O sprawie pisaliśmy w grudniu. Przy ul. Różanej mieszka kilka rodzin. Tuż za ich posesjami, w dół ku rzece ciągnie się torfowisko, a dalej rzeka. W pobliżu jest też duże bobrowisko, a nieopodal tańce godowe mają żurawie. Właśnie tę okolicę na swój dom wybrał inżynier budownictwa pan Andrzej (nie zgadza się na podanie nazwiska).
- Byliśmy zszokowani - przyznaje mieszkanka ul. Różanej, pani Elżbieta. - To dziwne tym bardziej, że my na tyłach swoich działek nie dostaliśmy zezwolenia na postawienie nawet małej wiaty z podmurówką na drewno do kominka - oburza się.
Mieszkańcy zaczęli drążyć sprawę. Okazało się, że plan zagospodarowania przestrzennego, przewidującego tam łącznik ekologiczny, obowiązuje tylko do linii zabudowy ich działek, ale już nie w głąb terenu.
Gmina Kórnik postanowiła nadrobić zaległości i uchwalić plan zagospodarowania przestrzennego także dla torfowiska i pobliskich bobrowisk.
- W czerwcu podjęliśmy uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia planu. Radzie gminy bardzo zależy aby na tym terenie nie było żadnych zabudowań - mówi Sławomir Lepczyński, kierownik Wydziału Planowania Przestrzennego w Urzędzie Miasta i Gminy Kórnik. - Nic to jednak nie zmieni w przypadku sporu mieszkańców z inwestorem. Jego pozwolenie na budowę wydano wcześniej. Nowo uchwalony plan nie ma mocy go cofnąć.
Tymczasem mieszkańcy postanowili interweniować we wszystkich możliwych urzędach. Także u wojewody i w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, które wydało decyzję o warunkach zabudowy. - Interweniowaliśmy także w Parkach Krajobrazowych, które wcześniej wydały pozytywną opinię na temat budowy. Nam odpisano, że nie zabierają głosu, bo to nie ich teren. Po co więc wcześniej wydali pozytywną opinię - pyta załamana pani Elżbieta.
To nie jedyny absurd sytuacji. Okazało się również, że droga, którą inwestor musi dojeżdżać na budowę, to częściowo droga leśna. - Każdorazowo, kiedy dojeżdża na budowę łamie przepisy leśne, ale urzędnicy na to nie reagują - mówi pani Elżbieta.
Zareagowali raz, kiedy inwestor wysypał kilka wywrotek tłucznia na drogę. Przyjechała policja i musiał go wywieźć z powrotem.
Obecnie sprawa toczy się na poziomie starostwa, które wydało pozwolenie na budowę. Mieszkańcy domagają się jej unieważnienia.Po ich interwencji wojewoda skierował tam sprawę do ponownego rozpatrzenia. W marcu starostwo pozwolenie zablokowało, ale potem zmieniło zdanie. - Teraz poprosiliśmy mieszkańców o wykazanie, że ich prawa zostały naruszone. To standardowe działanie - zapewnia Liliana Buchwald, dyrektor Wydziału Administracji Archi-tektoniczno - Budowlanej starostwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?