– No co ty, na dziecko donosić chciałaś? – baba się zdziwiła.
– Nie, tylko zgłosić, żeby tych samych zadań na klasówkach w dwóch klasach nie dawać, bo wiadomo, że przez przerwę się dowiedzą – koleżanka wyjaśniła.
– I prawdy trochę w tym jest, że ściągałaś też… – baba dodała, gdy kolejny SMS przyszedł: „Nie mów, że maluję się przed szkołą! Wszystkie tak robią”.
– Tylko spytać zamierzałam, czy uczennicom malować się wolno – przyjaciółka, wyprzedzając pytanie baby, tłumaczyła. – No i ja nie malowałam się w gimnazjum…
– … bo gimnazjów nie było – baba wtrąciła. – A na nasze licząc, Zuza w liceum by już była.
Sezon wywiadówkowy w pełni. To się baba nasłucha! Jednak opowieść jednej z koleżanek, co to jej pani bo zebraniu zostać kazała, przebiła wszystkie.
– Wie pani, że Paula charakter trudny ma – opowieść się zaczęła.
– Ale… – mama dziecka wtrącić coś zamierzała, ale się nie udało.
– Przerywa na przykład, gdy się do niej mówi – po tych słowach koleżanka zamilkła całkiem, nie na długo jednak, bo gdy o uporze córki słyszała, kolejne „ale” jej się wyrwało.
– Spore kłopoty z nią być mogą, nad jej osobowością dużo pracować trzeba i ona sama też musi – opinia ta tak koleżankę oburzyła, że jej „ale” kategoryczne się stało.
– Ale ona ma trzy latka! – wykrzyczała.
– Nasze przedszkole nastawione na rozwój jest – opiekunka wyjaśniła. – Obserwujemy ich osobowości, a ja to spojrzenie szerokie mam. Filozofię studiowałam…
Inna z koleżanek to wcale na wywiadówce nie była. Męża posłała, że on tylko raz, dwa lata temu był, a w wychowanie gimnazjalisty włączać się powinien. Opierał się długo, ale się zawzięła. Na szczęście jak tylko próg szkoły przekroczył, zaraz przyjazny uśmiech na twarzy znajomej zobaczył. Że raźniej mu będzie z matką ucznia innego na wywiadówkę iść, pomyślał zaraz.
– Dzień dobry, no to ruszajmy stawić czoła – radośnie się odezwał. – A jak tam u was? Wszystko w szkole dobrze? – w liczbie mnogiej pytał, bo nijak skojarzyć nie mógł, czy to matka syna, czy córki jest.
– Chyba dobrze – odpowiedź padła, a on ze zrozumieniem głową pokiwał, bo taki rodzic to do końca nie wie, co go czeka.
– Odwagi! – wsparcia udzielił i dodał: – Ja to rzutem na taśmę nieobecności Jackowi usprawiedliwić zdążyłem. Ale i tak Żaba czepiać się będzie, bo spóźnień dużo ma.
– Żaba? – kobieta jakby zdziwiła się trochę.
– Tak na wychowawczynię mówią, nie wiedziała pani? – pomyślał, że kontaktów z dzieckiem dobrych to ta matka nie ma.
– A pani w sprawie syna czy córki? – temat zmienić nieco postanowił.
– We własnej – dziwna odpowiedź padła. I wyjaśnienie zaraz: – Nie poznaje mnie pan? Wychowawczyni jestem, jak to pan powiedział: Żaba...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?