Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkarscy bogowie wodzą innych za nos

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
Radosław Patroniak archiwum
Wielki wódz i strateg, Napoleon Bonaparte, mawiał, że wielkość od śmieszności dzieli tylko jeden krok. W Polskim Związku Piłki Siatkowej Francja bardziej kojarzy się z nowym trenerem męskiej reprezentacji, Stephanem Antigą, więc pewnie Mirosław Przedpełski i jego koledzy myślą, że są bogami na siatkarskim Olimpie, a nie zwykłymi ludźmi, którzy dostali się do władz związku nie z racji zasług, tylko z uwagi na swój spryt i zbieg okoliczności.

Warto pamiętać, że potęgę siatkówki w Polsce budują nie działacze, tylko zawodnicy, szkoleniowcy i nauczyciele w szkołach. Bez takich ludzi jak Hubert Wagner, Andrzej Niemczyk, Jerzy Matlak, Ryszard Bosek, Piotr Gruszka, Katarzyna Skowrońska-Dolata i tysiące anonimowych osób uczących młodzież podstaw siatkówki ta piękna dyscyplina byłaby pewnie dzisiaj w takim miejscu jak koszykówka albo może nawet jak zapasy i boks amatorski, czyli w przedsionku niebytu.

Piszę o tym nie bez kozery, bo zbliżamy się do epokowego wydarzenia, czyli wrześniowych MŚ siatkarzy w sześciu polskich miastach. Na imprezę brakuje 16 mln zł, ale po przyjacielskich rozmowach podczas łódzkiego turnieju eliminacyjnego do MŚ siatkarek, prezesa związku z nowym ministrem sportu, Andrzeje Biernatem, można wnioskować, że polskie społeczeństwo ofiarnie złoży się na załatanie dziury w budżecie. A przecież gdyby za kadencji Grzegorza Laty w PZPN ktoś przedstawił tak radosne wyliczenia i zasugerował skok na państwową kasę, to na pewno wybuchłby od razu narodowy skandal.

PZPS wodzi za nos nie tylko ministra, ale również władze dużych miast. Ostatnio namieszał w głowie poznaniakom, obiecując najpierw turniej eliminacyjny do ME siatkarek, a następnie finał Puchar Polski siatkarzy w Arenie. Ostatecznie obie imprezy odbędą się gdzie indziej, bo siatkarki mają promować MŚ siatkarzy w miastach-gospodarzach mundialu, a drużyny klubowe pojadą do Zielonej Góry, bo w terminie 15-16 marca poznańska ,,staruszka” będzie zajęta przez komercyjną imprezę.

Problem w tym, że wieść o tym, iż stolica Wielkopolski jest poważnym kandydatem do organizacji finału PP wypłynęła z siatkarskiej centrali. Ktoś wypuścił informacyjny „balon” bez sprawdzenia grafiku w hali i bez konsultacji podstawowej kwestii z magistratem, władzami WZPS i głównym sponsorem rozgrywek, czyli firmą Enea.

Dlatego nie zgadzam się z opinią szefa WZPS, Damiana Gapińskiego, że trzeba po cichu i spokojnie budować w stolicy strefę wielkopolskich wpływów. Jestem za organizacją ważnych imprez siatkarskich w Poznaniu, ale nie na zasadzie „ochłapów” i nie za wszelką cenę, skoro PZPS traktuje „teren” jak maszynkę do zarabiania pieniędzy, a nie jak pełnoprawnego partnera.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski