Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Drażliwy temat Mikołaja

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
No, babo, lata swoje masz, to poradź coś z sensem – przyjaciółka nalegała. – Jak mu to powiedzieć? Nic, a już zwłaszcza z sensem babie do głowy nie przyszło. A sprawa ważną była. Koleżanka dojrzała do decyzji właśnie, żeby synkowi wyznać, że ani Mikołaj, ani Gwiazdor nie istnieją.

Nie tyle sama dojrzała, co okoliczności zmusiły ją do tego. W postaci szantażu, co córka starsza zastosowała. Że jak Mikołaj pudru jej nie przyniesie, to brutalną prawdę bratu brutalnie objawi.

– A on tak się cieszył jak czapkę Mikołaja na podłodze znalazł – westchnęła. – Że ów naprawdę był… Ile dziecko lat miało, gdy ty je, babo uświadomiłaś? W kwestii Mikołajów rzecz jasna.

Nie pamiętała baba. Żadnej sytuacji takiej.

– Wiesz, ja chyba nigdy jej tego nie powiedziałam – baba nad swoją postawą matczyną zamyśliła się na moment. – Ale jakoś się chyba dowiedziała? O, na pewno, kiedyś na studiach to mówiła, że na Mikołaja książki tylko chce. Czyli wtedy już wiedziała…

Temat Mikołaja drażliwym bardzo dla baby był. Bo go przespała. A bratanek pamiętał o babie i dziad nawet też.

– To tylko znaczy, że grzeczniejszą od nich byłaś – przyjaciółka pocieszyła.

Na szczęście w porę sobie baba o Barbarze przypomniała, bo w roku poprzednim przyjaciółka jedna to się z braku życzeń obraziła. Dzwoniła więc baba, ale bezskutecznie. Pożaliła się koledze, także po to, żeby w razie czego alibi mieć, że jednak próbowała.

- Jak to nie odbiera? – zdziwił się. - Przed chwilą z nią rozmawiałem, numer zły może masz?

Na wypadek wszelki telefon właściwy podał. I rzeczywiście – koleżanka od razu odebrała.

– Numer zmieniłaś i nic nie mówisz? – na początek baba oburzenie okazała.

– No, dawno już… – wyjaśnienie padło.

– Nieważne, zapiszę nowy – baba na ugodę przeszła. – Ja z życzeniami, rzecz jasna. Powodzenia, pieniędzy i zdrówka, zdrówka…

– Bardzo dziękuję! – Basia odparła. – A co u ciebie?

– Dobrze raczej – baba skłamała, bo w głosie przyjaciółki nuty dziwne wyczuła. Jakby jak najszybciej rozmowę skończyć chciała. – Może wpadniesz do nas przed świętami jeszcze?
– Nie, przed świętami to głupio by było – dziwna odpowiedź padła.
– Głupio, a niby czemu? – baba dociekała. – Ale jak wolisz, to po świętach też być może.

– O, dziękuję, nikt mnie tak nie zapraszał jeszcze – słowa te babę upewniły, że przyjaciółka niejeden toast już przyjęła. I to na smutno raczej. Pożegnała się więc szybko.

– Dziwnie ze mną rozmawiała jakoś – baba z kolegą refleksją się podzieliła. – Może depresję ma, albo co?

– Mnie raz dwa zbyła, jak nigdy – przyjaciel wyznał. – A, zadzwonię raz jeszcze, spytam wprost co się dzieje, może pomóc powinniśmy.

Sięgnął po komórkę i zamarł na chwilę.

– O, kurcze, numery pomyliłem – wydukał w końcu. – Wcale do Baśki naszej nie dzwonimy!
I spis wskazał: „Barbara Z. komornik”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski