Po blisko miesięcznej przerwie spowodowanej urazem do składu Kolejorza na czwartkowe spotkanie powrócił Lubomir Satka. Ostatni raz Słowak wyszedł od pierwszej minuty 28 lipca w rewanżowym spotkaniu z Dinamem Batumi (1:1) Teraz 26-latek zastąpił zawieszonego za czerwoną kartkę Antonio Milicia.
Poznaniacy początek spotkania rozpoczęli z respektem do swoich rywali, którzy zaatakowali jako pierwsi. Najpierw zawodnicy z Luksemburga domagali się rzutu karnego, następnie po raz pierwszy zatrudnili Filipa Bednarka. Jednak strzał Dejvida Sinaniego nie sprawił żadnych kłopotów golkiperowi Kolejorza.
Gra w pierwszym kwadransie gry była bardzo chaotyczna. Dużo niedokładności, niecelnych podań, mało konstruktywnych i klarownych sytuacji. Taki obraz jawił nam się w pierwszym fragmencie z gry. Ani jedna, ani druga drużyna nie potrafiła wypracować sobie optycznej przewagi. Co więcej, mistrzowie Luksemburga niczym nie odstawali od ekipy Johna van den Broma. Kibice z pewnością spodziewali się lepszej postawy na samym początku, tym bardziej że lechici mieli tydzień przerwy na regenerację, natomiast Dudelange w niedzielę rozgrywało swój ligowy pojedynek.
W 20. minucie spotkania Mikael Ishak mógł "zamknąć" rezultat tego dwumeczu. Szwed otrzymał piłkę od Joela Pereiry, jednak najskuteczniejszy gracz Lecha w poprzednim sezonie nie trafił praktycznie do pustej bramki z 5 metrów.
Gospodarze jednak postanowili nie składać broni. W 31. minucie piłka pierwszy raz wpadła do siatki Kolejorza, jednak arbiter dopatrzył się spalonego. Choć powtórka pokazana przez realizatora niewiele nam zobrazowała, czy sędzia w tej sytuacji podjął słuszną minutę. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze i w 36. minucie gry to gospodarze cieszyli się z prowadzenia. Uderzeniem z dystansu popisał się Mehdi Kirch. Futbolówka odbiła się po drodze od Maksymiliana Pingota i zmyliła bramkarza Lecha.
To trafienie absolutnie nie obudziło lechitów, którzy przez cały czas byli senni. Co więcej, to gospodarze mieli doskonałą sytuację na podwyższenie prowadzenia, ale świetną interwencją popisał się Bednarek, ratując Kolejorza przed totalną kompromitacją.
W drugiej połowie gra lechitów przez długi czas nawet na moment się nie poprawiła. Dodatkowo z boiska zszedł kapitan Lecha, który trzymał się za mięsień dwugłowy. Na domiar złego bliski zarobienia drugiej żółtej kartki był Kristoffer Velde. Dlatego też holenderski szkoleniowiec niebiesko-białych postanowił zmienić Norwega. Za niego na boisku zameldował się Gio Citaiszwili. Jego wejście okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem minutę po swoim wejściu zaliczył asystę. Autorem bramki został Joel Pereira. Dla Portugalczyka był to pierwszy gol nie tylko w Kolejorzu, ale też w całej profesjonalnej karierze.
Wynik 1:1 był już dużo bezpieczniejszy, lecz poznaniacy nie mogli ani na chwilę pozwolić sobie na dekoncentracje. Tym bardziej że w 66. minucie gospodarze byli bliscy ponownego wyjścia na prowadzenie, bowiem po strzale Samiego Hadjiego piłka otarła się o poprzeczkę.
W końcowej fazie spotkania mistrz Polski przejął pełną kontrolę nad grą. Luksemburczycy wyglądali, jakby kompletnie opadli z sił, natomiast poznaniacy spokojnie tworzyli swoje akcje. Najlepszą z nich miał Pedro Rebocho, jednak Portugalczyk nie wykorzystał doskonałej okazji.
Kolejorz po dwóch sezonach przerwy zagra jesienią w europejskich pucharach. O tym z kim zmierzą się lechici, dowiemy się w piątek, 26 sierpnia o godz. 14.30. Wówczas w Stambule zostaną rozlosowane grupy tegorocznej edycji Ligi Konferencji Europy. Poznaniacy mogą trafić na takie marki jak: West Ham United, Fiorentinę, FC Koeln czy Partizan Belgrad.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?