Matematyk sam gimnazjalistce owe zalecił. Fizyka to już koleżanki inicjatywa była, tak się zdenerwowała na spotkaniu z nauczycielem. Miły był, uspokajał nawet.
– Nadrobi tę jedynkę, niech się pani nie przejmuje. Dwadzieścia lat już uczę i wiem, że dziewczynki nie wszystko ogarniają – na słowa te, co dzień po czarnym proteście padły przyjaciółkę krew zalała.
– Co znaczy nie ogarniają? – przez zęby zaciśnięte spytała.
– No, trudniej im niż chłopcom zagadnienia niektóre pojąć – fizyk spokojnie tłumaczył, wiedząc widać, że nawet duże dziewczynki ze zrozumieniem zdania prostego problemy mieć mogą. Koleżanka zęby na amen już docisnęła, bo instynkt macierzyński w niej się odezwał. Że jak powie nauczycielowi, co o nim myśli, to dziecko dopiero kłopoty mieć będzie. A teraz córkę na korepetycje posyła celem udowodnienia, że chociaż płeć ograniczoną ma, to z fizyki najlepsza będzie.
– A ja korepetytora świetnego straciłam – inna z przyjaciółek westchnęła. Ze strachu tak się stało. Jak na sąsiednią ulicę córkę na lekcję odprowadzała, to myśl taka ją naszła, że faceta to przez telefon słyszała tylko i kto to tak naprawdę jest, to nie wiadomo.
Razem więc w drzwiach się pojawiły.
– Dzień dobry, matka jestem i będę pod domem czekać – wyminęła zdumionego czterdziestolatka, celem mieszkania zlustrowania. Nikogo nie było, ani śladu żony. Teraz to dopiero strach przyjaciółkę obleciał.
– Zośka, telefon na stole trzymaj – nakazała. – I jakby coś nie tak, to dzwoń, w minutę tu się zjawię.
Ale jak tak pod domem czekała, to myśl ją kolejna straszna naszła. Że coś stało się jednak i córka zadzwonić nie może. No to sama dwa razy zadzwoniła, celem sprawdzania, czy wszystko w porządku jest. Dziecko zachwycone było, jak pan dobrze tłumaczył. Ale na następne korki umówić się nie dało. Telefonów od przyjaciółki korepetytor nie odbiera. A jak osobiście poszła, to widziała jak za firanką się schował i na dzwonek nie zareagował wcale.
– A ja to przez chwilę myśl taką miałam, że bez korków się w tym roku obędzie – kolejna matka głos zabrała. Na zebranie rodziców mąż jej się udał i zachwycony wrócił.
– Do najlepszych w klasie Piotrek należy! – obwieścił chłopakowi czekoladę wręczając. A ów aż oczy wybałuszył.
– Tata, to niemożliwe – wydukał w końcu, a mężowi przyjaciółki co tak naprawdę ojczymem jest od „taty” tego, to aż ciepło na sercu się zrobiło.
– Ależ tak, podszedłem do wychowawczyni i tak powiedziała właśnie – mąż przyjaciółki potwierdził.
– A, już rozumiem – uczeń wyjaśnił. – Nazwiskiem swoim się przedstawiłeś pewnie, a u nas Szymański jeden jest. Kujon taki...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?