18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Relacja z frontu, czyli narodziny będą po terminie

Agnieszka Goździejewska
Trzy cyferki: dzień i miesiąc, które oznaczały (teraz: miały oznaczać) dzień przyjścia na świat naszego synka już dawno stały się "przeterminowane"
Trzy cyferki: dzień i miesiąc, które oznaczały (teraz: miały oznaczać) dzień przyjścia na świat naszego synka już dawno stały się "przeterminowane" fot. Archiwum
- Nie, jeszcze nie urodziłam - tak teraz odbieram telefony. Zamiast "cześć", "dzień dobry" albo "właśnie miałam do ciebie dzwonić". Termin porodu przesuwa się na z dnia na dzień, a ja czuję się jak oddział, który kryje się na wojnie w okopach. Jak żołnierze, którym ktoś powiedział, że nadchodzi wyzwolenie.

Patrzę na kartę ciąży. Trzy cyferki: dzień i miesiąc, które oznaczały (teraz: miały oznaczać) dzień przyjścia na świat naszego synka już dawno stały się "przeterminowane". W dniu, na który przewidywany był poród, postanowiłam wpaść na chwilę do pracy. Moi współtowarzysze z "ołpen spejsu" zaraz po tym, jak uznali, że ładnie wyglądam (dziękuję) postanowili pomóc mi w wyborze alternatywnego miejsca, w którym opłacałoby mi się urodzić malucha.

Nie raz się przecież słyszy, że dzieciak, który przyszedł na świat np. podczas rejsu samolotem, ma dożywotnią zniżkę na loty ze szczęśliwym przewoźnikiem.

I tak zaczęła się burza mózgów. Kolejno padały co lepsze propozycje. Mogłabym na przykład urodzić u nas w pracy. Bonusem miałaby być dożywotnia prenumerata naszej gazety i relacja on-line z porodu. Inną opcją byłby stadion miejski - z tym, że sezon na Bułgarskiej już się skończył i wejść na trybuny po pierwsze: ot tak się nie da, a po drugie: nie ma po co. Ewentualnie mogłabym też znaleźć sobie swoją własną opuszczoną kamienicę, zająć ją w stylu poznańskich wyzwolicieli pustostanów i stworzyć tam nasz własny rodzinny od:zysk. Nie gorszym miejscem mogło być też zoo - w końcu weterynarzy tam nie brakuje a i narodziny nabrałyby charakteru prawie sakralnego. Tylko pora roku trochę inna...

Jednak na każdą "propozycję" rodziły się kontrargumenty i kolejne pomysły padały jak obywatelskie projekty. Z tramwaju pewnie by mnie wynieśli za zakłócanie spokoju współpasażerów a w banku to teraz każdemu dają darmowe konto. W końcu żadna z alternatyw nie przeszła. Został klasyczny nudny szpital.

Teraz siedzimy w okopach. Mija pierwszy dzień po terminie, potem drugi, trzeci. Wyzwoliciela - ani widu, ani słychu. Torby spakowane lepiej niż na obóz harcerski, ciuchy przyszykowane, lodówka na czas pobytu w szpitalu - pełna, mieszkanie posprzątane (i to nie ja sprzątałam!). Nawet plan działania opracowaliśmy: "Najpierw dzwonisz po taksówkę, potem po mnie i spotykamy się na miejscu". I pomyśleć, że człowiek przez całe życie był taki niezorganizowany i niecierpliwy…

BLOG PRZYSZŁEJ MAMY - TU ZNAJDZIESZ WIĘCEJ PERYPETII KOBIETY Z DZIECKIEM W BRZUCHU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski