Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Remont trasy kolejowej z Poznania do Wrocławia uszkodził dom? Rodzina będzie domagać się odszkodowania od PKP

Norbert Kowalski
Norbert Kowalski
Dom Magdaleny Mikołajczak powstał w 1948 roku. Od 2014 roku, jak twierdzi rodzina, z powodu budowy pobliskiego wiaduktu kolejowego, miały zacząć pojawiać się uszkodzenia
Dom Magdaleny Mikołajczak powstał w 1948 roku. Od 2014 roku, jak twierdzi rodzina, z powodu budowy pobliskiego wiaduktu kolejowego, miały zacząć pojawiać się uszkodzenia Robert Woźniak
Budowa wiaduktu kolejowego doprowadziła do uszkodzeń rodzinnego domu? Tak uważa Magdalena Mikołajczak, która od lat mieszka z rodzicami w Łęczycy. Kilka lat temu na budynku zaczęły pojawiać się pęknięcia na ścianach i suficie. Rodzina jest przekonana, że to z powodu powstałego tuż obok domu wiaduktu. Chce też domagać się odszkodowania od PKP Polskich Linii Kolejowych.

– Jesteśmy pozostawieni sami sobie. Moja perspektywa za oknem to wiadukt i ekrany akustyczne. A do tego jeszcze w naszym domu pojawiły się pęknięcia na ścianach i suficie. Uszkodzony był też przewód kominowy, który musieliśmy już naprawić – opowiada Magdalena Mikołajczak.

Czytaj też: Poznań: Dworzec Główny PKP będzie miał nowy peron - budowa rozpocznie się jeszcze w tym roku

Kobieta od dzieciństwa mieszka w rodzinnym domu w Łęczycy. Tuż obok niego stale funkcjonował też przejazd kolejowy. W 2014 roku rozpoczęła się jednak budowa wiaduktu kolejowego w ramach przebudowy trasy kolejowej z Poznania do Wrocławia. Wtedy też miały rozpocząć się problemy rodziny.

– Po kilku tygodniach od rozpoczęcia prac zaczęły pojawiać się pierwsze pęknięcia. Wcześniej nie mieliśmy takich problemów – mówi pani Magdalena.

I dodaje: – Co więcej, w pewnym momencie rozpoczęło się wbijanie w ziemię słupów utrzymujących filar oraz prace nocne, które trwały od północy do 4 rano. Wtedy praktycznie nie dało się spać. Wzywaliśmy na miejsce policję, która nakładała mandaty na wykonawcę.

Firma, która wykonywała prace, broniła się wtedy, argumentując, że zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego działka, na której znajdował się dom, oznaczona była jako tereny zielone, łąki i lasy, które nie podlegały ochronie akustycznej i można było prowadzić prace w nocy. Ponadto wykonawca przekonywał, że ze względów technologicznych i konieczności wyłączenia sieci trakcyjnej, prace muszą być prowadzone także w nocy.

Tymczasem rodzina państwa Mikołajczak nie ukrywa oburzenia faktem, że w przeszłości, bez ich wiedzy, przemianowano tereny, na których znajdował się dom z działek budowlanych na tereny zielone. Z tego też powodu dom rodziny nie został później ujęty w dokumentach, którymi dysponował inwestor.

Zobacz też: Były wielkie obietnice i plany, ale stary dworzec kolejowy wciąż bez zmian. Teraz wróci pomysł sprzed lat?

– Przecież to było niezgodne ze stanem faktycznym, skoro tam był nasz dom – komentuje Magdalena Mikołajczak. W tej sprawie składała też zawiadomienia do prokuratury, lecz ta umarzała postępowania. Po wielu latach starań i skierowaniu sprawy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, rada gminy Komorniki ponownie zmieniła plan zagospodarowania przestrzennego.
– Zgodnie z życzeniem rodziny tamte działki oznaczono jako tereny budowlane – mówi Jan Broda, wójt gminy Komorniki dodając, że kiedy zmieniano kwalifikację działek na tereny rolnicze, on nie był jeszcze w radzie gminy.

– Prawdopodobnie chodziło o to, żeby w przeszłości zmniejszyć wartość tych działek tak, by PKP lub Wielkopolski Zarząd Dróg Wojewódzkich mogły wykupić ten dom od rodziny pod przyszłą inwestycję – zakłada Jan Broda.

Tymczasem Magdalena Mikołajczak zapowiada, że będzie domagała się odszkodowania od PKP Polskich Linii Kolejowych za prowadzone prace. Powołuje się też na ekspertyzę przeprowadzoną przez ekspertów z Politechniki Wrocławskiej w 2015.

– Można z całą pewnością stwierdzić, że drgania są uciążliwe, męczące i denerwujące dla mieszkańców posesji. Z punktu widzenia czysto ludzkiego, wydaje się oczywiste, że także z tego tyłu należy im się rekompensata finansowa – pisali eksperci Politechniki Wrocławskiej.

Sprawdź też: Remonty tras kolejowych w Wielkopolsce: Opóźnień nie brakuje. Gdzie wciąż trwają prace?

– Złożyliśmy już zawezwanie do próby ugodowej, ale ze strony PKP nie było chęci, żeby dojść do porozumienia – to już z kolei słowa pani Magdaleny.

Natomiast przedstawiciele PKP PLK przekonują, że budowa wiaduktu w Łęczycy „była wykonywana zgodnie z obowiązującymi przepisami i na podstawie prawomocnych decyzji administracyjnych”.

– Jeszcze na etapie projektowania były prowadzone konsultacje społeczne, w których uczestniczyli właściciele posesji. Przez cały czas trwania inwestycji, także budowy wiaduktu, prowadzony był stały nadzór przez inwestora – mówi Zbigniew Wolny, rzecznik wielkopolskiego oddziału PKP PLK. Jednocześnie dodaje, że ekspertyza specjalistów z Politechniki Wrocławskiej nie wykazała, by prace przy wiadukcie miały wpływ na stan techniczny budynku.

POLECAMY:

Zobacz też: Pociąg towarowy wykoleił się pod Poznaniem. Trzy wagony zablokowały linię kolejową

Źródło: TVN24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski