi, aż znalazła lekarza. - Widząc stan Gabrysi, pani doktor od razu zrobiła badania i pomogła córce - mówi Jakub Duber.

Na szczęście Gabrysi nic się nie stało. - Czy musi dojść do tragedii, by formalności przestały być ważniejsze niż ludzka pomoc - pytają rodzice.
- W nagłych przypadkach powinniśmy kierować się rozsądkiem, a potem dopiero przechodzić przez gąszcz dokumentów, jakie trzeba wypełnić przy przyjęciu pacjenta - przyznaje Stanisław Rusek, rzecznik prasowy Szpitala Miejskiego im. Józefa Strusia.

Gdzie udać się po pomoc?
W nagłych przypadkach lekarze muszą pomóc bez okazania dokumentów.
Szpitalne Oddziały Ratunkowe mają obowiązek zająć się pacjentem nawet, jeśli nie posiada przy sobie dokumentów, potwierdzających ubezpieczenie. Obowiązuje to głównie chorych w stanie bezpośredniego zagrożenia życia i ciężkiego uszkodzenia ciała. Pomocy można wymagać także w przypadku zatrucia czy urazu. Pacjenci nie potrzebują skierowania, a pomoc udzielana jest im niezależnie od miejsca zamieszkania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski