Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rektor UAM: Uniwersytety nie są od uczenia konkretnego zawodu

Paulina Jęczmionka
Rektor UAM: Uniwersytety nie są od uczenia konkretnego zawodu
Rektor UAM: Uniwersytety nie są od uczenia konkretnego zawodu Grzegorz Dembinski
Z prof. Bronisławem Marciniakiem, rektorem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, rozmawia Paulina Jęczmionka.

Na uczelnie w całym kraju zawitał niż demograficzny. UAM w tym roku też przyjął mniej nowych studentów. Co to oznacza dla uczelni?
Prof. Bronisław Marciniak
: Na studia stacjonarne przyjęliśmy 13 tysięcy studentów, ponad 4 tys. na studia niestacjonarne. Razem w bieżącym roku akademickim przyjęliśmy zatem ponad 17 tys. osób. Maleje - ale w nieznaczny sposób - liczba studentów stacjonarnych. Są też pewne kierunki studiów, które mają mniejszy nabór. Ale globalnie nie odczuwamy na UAM niżu demograficznego. Mamy 41 tys. studentów stacjonarnych, ponad 2 tys. podyplomowych i ponad 1,5 tys. doktorantów. Wróciliśmy do poziomu sprzed kilkunastu lat.

Sprzed kilkunastu lat?
Prof. Bronisław Marciniak
: Dyskutując o niżu demograficznym wszyscy zapominają o tym, że w ciągu ostatnich 20 lat UAM ponad trzykrotnie zwiększył liczbę studentów, nie zwiększając w znaczny sposób liczby pracowników i infrastruktury. Po okresie wyżu demograficznego w latach 2002- 2005, przy którym doszliśmy do blisko 50 tys. studentów, wracamy do równowagi. To dobrze dla studentów, kształcenia i uniwersytetu. Wiemy, że liczba studentów w kraju będzie stopniowo malała. Jednakże studenci wybierają dobre uczelnie. A my jesteśmy jedną z najlepszych w Polsce. Choć, oczywiście, mamy problemy wiążące się z całym systemem szkolnictwa wyższego.

Jakie to problemy?
Prof. Bronisław Marciniak
: To choćby pytanie: jak zachować elitarność wobec masowości? W obecnych warunkach musimy być uczelnią masową, ale - i to jest rozwiązanie - na pierwszym stopniu studiów, czyli studiach licencjackich. Kształcenie na studiach magisterskich, a szczególnie doktoranckich, powinno być elitarne. Te studia powinny być przede wszystkim oparte na badaniach naukowych. Nie każda uczelnia może to zaoferować. Jeśli nie ma odpowiedniej kadry akademickiej i badań naukowych, nie powinna uzyskać zgody na prowadzenie studiów magisterskich.

Zobacz też: UAM:

Te gorsze - z reguły prywatne - uczelnie już się wykruszają. Także z powodu niżu. Upadają, łączą się, wygaszają kierunki.
Prof. Bronisław Marciniak
: Duże, akademickie uczelnie - niezależnie, czy są publiczne, czy prywatne - nie obawiają się konkurencji. Jednakże staramy się dostosowywać ofertę dydaktyczną do potrzeb rynku. Trzeba jednak pamiętać, że uniwersytety nie będą nigdy uczyły zawodu, lecz kształciły dla zawodu, dla nowych czasów i wyzwań. Nie są po to, by wyprodukować absolwenta, który od razu jest przygotowany do pracy na konkretnym stanowisku. Nie jesteśmy szkołą zawodową. Uniwersyteckie wykształcenie to przede wszystkim szerokie horyzonty, wszechstronność, otwartość, zdolność do nabywania dalszych umiejętności, rozwijania inteligencji i przygotowania do pracy w zespole.

To kłóci się z podejściem pracodawców, którzy chcieliby przyjmować młodego człowieka z praktycznym doświadczeniem, przygotowaniem do pracy.
Prof. Bronisław Marciniak
: Od tego są np. studia podyplomowe, kursy. Nowelizacja prawa o szkolnictwie wyższym zobowiązuje nas jednak do dostosowywania programu do potrzeb pracodawców, wprowadzania praktyk studenckich, a także do wprowadzenia możliwości potwierdzania efektów kształcenia osiągniętych w ramach nieformalnej edukacji. Na uczelniach będą musieli pojawić się wykładowcy z doświadczeniem w jednostkach gospodarczych. Do czerwca 2015 roku musimy taki system wprowadzić.
A jednak. Jak ma on wyglądać?
Prof. Bronisław Marciniak
: System ten nie jest nowy. W 1981 r. byłem na swoim pierwszym stypendium podoktorskim w Kanadzie. I już wtedy stosowano tam program zwany CoOp - od kooperacji. Studenci jeden semestr uczyli się na uniwersytecie, natomiast drugi pracowali w przedsiębiorstwie, które ich delegowało na uczelnię. U nas taki program to nowość, to otwarcie uczelni na rynek.

Uczelnie otwierają się na rynek pracy, ale oblegane są wciąż kierunki humanistyczne, po których trudno znaleźć pracę.
Prof. Bronisław Marciniak
: To mit, że humaniści z UAM są bezrobotni. Mamy rzetelne opracowanie naukowców z Wydziału Nauk Społecznych UAM, które dotyczy lat 2003-2012. Wynika z niego, że w Poznaniu bezrobocie absolwentów uczelni publicznych jest niższe niż 4 proc. I teraz niespodzianka - wydziały o najniższym bezrobociu to chemia, historia, filologia polska i klasyczna, studia edukacyjne. Zatem to nieprawda, że taki uniwersytet, jak nasz, produkuje bezrobotnych. Choć to nie znaczy, że wszyscy pracują w swoim zawodzie. Dlatego musimy dać studentom tak szeroką wiedzę, by znaleźli z nią pracę. Bardzo ważne jest także kształcenie interdyscyplinarne, międzyuczelniane. Otwieramy więc wspólne programy z Politechniką Poznańską, Uniwersytetem Medycznym, Ekonomicznym. To przyszłość nauczania. Ale jeszcze raz podkreślę - uniwersytet nigdy nie będzie uczył zawodu tak, by na koniec studiów ktoś był w pełni gotowy na stanowisko pracy. Proszę nie zapominać, że uczelnia to też miejsce, w którym kształci się naukowców, a także ludzi dorosłych. Uczelnie stają się najodpowiedniejszymi instytucjami do prowadzenia różnych form kształcenia ustawicznego.
Zatem jak ocenia Pan poziom poznańskiej nauki na tle kraju i świata. Możemy dołożyć swoją cegiełkę do światowych, innowacyjnych badań naukowych?
Prof. Bronisław Marciniak
: Na UAM zarówno nauki przyrodnicze, jak i humanistyczne stoją na wysokim poziomie, o czym świadczą najwyższe kategorie naukowe przyznane wydziałom. W Polsce jesteśmy na ugruntowanym, trzecim miejscu w prestiżowych rankingach. Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Jagielloński wiodą prym pod względem badań naukowych, potem jesteśmy my. Ale nasze nowe inicjatywy - interdyscyplinarne centra badawcze na Kampusie Morsko jak: Wielkopolskie Centrum Zaawansowanych Technologii prowadzone przez prof. Bogdana Marcińca i Centrum NanoBioMedyczne prowadzone przez prof. Stefana Jurgę, za kilka lat doprowadzą nas do czołówki europejskiej w tych dyscyplinach. A w planach jest jeszcze centrum protonoterapii.

Poda Pan przykład ciekawego, innowacyjnego badania na UAM?
Prof. Bronisław Marciniak
: Jest bardzo dużo ważnych badań nad nowymi materiałami chemicznymi, biomateriałami, a więc badania na pograniczu medycyny i biologii. Dwa lata temu trzej nasi naukowcy - chemik, fizyk i historyk - otrzymali prestiżową nagrodę Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, którą potocznie nazywa się polskim Noblem. W tym roku dołączył do nich następny.

Ale czy nasi, poznańscy naukowcy są w stanie sięgnąć po tego prawdziwego Nobla?
Prof. Bronisław Marciniak
: Uzyskanie Nagrody Nobla jest trudnym zadaniem. Żeby to osiągnąć, potrzeba nie tylko dużego formatu badacza, ale i dużego zespołu, środowiska badawczego. Kilku naszych naukowców aktywnie pracowało w zespołach, które uzyskały Nagrodę Nobla, np. prof. Józef Barnaś, fizyk, który stworzył teorię gigantycznego magnetooporu w magnetycznych strukturach warstwowych. Sądzę, że mamy szansę na Nobla w zakresie biologii, chemii czy nauk medycznych. Ale dopiero, gdy wspomniane interdyscyplinarne centra badawcze się rozwiną i stworzą duże zespoły naukowe.
Jak Pan widzi naukę za 20-30 lat? W jakim kierunku powinna podążać?
Prof. Bronisław Marciniak
: Jestem młody duchem, ale jednak tradycjonalistą. I zwolennikiem dużych interdyscyplinarnych ośrodków badawczych z odpowiednim, dodatkowym finansowaniem i infrastrukturą badawczą. W ośrodkach tych powinny nie tylko być skoncentrowane badania, ale i także kształcenie na poziomie magisterskim i doktorskim. Kilkanaście lat temu młodzi polscy naukowcy wyjeżdżali za granicę, by na unikalnym, niedostępnym w kraju sprzęcie kończyć swoje badania. Teraz sytuacja się powoli odwraca. To studenci i doktoranci z innych krajów przyjeżdżają na nasze wydziały, bo korzystać z naszej nowoczesnej aparatury badawczej.

Jest Pan tradycjonalistą, ale jednak chce reformować uczelnię. W tym roku zapowiedział Pan dwie znaczące zmiany.
Prof. Bronisław Marciniak
: Przygotowujemy dwie reformy. Pierwsza to optymalizacja systemu zarządzania finansami, zwana potocznie decentralizacją. Chodzi o przekazanie większej odpowiedzialności, łącznie z decyzjami finansowymi, wydziałom.

Same będą decydować o tym, na co wydać pieniądze?
Prof. Bronisław Marciniak
: Tak. Ale będą musiały je też pozyskiwać. Ta reforma wejdzie w życie od stycznia 2015 r. Jest bardzo trudna, ale konieczna. UAM jest bowiem jedną z ostatnich tak mocno scentralizowanych uczelni.

Złośliwi nazywają UAM państwem w państwie.
Prof. Bronisław Marciniak
: To nieprawda. Uczelnia wyższa ma swoją tradycję i hierarchię. Podkreślam, że jest przede wszystkim świątynią mądrości. Ale, nie oszukujmy się, jest także dużym przedsiębiorstwem. Musi mieć strukturę i administrację dostosowaną do nowych zadań dydaktycznych i badawczych. Musi być profesjonalnie zarządzana.

A druga reforma?
Prof. Bronisław Marciniak
: Dotyczy nowego rozwiązania organizacyjno-zarządczego na UAM. Zmieni się administracja centralna. Powstaną w niej większe niż obecnie działy, centra kompetencji dające silne wsparcie wydziałom w realizacji ich podstawowych zadań. Administracja centralna ma zatem pełnić rolę służebną dla działań wydziałów.

Będzie mniej biurokracji?
Prof. Bronisław Marciniak
: Obsługa administracyjna będzie szybsza i sprawniejsza. Większość decyzji zostanie na poziomie wydziałów.

Mniej biurokracji oznacza mniej pracowników? Będą zwolnienia?
Prof. Bronisław Marciniak
: Nie. Uczelnia ma coraz więcej zadań. Potrzebuje więc sprawnych i oddanych pracowników. Poza tym, mamy naturalną wymianę pokoleń. Wielu pracowników odchodzi na emeryturę, w ich miejsce przychodzą nowi. Nie przewiduje się masowych zwolnień.

Skoro mowa o przyszłości: 2017 rok - to ostateczna data wykorzystania rządowych pieniędzy na rozbudowę Moraska? Termin był przesuwany już dwa razy.
Prof. Bronisław Marciniak
: Tegoroczne przesunięcie było spowodowane głównie przedłużającymi się procedurami regulacji prawnej gruntów. Od trzech lat nie możemy też wybudować obiektów sportowych na Morasku, nie dostajemy pozwolenia na ich budowę. Ta procedura być może jest zbyt demokratyczna.

Ma Pan na myśli sprzeciw okolicznych mieszkańców.
Prof. Bronisław Marciniak
: Plany budowy obiektów sportowych na Morasku istnieją od wielu lat. Nabywcy działek, w tym również osoby związane z UAM, byli tego świadomi. Dziwią mnie zatem protesty niektórych z nich. Czekamy po prostu na zakończenie procedur prawnych, które trwają już trzy lata. W końcu musi zapaść, mam nadzieję, pozytywna dla UAM decyzja. W planach rozbudowy Moraska nic się nie zmienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski