Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uroki listopadowego urlopu

Kamilla Placko-Wozińska
Znaczy się nie lubisz spoconych ludzi i ciepłej wódki? - kolega w pracy ocenił wieść, że baba urlop bierze. Ale ona plany swoje miała. Na kijach pochodzić i w podróż zagraniczną się udać.

Do Frankfurtu nad Menem baba z dziadem pojechali, gdzie przyjaciół mają, co dom nabyli. Babę ów zachwycił, że piękny taki, a i rodzinny, bo w jednej części bliźniaka rodzice koleżanki mieszkają. Zaraz jednak krajowo się zrobiło, bo acz ślicznie wygląda wszystko, to usterek wielu ekipy budowlane dokonały. Kafelki na ten przykład odpadają, a w ogródku resztę betonu ktoś wylał i ziemią przysypał, no to teraz jak pada, woda stoi.

- Całkiem jakby nasi budowali - dziad się zadumał, gdy kolega pokazywał, co naprawiać trzeba. Swojsko też przy kolacji było, bo tematy polityczne wystąpiły. Ale, że różnice się pojawiły, to przyjaciółka zaraz rozmowy ucinała. Całkiem inaczej niż u baby w rodzinie, gdzie brat jej agitację stałą acz nieskuteczną prowadzi. Życie inne też tu jest.

- Pojedziesz z nami z Maksimem na rowerach do parku ludzi zaczepiać? - kolega zapytał, a baba się zadziwiła, że rozrywki takie mają. Ale to nie rozrywka, lecz terapia była. Szesnastolatek jąkał się, więc teraz bardzo wolną mowę ćwiczy. I żeby na stres się uodparniał, na obcych całkiem to robi. Trochę się baba bała, jak ludzie reagować będą. Ale oni zainteresowani bardzo byli. Długo rozmawiali, o terapię ową pytali.

Dziad we Frankfurcie swoje życie wiódł. W kościołach i muzeach czas spędzając.

- Jedźcie ze mną, wystawa świetna jest - babę i jej przyjaciółkę zachęcał.

- Po galeriach w trzy baby połazić chcemy - koleżanka grzecznie odmówiła, bo i jej córka, a zarazem chrześniaczka baby pomysł podchwyciła, co by ciuchy i buty pooglądać.

- Baba też? - dziad się zadziwił, pewnie dlatego, że po euro do niego nie przyszła. Bo i nie musiała, kartę swoją miała. Proponował jeszcze, że może razem do muzeum, a potem do galerii, to i on doradzić coś będzie mógł.

- Po moim trupie - baba szeptem przyjaciółkę objaśniła. - Zniechęci mnie do wszystkiego, bo za drogie mu się wyda…

W pierwszej galerii, w pierwszym sklepie zaraz baba buty odpowiednie wypatrzyła. Wielką cenę miały, co to ją bez okularów odczytała: 10 euro. Zastanawiała się właśnie czy obcas w kozaczkach za wysoki nie jest, gdy przyjaciółka podeszła.

- Ładne, ale cholernie drogie - oceniła. A baba pomyślała, że kryzys straszny w tej Europie być musi, jak koleżance dentystce, co to z mężem praktykę ma suma taka wygórowaną się wydaje. No i jak pobyt baby rujnować ich musi, bo owa widziała, ile ośmiornice, muszle Venus i inne owoce morza, co to je przyjaciółka pysznie przyrządza kosztują.

- W Polsce droższe są - baba buty na półkę z żalem odstawiła.

- Ponad tysiąc złotych? - przyjaciółka się zadziwiła, bo kozaczki 259 euro kosztowały, a 10 to zniżka dla klientek stałych była. Nic więc baba nie kupiła, ale na dzień następny na inne galerie handlowe się umówiły.

Wieczorem dziad do dziecka dzwonił.
- No mówię ci, całkiem się baba zmieniła - baba podsłuchała. - Nic tylko sztuka. Słowo, w żadnym sklepie nie była. Z Kaśką i Zośką wciąż po galeriach chodzą…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski