Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tępiąc szkodniki zabił małe dziecko

Barbara Sadłowska
P. Jasiczek
Przed poznańskim Sądem Rejonowym rozpoczął się proces o nieumyślne spowodowanie śmierci 14-miesięcznego dziecka. Prokuratura oskarżyła w tej sprawie 52-letniego Dariusza M., który w domu rodziny w podpoznańskim Luboniu przeprowadzał dezynsekcję.

- Po zakończeniu zabiegu zapytałem Jerzego K., czy mieszkańcy opuszczą dom. Potwierdził to - mówił dzisiaj 53-letni Dariusz M., który we wrześniu 2007 roku przeprowadził dezynsekcję w domu mieszkańców Lubonia.

Wytępienie wołka zbożowego zlecił mu Jerzy K., który wraz Elżbietą K. i jej synem Tomaszem produkował karmę dla gryzoni i chomików. Dariusz M., deratyzator z przeszło 20-letnią praktyką skutecznie zagazował szkodniki w wolno stojącym garażu. Wtedy Jerzy K. zlecił mu dezynsekcję kolejnego pomieszczenia, tym razem w piwnicy domu mieszkalnego. Miał też powiedzieć, że nie może przenieść zboża do wcześniej zagazowanego garażu.

Dariusz M. twierdzi, że uprzedził zleceniodawcę, że w takiej sytuacji mieszkańcy muszą opuścić dom. Dzisiaj powiedział też, że wcześniej odmawiał wykonania zlecenia, jeżeli mogło to zagrażać bezpieczeństwu ludzi.

29 września uszczelnił drzwi z pomieszczenia gospodarczego, zakleił kratki wentylacyjne i rozłożył pastylki, które wydzielały toksyczny gaz: fosfowodór. Powoduje on podrażnienie układu oddechowego, niewydolność krążenia, śpiączkę, a nawet zgon.

Jednak mieszkańcy nie opuścili domu tej feralnej nocy. Twierdzą, że deratyzator nie pouczył ich, że może to być niebezpieczne. O pierwszej w nocy 14-miesięczny Patryk rozkaszlał się w sypialni, usytuowanej bezpośrednio nad pomieszczeniem, w którym odbywała się dezynsekcja. Matka dziecka, która również poczuła się źle, zabrała chłopczyka do innego pokoju.

O ósmej rano ociec Patryka wezwał pogotowie. Dziecko zmarło w szpitalu. Dzisiaj jako pierwszy świadek zeznawał strażak, który pojechał do Lubonia z zespołem przeszkolonych ratowników. Powiedział, że urządzenie sygnalizujące skażenie powietrza uruchomiło alarm także w kotłowni, sąsiadującej z zagazowanym pomieszczeniem. Sąd wezwał również biegłego, który w swojej pierwszej opinii stwierdził, że oskarżony użył zbyt wiele toksycznego środka. Skorygował jednak swoje obliczenia - Dariusz M. nie przekroczył norm.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski