Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Zła zmiana. Wakacyjna

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Powrót z urlopu trudnym zawsze jest. Zwłaszcza gdy w pracy zmiana turnusu następuje i inni na ów się udają. Koleżanka na ten przykład zdjęcia z Chorwacji na Facebooku zamieszcza, kolega ze Świeradowa dzwoni i wrażeniami z wycieczki się dzieli. A baba w pracy przy komputerze siedzi.

Krótki wyjazd w tym roku był. Dziad babę do Niemiec zabrał, celem relaksu w górach Harz i przy okazji zwiedzenia kościołów paru i muzeów. A tak właściwe to w odwrotnej kolejności chyba.
– Babo, tu w górach to na szlaku czarownic jesteśmy – tłumaczył. – To i dobrze jak dla równowagi kościół obejrzysz sobie…
Ale nie był to jeden kościół, a wiele, w miejscach różnych rozsiane. Raz tylko baba szczęście przeżyła, gdy po paru kościołach już była i muzeach dwóch.
– No, to na dziś już tylko dwa ołtarze nam zostały – dziad w samochodzie obwieścił, a jej mina zrzedła, bo myślała, że to koniec zwiedzania był. Nic po sobie poznać nie dała jednak, bo i tak dziad by ją tam zabrał, a po co atmosferę urlopową psuć. Nadzieję tylko miała, że do tych kościołów z ołtarzami zbyt daleko nie będzie. I wtedy szczęście nastąpiło, bo okazało się, że te dwa ołtarze to w kościele jednym są.
Baba z dziadem życie kempingowe wiedli, w konflikty czasami popadając. Na ten przykład gdy lało i na stoliczku przed namiotem kolacji zrobić się nie dało.
– Gdzie jemy? W namiocie czy samochodzie? – dziad spytał.
– Jasne, że w samochodzie, przecież kruszyć nie będziemy na śpiworach – baba zdecydowanie odparła.
– W wozie brudzić zamierzasz? – dziad zaprotestował. Dyskusja dłużej pewnie by trwała, gdyby głód, co głodem zwiedzania nie był, coraz dotkliwiej ich nie dotykał. Na baby wyszło. Wskutek warunków atmosferycznych. Gdy już ustąpić zamierzała, ulewa tak przybrała na mocy, że wysiąść z samochodu się nie dało.
Konflikt kolejny wywołany był tym, że dziad za nic do zwyczajów kempingowych dostosować się nie chciał. A zwyczaje tam takie były, że tylko faceci naczynia zmywali, w przypadkach nielicznych dzieci. No i baba.
– A co tam, umyję te dwa kubki i talerzyki, spotkam tych miłych panów – baba sposobem dziada do kuchni wysłać próbowała. Bezskutecznie.
Po powrocie wiadomość szokująca na babę czekała. Że szwagier, co z nią pracuje, do Chin na wakacje z córką poleciał. Koleżanki dziwiły się, co to za rodzina, że baba nic nie wie. Już, już dziadowi wytyk zrobić zamierzała, żeby przykład z brata brał, co dziecko do Azji zabrał, a on babę do NRD jedynie, gdy ją tknęło. Przecież szwagier znad morza dzwonił i w ogóle to już stamtąd wrócić powinien.
– Skąd wiesz, że Wojtek po Chinach się szlaja? – baba przyjaciółkę zagaiła, co od niej informacje o podróży wyszły. A owa oczy ze zdumienia rozwarła.
– Spotkałam ich – wyjaśniła. – Mówiłam, że się szlaja z córką, tyle że po kinach… ą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski