Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ta wiadomość wstrząsnęła Polską. Chemik z Krakowa planował zamach na Sejm

Maria Mazurek
Premier, prezydent, ministrowie, posłowie, pracujący w parlamencie dziennikarze, przechodnie przypadkowo znajdujący się w okolicy. Lista potencjalnych ofiar Brunona K. jest bardzo długa. Lepiej nawet nie wyobrażać sobie scenariusza, w którym zamach na Sejm mu się udaje. - Na szczęście go udaremniliśmy - ogłosiła wczoraj swój sukces Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Godz. 7: bomba o poranku
Pierwsze informacje o tym, że ABW udaremniła zamach na najważniejszych polityków w kraju, media podają ok. godz. 7 rano. Przedstawiciele Agencji i Prokuratury Apelacyjnej (PA) w Krakowie, która nadzoruje śledztwo w tej sprawie, są jednak bardzo enigmatyczni. Podają tylko, że aresztowano niedoszłego zamachowca. I proszą, aby cierpliwie czekać na konferencję prasową.

Ale dziennikarze natychmiast zaczynają drążyć. Około godz. 9.30 nieoficjalnie wiadomo już, że terrorysta to 45-letni Brunon K., pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

Godz. 10: apogeum

Emocje sięgają zenitu o godz. 10, kiedy rozpoczyna się wspólna konferencja ABW i Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. W śledztwo, oprócz centrali ABW w Warszawie i delegatury krakowskiej, były zaangażowane oddziały m.in. z Katowic, Rzeszowa i Radomia, a także funkcjonariusze Straży Granicznej i policji.

Mężczyzna, pracownik Katedry Chemii i Fizyki Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, został zatrzymany 9 listopada. - Znaleźliśmy u niego materiały wybuchowe, m.in. heksogen, pentryt, trotyl, proch, zapalniki połączone z telefonem komórkowym, lonty, przewody, piloty umożliwiające detonację ładunku - wylicza na konferencji prok. Mariusz Krasoń z PA. Składniki do konstruowania ładunków wybuchowych Brunon K. kupował na bazarach, targach, w Polsce i za granicą, przede wszystkim w Belgii.

Oprócz tego K. miał kilkanaście sztuk broni (na którą nie posiadał pozwolenia), ponad 1100 sztuk amunicji, także kamizelki kuloodporne, kamuflujące snajperskie stroje. Brunon K. gromadził też specjalistyczną literaturę dotyczącą konstruowania bomb. - Przeprowadzał próbne wybuchy, m.in. w Przegini pod Krakowem - informują śledczy. Pokazują dokumentujące je filmiki, które nagrał Brunon K.

Prokurator Krasoń potwierdza na konferencji, że celem zamachu miał być budynek Sejmu. Brunon K. zamierzał tam zdetonować cztery tony ładunków wybuchowych. Jak powiedział funkcjonariuszom, chciał wybrać dzień, w którym przy Wiejskiej będą zarówno posłowie, jak i premier, członkowie rządu, prezydent. - Wskazywał, że odpowiednią okazją byłoby na przykład posiedzenie Sejmu, podczas którego rozpoznawany jest projekt budżetu państwa- relacjonuje Krasoń.

Według śledczych mężczyzna jeździł na Wiejską, aby dokładnie poznać teren przed planowanym zamachem. - Oprócz tego mieliśmy informację, że formuje grupę zbrojną. Werbował osoby, które miały mu pomóc w przeprowadzeniu zamachu - mówią prokuratorzy. I dodają, że w toku postępowania zatrzymano jeszcze dwie osoby, które pomagały chemikowi z Krakowa zdobywać materiały wybuchowe.

Brunon K. częściowo przyznał się do przedstawionych mu zarzutów (potwierdził, że prowadził szkolenia i werbował ludzi, ale wskazał też, że nie działał sam, miał swojego "inspiratora"). Został tymczasowo aresztowany (na trzy miesiące), grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności. - Twierdzi, że w swoich działaniach kierował się względami narodowościowymi, nacjonalistycznymi, antysemickimi i ksenofobicznymi. Uważał, że politycy rządzący krajem to nie są prawdziwi Polacy, ale "obcy" - informuje Piotr Kosmaty, rzecznik krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej.

Na konferencji śledczy podkreślają, że Brunon K. nie należy do żadnej partii ani innej organizacji politycznej.
Na tym prokuratorzy i przedstawiciele ABW kończą udzielanie informacji o śledztwie, ucinając kolejne pytania dziennikarzy i zasłaniając się "delikatnością sprawy".

Nie zapominają jednak o wzajemnych komplementach. - Chwała służbom! - woła dumnie prokurator Artur Wrona, szef krakowskiej PA, podkreślając, że ABW dowiedziała się o sprawie przed zamachem - a nie jak w wielu krajach - już po nim. I wychwala ofiarnych funkcjonariuszy Agencji, którzy nawet o północy są gotowi przystępować do akcji. Apeluje o nieograniczanie kompetencji ABW (zaczęło się o tym mówić po aferze Amber Gold).

Godz. 11: politycy w akcji

Konferencja Prokuratury Apelacyjnej i ABW kończy się ok. godz. 10.40. Na reakcję polityków Prawa i Sprawiedliwości nie trzeba długo czekać. Zaczynają przemawiać już 20 minut później. - Dlaczego śledczy robią konferencję, gdy inne osoby zamieszane w próbę zamachu są jeszcze na wolności? - pyta poseł Marek Opioła, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych. - To jest bardzo poważna sprawa. Te wszystkie materiały są dla nas szokujące. Przyjdzie odpowiedni czas, żeby zadać pytanie, jaki był cel, żeby ta dzisiejsza konferencja powstała i odbyła się w takiej formie - kontynuuje Opioła.

A jego partyjny kolega, Antoni Macierewicz, przypomina, że "loża pana prezydenta znajduje się bezpośrednio nad klubem parlamentarnym PiS". - Rozumiem, że zamach byłby wymierzony w klub PiS i pana prezydenta - oświadcza.
- Działania ABW i prokuratury w sprawie udaremnienia zamachu budzą wątpliwości - zauważa z kolei europoseł Zbigniew Ziobro, lider Solidarnej Polski.

Kilka minut po 11 docierają również wieści z Pałacu Prezydenckiego. - Prezydent Bronisław Komorowski miał wiedzę o planowanym zamachu już kilkanaście dni temu - mówi Joanna Trzaska-Wieczorek z Kancelarii Prezydenta. Podobnie premier Donald Tusk.

Po godz. 12 głos w sprawie zabiera głos też były prezydent Lech Wałęsa. - Nawiedzonych wariatów jest wielu w każdym kraju, ale my jesteśmy coraz bardziej podobni do Europy. A na Zachodzie cały czas są zamachy! - stwierdza Wałęsa. - 10 dni temu, w okolicy Święta Niepodległości, była taka wzmożona akcja ochrony. Ponieważ ja już tyle lat jestem inwigilowany i kontrolowany, to czułem, że coś się dzieje. Trzeba było nawet zmienić plany udziału w mszy świętej - wspomina prezydent Wałęsa.

Godz. 13: śladami Breivika

Donald Tusk swoją konferencję zwołuje na godzinę 13.30. Zaczyna od pogratulowania służbom. - Ważne, że ABW potrafiła zagrożenie wykryć. Jestem przekonany, że ten ostrzegawczy sygnał może być dla Polski dobrą nauką na przyszłość. Chyba najwyższy czas, byśmy wyrzekli się języka agresji i nienawiści - apeluje premier.

Ujawnia też, jak Agencja wpadła na trop Brunona K. - Jak wiadomo, Anders Breivik, zamachowiec z Norwegii, zakupił niektóre komponenty do materiałów wybuchowych w Polsce. Ich analiza doprowadziła do śladów, które zaowocowały aresztowaniem podejrzanego - zdradza premier.

Godz. 14: z kim działał K.?

Trwają spekulacje, jak działał Brunon K. I kim są jego tajemniczy współpracownicy. - Zatrzymaliśmy dwie osoby, które pośredniczyły w zdobywaniu przez niego materiałów wybuchowych, w przypadku jednej zdecydowaliśmy o dozorze policyjnym, a w przypadku drugiej wciąż trwają postępowania - informuje "Gazetę Krakowską" prokurator Kosmaty. - Cztery inne osoby, biorące udział w szkoleniach podejrzanego, nie są zatrzymane. Przesłuchaliśmy je, ale one nie zagrażają bezpieczeństwu - dodaje.

Po godz. 15 w mediach pojawiają się więc informacje, że "uczniowie" Brunona K. to... podstawieni przez ABW agenci. Piotr Kosmaty jednak nie potwierdza. Są też inne domysły. Na przykład taki, że o zagrożeniu ABW poinformowała żona niedoszłego zamachowcy. Albo że śledczy dotarli do niego przez kontrowersyjne wpisy na forach internetowych. Rzecznik ABW Maciej Karczyński nie chce się jednak do nich odnosić.

Internauci zwracają uwagę, że filmik z detonacji bomb, który pokazała prokuratura, był nakręcony w 2002 r. - I teraz nagle uznają, że facet jest niebezpieczny? - piszą. Pytamy o to Karczyńskiego. - Ten filmik rzeczywiście jest stary, ale nie ma to znaczenia, bo ostatnia informacja o detonacji pochodzi z września tego roku - ucina.

Godz. 15: rektor w szoku

Prof. Włodzimierz Sady, rektor Uniwersytetu Rolniczego, informuje, że Brunon K. został zawieszony w pełnieniu obowiązków.
- Jestem wstrząśnięty, bo dbamy o to, aby nasi pracownicy odznaczali się wysokimi standardami moralnymi - komunikuje rektor. Zapowiada, że zarządzi na uczelni dokładną kontrolę faktur. Jej wyniki odpowiedzą na pytanie, czy Brunon K. mógł wykorzystywać fakt, że pracuje na uczelni, przy zaopatrywaniu się w komponenty do ładunków wybuchowych.

Godz. 20: kto inspirował?

W mediach do wieczora nie ustają też spekulacje, kim była osoba, która miała "zainspirować" Brunona K.
Piotr Kosmaty zdradzatylko, że Brunon K. wskazał ją z imienia i nazwiska. Jak mówi naszej gazecie prokurator, ta osoba nie została jeszcze przesłuchana. -Nie wiemy, czy wiedziała o planowanym zamachu i brała udział w działaniach podejrzanego. Na razie to tylko wersja obrony niedoszłego zamachowca, która nie musi o niczym świadczyć - stwierdza.

Współpraca Marta Paluch

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ta wiadomość wstrząsnęła Polską. Chemik z Krakowa planował zamach na Sejm - Gazeta Krakowska

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski