18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy psy skazane na głodową śmierć

Agnieszka Świderska
Poranione psy trafiły do kliniki weterynaryjnej
Poranione psy trafiły do kliniki weterynaryjnej Fot. aRchiwum pogotowie dla zwierząt
Tam, gdzie kłócą się ludzie, tam nierzadko cierpią zwierzęta. Tak właśnie zdarzyło się w oddalonym od 4 kilometry od Krajenki Sokolnie. Był poranek, 5 listopada. W gospodarstwie Mariana Owczarka wyjątkowo cichy.

- Nie słyszałem psów - opowiada właściciel Barego, Sary i Pimpka. - Co gorsza, nigdzie ich też nie było widać. Wołałem je, ale żaden się nie odezwał.

Kiedy wyszedł wyrzucić obornik, znajdował się zaledwie metr od garażu sąsiada. Nie przypuszczał, że za kilka godzin właśnie tam znajdzie swoje psy.

- Byłem akurat z najmłodszym synem na podwórku, kiedy usłyszałem jęki psa - opowiada. - Sąsiad był jednak u siebie, więc nie mogłem sprawdzić, skąd dochodzi pisk. Dopiero kiedy wyjechał, poszedłem za tym głosem.

Trafił prosto do garażu sąsiada. Całą trójkę psów znalazł na dnie dwumetrowego kanału. Dwa z nich - Bary i Pimpek, leżały bez ruchu. Tylko Sara zdradzała oznaki życia. To właśnie jej jęk zaalarmował właściciela. Nie wezwał policji, bo obawiał się, że ta nie zareaguje. Zamiast tego powiadomił trzcianeckie Pogotowie dla Zwierząt.

- Ktoś musiał wrzucić te psy do kanału z dużą siłą - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt. - Były bardzo mocno potłuczone i poranione. Najmniejszy nawet dotyk sprawiał im ból.

Zabraliśmy je do kliniki, gdzie zostały poddane kilkudniowemu leczeniu. Dalszą opieką zapewni już im właściciel. Te psy były skazane na pewną śmierć głodową. Uratował je jęk tej najmniejszej suczki.
Pogotowie dla Zwierząt zawiadomiło o całym zdarzeniu Komisariat Policji w Krajence. Marian Owczarek nie ma wątpliwości, kto wydał wyrok na jego psy.

- Same do tego kanału nie wpadły, a sąsiad już wcześniej się odgrażał, że się ich pozbędzie, bo mu przeszkadzają - mówi rolnik.

Sąsiadujących ze sobą gospodarstw nie dzieli nawet płot.
- Jeżeli nawet te psy mogły być dla kogoś uciążliwe, to na pewno sposobem na rozwiązanie tego problemu, nie było wrzucenie ich do kanału - mówi Grzegorz Bielawski.

Niestety, do takich najczęściej metod uciekają się sąsiedzi niezadowoleni z obecności za ścianą czworonogów. Zdarzają się przypadki otrucia zwierząt, a nawet postrzelenia ich. Kilka tygodni temu mieszkaniec Poznania zwabił psa sąsiadów do siebie, po to, żeby go wywieźć i porzucić w lesie kilkadziesiąt kilometrów za miastem. Po tym, jak sprawa wyszła na jaw, pojechał w tamto miejsce. Niestety, psa nie udało się już odnaleźć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski