Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święto Niepodległości: Jak Wielkopolanie wskrzeszali Rzeczpospolitą

Maciej Roik
Po Powstaniu Wielkopolskim lokalne Rzeczpospolite działające na terenie zaboru pruskiego przestały istnieć. A cały region został oficjalnie włączony w skład odrodzonej II RP
Po Powstaniu Wielkopolskim lokalne Rzeczpospolite działające na terenie zaboru pruskiego przestały istnieć. A cały region został oficjalnie włączony w skład odrodzonej II RP Fot. Marek Zakrzewski
Był listopad 1918 roku. W oknach mieszkań białe flagi - symbol kapitulacji Niemiec. Na ulicach polskich miast patriotyczna atmosfera, jakiej nie było od momentu utraty niepodległości. Koniec wojny!

Mamy niepodległość! - krzyczały nagłówki gazet w całej odradzającej się Rzeczpospolitej. Kłopot był jeden: Gdy Piłsudski w Warszawie przejmował władzę z rąk Rady Regencyjnej, Wielkopolska, na mapie II RP, jawiła się jako wielki znak zapytania.
Konferencja pokojowa trwała, a Prusacy nie mieli zamiaru tracić więcej, niż jako przegrani w "wielkiej wojnie" stracić musieli. Dlatego o swoje upomnieli się sami mieszkańcy. W Wielkopolsce zaczęły się tworzyć Rzeczpospolite. I choć istniały zaledwie kilka tygodni, to ich powstawanie było jasnym sygnałem dla Prusaków: Tu jest Polska.

6-dniowa rewolucjaPierwsza słynna wielkopolska Rzeczpospolita powstała jednak 70 lat wcześniej. Dokładnie w maju 1848 roku. W momencie, gdy przez większość europejskich krajów niczym burza przetaczała się fala rewolucji nazwana Wiosną Ludów. Nastroje sprzyjały próbie odzyskania niepodległości. Postanowił to wykorzystać Jakub Krauthofer-Krotoski, wzięty prawnik z Berlina, wychowany przez matkę w duchu miłości do ojczyzny. To on 3 maja proklamował powstanie Rzeczpospolitej Mosińskiej. Radykalny w poglądach Krauthofer stwierdził, że dzięki temu z Prus, będzie można wyruszyć przeciwko Moskalom.
I odzyska niepodległość.

- Krauthofer mówił i myślał po polsku. Choć biegle władał niemieckim i w Berlinie prowadził kancelarię prawną czuł się Polakiem - podkreśla profesor Janusz Karwat z WSNHiD. - Był kapitalnym organizatorem, bo potrafił zjednywać sobie ludzi. Ponadto był rozpoznawalny i wiarygodny. Miał wszystko, czego potrzebował idealny przywódca.

Rzeczpospolita Krauthofera ogarniała nie tylko Mosinę i okolicę, ale też teren Kórnika oraz Bnina. Jej głównym organem był Komitet Narodowy. Stworzono też oficjalną pieczęć, a także powołano funkcjonariuszy. Młoda republika przetrwała jednak zaled-wie do 9 maja. Powód był prosty - prusacy postanowili w zarodku zdławić niepodległościowe aspiracje. Wysłano wojsko, które pod Rogalinem rozbiło nieliczne oddziały kosynierów Krauthofera. Kolejna porażka pod Trzebawem przypieczętowała los Rzeczpospolitej Mosińskiej, która po tygodniu przestała istnieć.

Proboszcz tworzy RzeczpospolitąKrauthofer wyprzedził swoje czasy. Bo gdyby miał działać w listopadzie i grudniu 1918 roku, los jego republiki mógłby być zupełnie inny. Gdy monarchia Hohenzol-lernów zaczęła się rozpadać, pojawiła się najlepsza od ponad stu lat okazja na odzyskanie niepodległości. Z jednej strony ogarnięte rewolucją, przegrane w wojnie Niem-cy. Z drugiej Rosja, w której szalała wojna domowa, a u władzy umacniali się bolszewicy. Trzeba było działać szybko. Szczególnie w Wielkopolsce, której los wciąż nie był przesądzony.

Tak zrobił ksiądz Franciszek Nowak - proboszcz parafii w Czeszewie (powiat Wrzesiński). 8 grudnia, podczas mszy świętej z ambony ogłosił powstanie Republiki Czeszewskiej i mobilizację dla całej parafii. Powołano Straż Bezpieczeństwa, której zadaniem była ochrona mieszkańców i przejęcie kluczowych miejsc, takich jak poczta czy stacja kolejowa.

- Co ciekawe republika, którą stworzył ksiądz Nowak nie uznawała żadnej administracji - zaznacza prof. J. Karwat. - Choć udało się przejęcie władzy, równocześnie nie podporządkowano się polskiej Radzie Ludowej, która działała na terenie powiatu. Ksiądz uważał, że jest niezależny.

Republika przetrwała aż do 27 grudnia, czyli do momentu wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Wówczas Straż Bezpieczeństwa ruszyła do Wrześni, gdzie zajęto pruskie koszary. Ochotnicy z Czeszewa później walczyli w ramach wojska wielkopolskiego.

- Ksiądz Nowak był lokalnym separatystą, ale w dobrym tego słowa znaczeniu - zaznacza J. Karwat. - Choć podobne przejęcia odbywały się w wielu miasteczkach i wsiach na terenie całego regionu, to przykład Czeszewa jest wyjątkowy. Bo odważnie ogłoszono powstanie republiki. Podobnie było w Ostrowie Wielkopolskim jednak tam skala była niepomiernie większa.

Bataliony z OstrowaGdy 10 listopada do Ostrowa Wielkopolskiego dotarła informacja o rewolucji w Berlinie, niemal natychmiast zapadła decyzja o powstaniu Rzeczpospolitej Ostrowskiej. Powołano Radę Robotniczą i Żołnierską, rozpoczęto też tworzenie własnej formacji wojskowej. I to dużej. Do Pierwszego Pułku Piechoty Polskiej zgłosiło się około tysiąca ochotników. Rozmach działań zaczął niepokoić Naczelną Radę Ludową w Poznaniu. Interweniowali przedstawiciele poznańskiego kierownictwa politycznego: Władysław Seyda oraz Wojciech Trąpczyński. W konsekwencji, ze strachu przed międzynarodowym zamieszaniem i rozgłosem zdecydowano, że formacja powinna przestać drażnić zaborcę. 21 listopada zapadła decyzja, by przenieść wojsko do niepodległego już Kalisza. Tam, pod dowództwem Władysława Wawrzyniaka zorganizowano tzw. batalion pograniczny, do którego kierowano ochotników z zaboru pruskiego.

- KNRL bał się reperkusji na konferencji pokojowej w Paryżu - mówi Marek Rezler, historyk zajmujący się Powstaniem Wielkopolskim.

Okazało się, że bez rozgłosu i tak się nie obejdzie. W tym czasie w Ostrowie przebywał bowiem Feliks Kasprzak, przedstawiciel berlińskiej Polonii. Gdy wyjechał do Niemiec, tam opowiedział o nastrojach panujących w mieście. Temat bardzo szybko podchwyciły niemieckie gazety, które zaczęły rozpisywać się o śmiałych poczynaniach Polaków.

- Republika istniała zaledwie kilkanaście dni, a jej znaczenie urosło do takiej rangi z powodu zainteresowania niemieckich dziennikarzy - podkreśla Marek Rezler.

Bataliony, które zaczęły powstawać w ramach Republiki Ostrowskiej, walczyły podczas Powstania Wielkopolskiego na froncie południowym. Choć były jednymi z największych, prestiż przypadł komu innemu - ochotnikom z Kórnika.

Obrońcy PaderewskiegoPodobne zapędy jak Ostrów Wielkopolski miał Kórnik i Bnin. Na tamtym terenie działał Zygmunt Celichowski, który już 11 listopada stworzył Radę Robotniczą i Żołnierską. W tym samym dniu poinformował władze w Berlinie, że rada będzie sprawowała autonomiczną władzę.

- Kórniczanie byli niezależni i niemal natychmiast zaczęli tworzyć swoje oddziały - mówi J. Karwat. - Bardzo szybko w ich szeregi wstąpiło kilkuset ochotników, których zadaniem było m.in. rozbrajanie niemieckiej żandarmerii.

O sprawności oddziałów może świadczyć fakt, że gdy wybuchło Powstanie Wielkopolskie, już 27 grudnia wieczorem kompania kórnicka stawiła się w Poznaniu. Jako pierwsza ze wszystkich jednostek. Dlatego przypadło im bardzo prestiżowe zadanie, takie jak ochrona Bazaru, a także czuwanie nad bezpieczeństwem przyszłego premiera Ignacego Jana Paderewskiego.

- Choć w oficjalnych dokumentach nie występuje nazwa Rzeczpospolita Kórnicka, tak postrzegali ją okoliczni mieszkańcy - mówi prof. J. Karwat.

Po Powstaniu Wielkopolskim Rzeczpospolite działające na terenie zaboru pruskiego przestały istnieć. A cały region został oficjalnie włączony w skład odrodzonej II Rzeczpospolitej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski