Skarpetki! Koniecznie weź skarpetki!

Walizka. Jeszcze nie wyprodukowano odpowiednio dużej. Patrzysz na nią w sklepie i myślisz: ładna jest, zgrabna jest, taka w sam raz do ręki, szykowna, zdradza gust właściciela. Ale: żeby nie była za ładna, bo ktoś ci ją odbije. Tfu: ukradnie. Żeby nie była za delikatna, bo z walizką, jak z kobietą, obchodzić się trzeba łagodnie, ale zawsze się może porysować. A jak się ją wystawi na słońce za długo, to i pomarszczyć się może.

To jak wygląda walizka jest mniej istotne od tego co kryje w sobie. I tym walizka różni się od kobiety, że o ile ta druga niezależnie od obszerności swojego wnętrza, zawsze wbije się w zewnętrze o dwa rozmiary mniejsze, tak z walizką rady nie da. Bo jak tu wcisnąć do małej, zgrabnej i poręcznej walizki płetwy w rozmiarze stosowanym u humbaków?

Na stercie już leży zestaw wypoczynkowy. Koszula szykowna – bo a nuż się przyda? Druga koszula szykowna – bo a nuż pierwsza się pobrudzi? Trzecia koszula szykowna – bo ta to nawet pognieciona nieźle wygląda. Gruba koszula – bo a nuż będzie zimno. Druga gruba koszula – bo a nuż pierwsza się pobrudzi, albo będzie bardzo, bardzo zimno? A jak już są dwie, to może i trzecią dokoptować? Koszulki. Zwinąć, nie liczyć.

Spodnie krótkie. Spodnie krótkie raz jeszcze. Spodnie krótkie modne pięć sezonów temu – bo ponoć będą modne w tym sezonie. Spodnie krótkie co to nigdy nie były modne, ale i tak je będziesz nosić cały czas, bo mają najwygodniejsze kieszenie, wcale na nich nie widać plam od ketchupu, a nawet te z majonezu się ładnie komponują. Spodnie długie, bo… wiadomo. I kolejne, tak na wszelki wypadek. Lato, może być zimno.

Bielizna. I tu się musisz zastanowić nad sobą. Jak twierdzi Jeremy Clarkson – a gdy on coś twierdzi, to musi być prawda (bo już wszystko sprawdził, crash testy robił nawet polonezem) – prawdziwemu mężczyźnie jedne gacie starczą na cztery dni. Drugiego dnia zamieniasz przód na tył. Trzeciego: wywijasz na lewą stronę. Czwartego: lewostronnie zamieniasz tył na przód. Ponoć doszedł do rozwiązania pięciodniowego, ale… tego nie chcecie wiedzieć.

Jemu ujdzie płazem (jak się jeździ astonem to można mieć nawet tupecik przytwierdzany gumką), a mi już nie bardzo, trzeba wziąć zmianę bieliznę na dni powszednie i od święta. Kobiety, które pakują gaci pięć razy więcej (różowe stringi w czarne kropki do śniadania, ale jeśli będzie zimno, to w białe kropki, a jak na śniadanie będą gotowane warzywa to stringi w paski), jakoś mieszczą je w opakowaniu wielkości skarpety.

Ajajaj! Skarpety! Koniecznie! Nie wziąć skarpetek, to tak jakby w duszy Polaka nie nieść. Jakby flagę sprofanować. Jakby hymn od tyłu śpiewać.

Skarpetki muszą być. Z froty, bawełny, góralskie (po drodze dokupi się kilka par, bo ciepłe – nigdy się ich nie założy, bo gryzą). Muszą być jeszcze czarne. Tylko czarne pasują do beżowych sandałów.

Hmmm, sandały. Trochę się rozlatują. To dołóżmy jeszcze jedne.

Kosmetyki. Prawdziwy mężczyzna nie używa kosmetyków. Prawdziwy mężczyzna używa środków czystości. Jakiś wybielacz do zębów (może być z dodatkiem odkamieniacza). Jakiś żel pod prysznic, co zmywa z siłą wodospadu. Zapachy – jakby się myć nie chciało. Na wypadek, gdyby w hotelu była wanna – ulubiona gumowa kaczuszka (wiecie, że produkują prawie tylko żółte?). Jeszcze szczotka do mycia zębów z włosiem stalowym, grzebień przypominający grabie, środek na porost włosów w opakowaniu po żelkach dla niepoznaki i jakaś maść na mięśnie, co to by bolały, gdyby tylko były.

Voila, gotowe! Tylko co z tą walizką…? Nie dopina się? Dopchnijmy kolanem. O, jeszcze trochę. Jeszcze… A taka była fajna, amerykańska. No nic, kupi się nową, większą. Wejdzie do niej jeszcze: podręczna biblioteczka, komputer, więcej środków czystości, może grube spodnie – gdyby było zimno, koszula szykowna – a nuż się przyda, spodnie krótkie…

A o czym to ja dziś miałem? Państwo wybaczą, jakoś nie w głowie, gdy…. Urlop!