Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serbska koszykarka Enei AZS, Jovana Popović o życiu w Poznaniu, nauce języka, swoim ukochanym Partizanie i miłości Polaków do Amerykanów

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
33-letnia rozgrywająca Enei AZS Politechniki Poznań, Jovana Popović w jednym ze swoich ulubionych miejsc w stolicy Wielkopolski, czyli w kawiarni w Starym Browarze
33-letnia rozgrywająca Enei AZS Politechniki Poznań, Jovana Popović w jednym ze swoich ulubionych miejsc w stolicy Wielkopolski, czyli w kawiarni w Starym Browarze Radosław Patroniak
Serbska koszykarka Jovana Popović z Enei AZS Politechniki w Polsce jest od pięciu, a w Poznaniu od czterech lat. Zapraszamy na rozmowę z nią i na wtorkowy mecz akademiczek w I rundzie play-off w ekstraklasie z Eneą w Gorzowie (20).

Dziesiątki razy czytałem już o tym, że Polacy mają podobną mentalność do Serbów. Może to tylko jakaś legenda?
Nieprawda, bo koleżanki z drużyny mają takie same nawyki i takie same upodobania. Lubią chodzić na kawę i coś dobrego zjeść, nawet żarty mamy takie same. Jak nie znałam polskiego, to już w pierwszym tutejszym klubie w Lublinie, po kilku miesiącach, zaprzyjaźniłam się z Julią Adamowicz i Anną Pawłowską. Do dziś mamy bliskie relacje, a druga z nich już kilka razy była u mnie w Belgradzie. Jasne, że jak lepiej opanowałam polski, a bardzo mi na tym zależało, bo czytałam i oglądałam filmy w necie, to jeszcze bardziej poczułam się w Polsce jak w domu. Powiem więcej, mieszkam w dodatku w pięknym mieście, które stawiam na równi z Wrocławiem czy Gdańskiem, a może nawet wyżej. Szkoda tylko, że u nas w Serbii Poznań nie jest tak wypromowany jak Warszawa czy Kraków.

A jakie miasto w Serbii można porównać do Poznania?
Poznań przypomina mi Nowy Sad, w którym przez sezon grałam jako zawodniczka miejscowej Vojvodiny. Jest podobnej wielkości i jest mieszanką przeszłości z nowoczesnością. Belgrad to miasto o innym charakterze. W Serbii jeszcze bardziej dominuje niż Warszawa. Wszystko u nas dzieje się w stolicy, bo tam jest praca i tam jest najwięcej spektakularnych wydarzeń. Poznań nie jest stolicą kraju, ale bardzo go cenię za to, że jest miastem otwartym, tolerancyjnym i z taką wewnętrzną energią.

Zobacz też: TOP 10 najładniejszych koszykarek w polskiej lidze

Enea AZS w ostatnich latach nie miała szczęścia do zagranicznych koszykarek z wyjątkiem Pani. Dlaczego?
Z transferami jest inaczej niż z partnerem w związku, czyli do nowego zawodnika nigdy nie można mieć pełnego, tylko ograniczone zaufanie. Może warto czasami robić większe rozeznanie i zbierać o nim opinie, a nie kierować się jedynie jego statystykami. Ja szybko się tutaj odnalazłam, więc ze mną była inna historia. W międzyczasie miałam lepsze oferty, ale wolałam
zostać w Poznaniu, skoro tutaj dobrze się czuję. Nie wiem, czy zostanę na kolejny sezon, ale nie wykluczam tego.

Kiedyś po meczu mówiła Pani, że Partizan to mój klub, ale jak się patrzy na Pani biogram to dłużej Pani grała w odwiecznym rywalu, czyli Crvenej Zveździe...
W rodzinie wszyscy byli zawsze za Partizanem Belgrad, co nie mogło dziwić, tym bardziej, że mój tata swego czasu grał w koszykówkę w tym klubie w ekstraklasie. Jak byłam dzieckiem, to akurat nie było w Partizanie grup młodzieżowych. Trenowałam więc w Crvenej Zveździe i nie przyznawałam się, że kibicuję lokalnemu rywalowi. Dziesięć lat temu wyjechałam z Serbii, ale emocje związane z kibicowaniem Partizanowi wcale ze mnie nie wyparowały. W Enei AZS zmuszam dziewczyny do oglądania meczów Partizana, w poprzednim sezonie byłam na decydujących o awansie bojach do Final Four Euroligi z Realem Madryt, a jak dochodzi do derbów Belgradu, to o niczym innym w tym dniu nie myślę.

Warto dodać, że spotkanie Partizana w Eurolidze to nie jest zwykły mecz...
Trzeba być 1,5 godziny przed rozpoczęciem gry i trzeba za każdym razem znaleźć kawałek miejsca, bo w hali na 25 tys. widzów stoi się przez cały mecz. Czasami ludzie płaczą, modlą się, krzyczą, a nawet mdleją. Nawet jeśli przegramy, to kibice i tak potem przez godzinę śpiewają. Wiem, że od tego sezonu barwy Partizana reprezentuje Wielkopolanin, czyli pochodzący z Ostrowa Wlkp. Mateusz Ponitka. Nie idzie mu tak jak sobie wymarzył, ale ostatnio grał więcej i wypadł lepiej niż zwykle w meczu ligowym.

Swego czasu powiedziała mi Pani też, że nigdy by nie wyjeżdżała z Belgradu, gdyby nie praca i pieniądze. Czego Pani brakuje, by czuć się w Poznaniu komfortowo?
Gdybym miała w Poznaniu obok siebie te same osoby, co w Belgradzie, to nie czułabym tęsknoty. Jestem jedynaczką, więc mam wyjątkowe relacje z rodzicami. Przyjeżdżają do mnie dwa razy w sezonie, ale to nie to samo, co rozmawianie z nimi na co dzień. Robię wszystko, by zintegrować się z Polską, ale nic mi nie zastąpi kawy na Whatsappie z trzema koleżankami z czasów gry w Serbii. Jedna z nich występuje na Islandii, druga na Węgrzech, a trzecia w Bośni i Hercegowinie. Postanowiłyśmy jednak, że granice nas nie rozdzielą i od kilku lat pijemy sobie kawę na odległość.

Byłe kraje Jugosławii wciąż są światową potęgą w grach zespołowych. Jak Wy to robicie?
Moim zdaniem o naszych sukcesach decydują trzy kwestie. Każdy młody człowiek jak dorasta i zostaje sportowcem, chce być najlepszy na świecie, a nie w kraju czy w Europie. Poza tym u nas żyje się trudniej niż na Zachodzie, więc każdy chce się wybić. Po trzecie wreszcie nasi trenerzy wciąż mają podejście do zawodników pod hasłem: krew, pot i łzy. W Polsce młodzież jest niestety bardziej rozleniwiona.

Na koniec muszę Panią zapytać jeszcze o różnice geopolityczne między Polską a Serbią.
Kiedy miałam 9 lat, to musiałam uciekać do piwnicy przed bombardowaniami. Dlatego nigdy nie będę lubić NATO i USA. Wszyscy jesteśmy po stronie Ukrainy, ale pamiętamy, że 25 lat temu podczas nalotów jakoś cała społeczność międzynarodowa nam nie pomagała. Serbowie doceniają, że podczas II wojny światowej Polska była najbardziej pokrzywdzona, ale nie rozumieją Waszych zachwytów nad Ameryką. Stąd myślę, że sympatia do Polaków wciąż jest u nas duża, ale nieco ograniczona w stosunku do tego, co było kilka lat temu. A co do obecnych rządów prezydenta Aleksandara Vucicia, to ludzie mają ich już dość. Wam się udało zmienić rząd, nam niestety nie. Bez tego Unia Europejska będzie tylko marzeniem. Prawda jednak jest też taka, że bardziej niż za nią tęsknimy za Kosowem...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski