Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TYDZIEŃ BABY: Po Mikołaju czas zakładowych wigilii

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Ojej, a ja całkiem zapomniałem - speszony dziad rzekł, gdy w założeniu butów buteleczka samolotowego wina mu przeszkodziła. - Przepraszam, Mikołaj do ciebie babo też przyjdzie, ale później trochę. - Nie szkodzi - wspaniałomyślnie odezwała się baba, bo ten brak pamięci i poczucie winy dziada jak prezent najlepszy były. Ani nie wspomniał, że parę skorupek od jajek i kruszyny chleba po śniadaniu baby zostały. I wcale nie przeszkadzała mu popielniczka, co to baba ją na pralce zostawiła nieopatrznie. Odniósł ją bez słowa, uśmiechając się ciepło nawet.

Bardzo uskrzydlona baba atmosferą miłą w domu do pracy się udała. Refleksją taką, że jakby dziadowi codziennie drobiazg jakiś dawać, to spokój by był, z przyjaciółką podzielić się zamierzała. A tu Mikołaj czekał na nią smaczny bardzo. Od przyjaciółki właśnie, a baba na śmierć zapomniała, że prezenty co roku miłe sobie robią, bo obydwie z założenia wychodzą, że dorosłym całkiem, a nawet bardzo też życie umilać trzeba. No to baba ze swoim winy poczuciem została. Pytała, czy kawkę może przyjaciółce zrobić albo czy owa głodna cokolwiek nie jest przypadkiem…

- Nie szkodzi - wspaniałomyślnie przyjaciółka mówiła. - Przed dziadem za mną się ujęłaś, to jak prezent było.

Parę dni wcześniej przyjaciółka co pod Poznaniem mieszka, u baby na spotkanie świąteczne stowarzyszenia jednego się szykowała.

- Babo, wyjdź na korytarz, jej się coś stało chyba, zwariowała albo co - dziad do pokoju wpadł nagle. Widok rzeczywiście zaskakującym nieco był. Przyjaciółka z suszarką w ręku stała, ale włosów nie suszyła wcale, tylko strumień ciepła na twarz cały skierowała.

- Zimno ci u mnie czy co? - baba spytała, bo dziad co roku akcję skręcania kaloryferów prowadzi.

- Co ty, rzęsy i kreski na powiekach suszę - przyjaciółka wyjaśniła. - To sposób świetny jest, tusz się nie odciska…

Baba dziadowi z wyższością lekką wytłumaczyła, że to on jako ten gatunek niższy trochę kobiecych rozwiązań racjonalizatorskich nie rozumie.

Czas zakładowych i innych spotkań świątecznych rozkręca się na dobre. Jedna tylko baby koleżanka nie ucieszyła się wcale.

- U mnie dwudziestego drugiego spotkanie robią, rozumiesz? - zbulwersowana zadzwoniła. - Wyobraźni żadnej nie mają, że to czas kuchni jest.

- Co się dziwisz, faceci takich problemów nie mają - baba uspokajała.

- To baby babom zgotowały ten los - przyjaciółka patetycznie oświadczyła. - Zakład mój kobiecy przecież, szefowa, zastępczyni… Prosiłyśmy prezeskę, żeby termin zmienić, ale sala wynajętą już jest i nie da rady. Spryciara, pewnie mamusia święta jej szykuje.
Na te słowa baba speszyła się nieco. Bo jej rola to do nalewek zrobienia się jak dotąd sprowadziła i karpia jeszcze posmaży, bo dobra w tym jest. Jak co roku pracy w pracy aż do świąt dużo będzie. Tak dużo, że baba czasu na przygotowania do swojego firmowego spotkania prawie nie ma. O fryzjerze marzyć nie ma nawet co. Wymyśliła więc, że farbę nabędzie i przyjaciółkę o nałożenie jej poprosi, celem odrostów ukrycia przynajmniej.
- Pomóż! - błagającym tonem poprosić zaczęła. - Chcę w sobotę jak człowiek wyglądać!
- Nie da rady - przyjaciółka, co życzliwą zawsze jest głową pokręciła. - W dwa dni tak nie schudniesz…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski