Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Przesądy na koniec i początek roku

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Przyjechać nie mogę, na desce leżę – przyjaciel głosem zbolałym rzekł. – Dysk mi wypadł chyba… I tak babie pierwszy gość ze wspólnej nocy sylwestrowej ubył. Następna była para, co w kłótnię straszliwą popadła.

– Nigdy z nim już nigdzie nie pójdę – przyjaciółka obwieściła w sylwestrowy poranek.
– Narty pakuję właśnie i do koleżanek jadę, co już w Sudetach są, a on niech się buja…

Mąż jednak zamiast bujania ryby wybrał. W depresję po awanturze domowej popadł. W samotności rok więc witać chciał.

– Nie zostawię go samego – kolejny przyjaciel udział swój w sylwestrze odwołał.
– Jeszcze coś sobie zrobi. Pojadę z nim…

No i wyszło na to, że w gronie czterech osób sylwester się odbył. Jak baba w kuchni barszczyku pilnowała, tekst z gazety własnej przypomniała sobie. Że na kartce spisać złe rzeczy należy i spalić je w starym roku jeszcze, to wtedy w nowy człowiek już uwolniony od nich wejdzie. I zaraz kartka w ręce jej wpadła, to i listę sporządzać zaczęła.
Za pięć dwunasta do palenia przystąpiła.

– Co robisz, babo?! – dziad na widok ten krzyknął i brzydko spytał: – Zwariowałaś?

– Spokojnie, przesąd taki jest, że jak się złe sprawy spali, to się człowiek w nadchodzącym roku ich pozbędzie. Całkiem.

– Ty więc postanowiłaś rachunków za telefon się pozbyć? – dziad spytał, a baba wtedy dopiero dostrzegła, że na odwrocie rachunku listę swoją sporządziła.

Ale co tam, te złe rzeczy to w roku starym się działy. Poranek nowego całkiem dobrze się zaczął. Przyjaciel zadzwonił, że lepiej mu z tym dyskiem. Narciarka, że do Poznania wieczorem wróci, a z mężem na ścieżkę godzenia wstąpili właśnie. Dziad trochę ze spalonego rachunku się śmiał, ale jakoś tak życzliwiej bardziej. Ledwo baba pomyśleć zdążyła, że ten 2018 to super jest, gdy przyjaciółka zadzwoniła.

– Masz jakąś kasę? – zamiast życzeń baba usłyszała. – Pompa paliwowa mi poszła, a Marek ubytku z konta zobaczyć nie może, bo pompę ową w roku ubiegłym wymieniałam i nasłuchałam się wtedy, jak to ja jeżdżę, że auta psuję…
Gotówki baba nie miała, umówiły się więc, że dnia następnego razem do warsztatu pojadą i kartą baba zapłaci.

– Jak taka pompa poszła, to można jeździć? – baba się trochę zdziwiła.

– Jeszcze samochód jedzie, ale paliwo w każdej chwili zalać coś może, silnik pewnie – koleżanka wyjaśniła. – Na kontrolce fontanna czerwona się pali…

Nerwowo więc do warsztatu jechały. Mechanik na widok palącej się kontrolki uspokoił, że kawę dopije i zaraz do pracy się weźmie.

– Czy zapłacić wcześniej mogę, bo do pracy się spieszę? – baba grzecznie spytała, a ów przytaknął.

– Jak dla pań to pięćdziesiąt złotych będzie – podsumował.

– Ile? – baba się zdumiała.

– Ile? – przyjaciółka, co doświadczenia z pompą paliwową już miała, zdumiała się jeszcze bardziej.

– Pięćdziesiąt – mechanik odparł. – Trochę drogo, ale mamy porządny płyn do tego spryskiwacza...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski