Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stary dworzec PKP w Poznaniu powinien wrócić [ZDJĘCIA]

Karolina Koziolek
Stary dworzec PKP w Poznaniu był projektowany z myślą o mieszkańcach. Nie był czymś obcym, on był swój. Ludzie się z nim utożsamiali. Poznański dworzec był ukochany. Dziś nikt tak już o dworcu nie powie - tłumaczy profesor Lech Zimowski, urbanista
Stary dworzec PKP w Poznaniu był projektowany z myślą o mieszkańcach. Nie był czymś obcym, on był swój. Ludzie się z nim utożsamiali. Poznański dworzec był ukochany. Dziś nikt tak już o dworcu nie powie - tłumaczy profesor Lech Zimowski, urbanista Łukasz Gdak
Stary dworzec PKP w Poznaniu był projektowany z myślą o mieszkańcach. Nie był czymś obcym, on był swój. Ludzie się z nim utożsamiali. Poznański dworzec był ukochany. Dziś nikt tak już o dworcu nie powie - mówi profesor Lech Zimowski, urbanista

W Poznaniu jednym ulubionych tematów narzekań jest nowy dworzec PKP. Zdaje się, że kiedyś mieszkańcy nie mieli powodów do takich narzekań. Tym bardziej nie mieli powodów do tego przed wojną. Pamięta Pan swoje pierwsze zetknięcie z dawnym, przedwojennym dworcem?
Lech Zimowski: Poznański dworzec pierwszy raz zobaczyłem w 1937 r. Przyjechałem wprost z innego dworca, w Inowrocławiu, gdzie dosłownie - na stacji - mieszkałem z rodzicami przez siedem lat. Tato był naczelnikiem stacji, dlatego często w życiu zdarzało mi się mieszkać na różnych dworcach. Jak widać, znam się na nich nie od dzisiaj, tam się wychowałem. Pamiętam bardzo dobrze moment, kiedy wysiadłem na Dworcu Głównym w Poznaniu. To był inny budynek, który potem spłonął w czasie wojny. Jego wnętrze było podobnie obszerne jak obecne, w środku znajdowały się przepusty, tzw. szpery. Przy nich, w budkach stali dwaj bileterzy, którzy mieli poważną funkcję dziurkowania biletów. Bileter był wielką figurą, robił wrażenie groźnego i poważnego, miał przy sobie pałkę. To wszystko robiło wrażenie i sprawiało, że był porządek. Nikt się nie przeciskał, meneli też nie było.

Jak dokładnie wyglądał dworzec?
Lech Zimowski: Wyglądał porządnie. Nie było żadnych przybudówek, dobudówek, śmieciarek, spółek żadnych z komersem nie było. Wnętrze miało luksusowy charakter. Najwięcej intrygowały mnie restauracje funkcjonujące za tajemniczymi panami z pałką. Były trzy lokale. Jeden kategorii pierwszej - elegancka sala z zastawą. Druga, dla ludzi średniego pokroju finansowego i trzecia - nie dla ludzi ubogich, to jest ubliżające - to była sala dla ludzi potrzebujących przestrzeni. Tu proszę, kobietka, jakiś pan, obok mieli gąski, tam kaczki, a jeszcze na plecach kosz z jajami. Dla nich była restauracja równie dostatnia, ale z obszernymi ławami, ladami. To dawało tym ludziom komfort. Nie było przeganiania, sugerowania, że skoro mają mniej pieniędzy, to są dla PKP mniej ważni i nie ma dla nich miejsca, są wciśnięci w kąt. Absolutnie nie. I dziś tak należy patrzeć na dworce. Dawny dworzec był projektowany z myślą o mieszkańcach. Nie był czymś obcym, on był swój. Ludzie się z nim utożsamiali. Dworzec był ukochany. Dziś nikt tak o dworcu nie powie.

Jestem całym sercem za tym, by przywrócić funkcje dworcowe w starym budynku. Parter powinien służyć pasażerom

Jak wypada Pana osobiste porównanie tego, jak było kiedyś i jak jest dziś?
Lech Zimowski: Czego kiedyś na pewno nie było, to nie było tego obłędu handlowania na dworcu. To jest wymysł powojenny i zachodni. Owszem, były kioski, ale podróżnych obsługiwali boye w liberiach ze złotymi guzikami, pracownicy wspomnianych restauracji. Gdy tylko zjawił się pociąg dalekobieżny, biegali z wielkimi tacami, a na nich a to kanapki, a to napoje, przekąski, a to buteleczka Orsy, czyli renomowanej wody musującej.

Przedwojenny dworzec w Poznaniu był jednym z piękniejszych. Wybudowany w formie pałacu, z wysuniętym arkadowym wejściem. Przede wszystkim budynek był dobrze posadowiony względem torów kolejowych. Niemcy, którzy zdecydowali o takim umiejscowieniu, mieli bardzo dobry pomysł. Budowali dworce wówczas masowo, mieli doświadczenie. W 1879 r. wykombinowali, by nowy dworzec łączył linie kolejowe z różnych kierunków i był tzw. dworcem przejazdowym, a nie czołowym. To dawało dużo szersze możliwości komunikacyjne. Priorytetem było, by dworzec miał dobrą dostępność, zarówno kolejową, jak i samochodową i pieszą. I tak było w Poznaniu.

Nowy dworzec wybudowano nad peronami i przesunięto na wschód względem starego. Jest za to zresztą krytykowany. Nie tylko za to. Także dlatego, że jego wnętrze jest mało wygodne, nie ma zaplecza dla podróżnych. Zgodzi się Pan z tym?
Lech Zimowski: Niestety tak. Nowy dworzec to dziwactwo, ludzie go nie cierpią. Nie ma tam żadnego przytuliska ani dla bogatych, ani dla biednych. Dworzec stał się miejscem dla handlarzy. To paradworzec. Zbudowany na przekór wszelkim ideałom, jakby na złość. Zbudowany wbrew etyce, wbrew etosowi PKP, wbrew wartościom, o których wspominałem wcześniej. Dziś niektórym trudno zrozumieć, że dworzec to nie jakaś tam sobie rzecz. To poważne i odpowiedzialne zadanie, na którego realizację czeka całe społeczeństwo. Nie można go powierzyć byle komu, a tak stało się w przypadku poznańskiego dworca. I nie mówię tego, żeby komuś dokuczyć. Jednak wybitnej miernoty tego pomysłu nie da się przemilczeć.

Poznaniacy słyną ze zmysłu praktycznego i porządku. Coś tym razem zawiodło?
Lech Zimowski: Zdecydowanie tak. Mój wspaniały kolega architekt Witek Milewski, mieszkający w Poznaniu, ale pochodzący z Wilna, wspominał jakiś czas temu, w rozmowie ze mną, czasy pracy organicznej. Zawsze uwielbiał Poznań za jego logiczność, błyskawiczne i zawsze trafne decyzje. Stwierdził, że w przypadku dworca poznaniakom zabrakło tego, stracili równowagę, swojego ducha. Poszli na skróty, przez labirynty biznesowe. Wkradła się tam niemoc, przemoc i do tego jeszcze głupota. Popieram Witka w tej opinii. To, co nam zbudowano, nie jest podobne do Poznania dawnych lat i jego dawnego ducha. Nowy dworzec nie jest kochany.

Bileter był wielką figurą, robił wrażenie groźnego i poważnego, miał przy sobie pałkę (...) Na dworcu był porządek!

Widzę, że leżą u Pana na wierzchu prace dyplomowe studentów. "Klęska węzła komunikacyjnego na przykładzie poznańskiego dworca kolejowego". Każe Pan studentom pisać o dworcu?
Lech Zimowski: Sami piszą, też ich ten temat denerwuje. To moi studenci z przedmiotu planowanie regionalne. O, tu akurat mam pracę Katarzyny Niewinowskiej. Załączyła kopię zdjęcia starego, przedwojennego dworca. Proszę spojrzeć, to jest piękno! Spodobało mi się, co napisała na końcu. Zacytuję: "Wydaje mi się, że budowa nowego dworca jest inwestycją skupioną bardziej na zysku z galerii handlowej, niż ukłonem w stronę mieszkańców, poprawą komunikacji w mieście. Pomimo bardzo dobrych funkcji starego dworca, który wymagał jedynie remontu, powstał obiekt niefunkcjonalny oraz niesprzyjający budowaniu tożsamości kulturowej i regionalnej". Koniec cytatu.

A Pan co sądzi? Że nowy dworzec...
Lech Zimowski: ... jest karykaturalny. Zbudowany w sposób merkantylny i geszefciarski, dla potrzeb ludzi, którzy tego chcieli, a nie dla potrzeb społeczeństwa. I to nie mówię sobie ja, jako ja. Cała komisja urbanistyki przy poznańskim oddziale Polskiej Akademii Nauk za mną stoi. 35 osób, fachowców, wybitnych specjalistów od przestrzeni, uważa tak samo. Napisaliśmy to w liście do prezydenta. Uważamy, że to nie mieści się w głowie, by inteligentni ludzie, mogli tak oszpecić Poznań, pozbawić go podstawowej funkcji, jaką jest dobrze działający dworzec z jego sercem, czyli przechodnim holem. Jeśli go nie ma, nie ma dworca. To, co zostało zbudowane to wstyd i kupiecka zawierucha. Widać tam potworną pazerność ludzi. Widać, że inwestycja została napięta w kierunku korzyści finansowych, a człowiek, jako główny aktor wydarzeń, zginął.

Nowy dworzec nie jest więc w rzeczywistości dworcem, ale imaginacją spekulantów, którzy z kolejnictwem nie mają już nic wspólnego. Nawet dzisiejsze PKP, to już nie są te słynne, honorowe PKP. Odnoszę wrażenie, że ludzie kolei nie mają już tej wartości, stali się kupcami. Osoby, które podejmowały decyzje, zarówno po stronie miasta, jak i PKP, nie miały do tego tematu żadnego serca, a już umiejętności to wcale.

Jakie jeszcze zastrzeżenia mają specjaliści?
Lech Zimowski: Kwestie bezpieczeństwa. Zawyrokowano, że setki ton betonu staną nad liniami wysokiego napięcia. Uważam, że to karygodne. Proszę spojrzeć na berliński nowy dworzec. Ażurowa konstrukcja, lekkie, cienkie podpory, tam nie ma kilograma cementu.

Co możemy zrobić, by naprawić sytuację?
Lech Zimowski: Jestem całym sercem za tym, by przywrócić funkcje dworcowe w starym budynku dworca. Parter powinien służyć podróżnym, to jedyna szansa. To szpetne zdarzenie architektoniczne w postaci nowego dworca, jego twórcy mogą sobie zabrać. Kupcy, którzy nazywają się dywizjonistami PKP, w rezultacie są dezerterami PKP. Prawdziwego PKP już nie ma, przynajmniej w Poznaniu. Ci, którzy obecnie zarządzają spółką, są dezerterami dawnej chlubnej PKP. Stoję na stanowisku, że natychmiast i za wszelką cenę należy przywrócić funkcje dworcowe w starym budynku. Doradzam to panu prezydentowi Jaśkowiakowi, który jak widać po pierwszych miesiącach prezydentury, jest bardzo dzielnym prezydentem. Jest zupełnie inny od przedstawicieli poprzedniej władzy, megalomanów. Działalność Ryszarda Grobelnego mnie parzyła. Nie zrobił nic, by zablokować budowę nowego dworca w takiej formie. A teraz prowadzą strusią politykę, mówią, że miasto na nic nie miało wpływu. Myślę, że nowy prezydent ma wszelkie predyspozycje, by ten wpływ odzyskać i doprowadzić do tego, by PKP i TriGranit oddały nam stary dworzec. Poprzednia władza doprowadziła do tego, że mieszkańcy metropolii muszą kurczyć się po jakiś centrach handlowych, zamiast na dworcu głównym. Stary dworzec jest idealny, świetnie usytuowany, wygodny dla podróżnych. Na koniec chciałbym zawrzeć apel do prezydenta, by wziął sobie za punkt honoru przywrócenie miastu, ale i przecież całemu regionowi, właściwego dworca. Nie potrzeba nic innego, tylko wyremontować stary budynek.

PKP z kolei powinny wycofać się z idei nowego dworca i skupić się na przywróceniu wygody podróżnym, tak powinny nakazywać im ich sumienia. Jeśli taka jest wola właścicieli budynku, by powstały tam biura czy hotel, jest to jak najbardziej do pogodzenia, parter i główny hol powinny jednak należeć do podróżnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski