Według Prokuratury Rejonowej w Trzciance Beata Ł. zgłosiła się to tamtejszego liceum w 1996 roku. Legitymowała się wykształceniem wyższym z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz doktoratem z Uniwersytetu Bar Ilan Izrael i zaświadczeniem z KUL, który uznał jej stopień naukowy w zakresie językoznawstwa angielskiego.
Lata 1999-2001 roku Beata Ł. przepracowała w Liceum Ogólnokształcącym w Czarnkowie, kolejne cztery - w LO Towarzystwa Salezjańskiego w Pile. Tam okazywała kolejne dokumenty: świadectwo ukończenia Studium Pedagogicznego przy KUL - z zakresie szkolnictwa zawodowego, poza wspomnianymi wcześniej dyplomami magisterskimi i doktorskimi.
Potem nauczała w Zespole Szkół Technicznych w Trzciance, a od 2006 roku wykładała też angielski w Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, a także krótko trochę dorabiała jako lektor w poznańskim Centrum Językowym Idea.
W międzyczasie szybko awansowała. Od stopnia nauczyciela kontraktowego, przez mianowanego do dyplomowanego. W 2003 roku Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Poznaniu umieściła Beatę Ł. w ewidencji egzaminatorów matury z języka angielskiego.
Karierę nauczycielki przerwał anonim, który w lutym 2010 roku trafił do Prokuratury Okręgowej w Słupsku. Jego autor kwestionował prawdziwość dyplomów Beaty Ł. Jeszcze w tym samym miesiącu Wielkopolski Kurator Oświaty zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.
Śledczy zagłębili się w życiorys Beaty Ł., która w 1980 zdała maturę. Rok później rozpoczęła studia na Wydziale Teologicznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ale je przerwała. Powróciła do rodzinnego miasta, w którym kolejny rok przepracowała w sądzie rejonowym jako pomocnik sekretarza sądowego, a potem cztery lata jako pomoc techniczna w tamtejszej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Pod koniec lat osiemdziesiątych wyszła za mąż i osiedliła się w Wielkopolsce.
Biegły jednoznacznie stwierdził, że dyplomy nauczycielki zostały w całości podrobione przy wykorzystaniu techniki druku laserowego. Natomiast podpisy na dyplomach były technicznym odwzorowaniem autentycznych autografów rektorów.
W pierwszym dniu procesu oskarżona częściowo przyznała się do winy. Powiedziała, że posługiwała się dokumentami, ale bez wiedzy, że są sfałszowane. Twierdzi, że odbierała je w sekretariacie KUL, jednak ani jedna z 30 osób, które mogłaby to potwierdzić, nie żyje...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?