Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W domu nie ma go 300 dni w roku, ale chętnie wraca do Kiekrza

Tomasz Sikorski
Szymon Wierzbicki
Szymon Wierzbicki Waldemar Wylegalski
Rozmowa z Szymonem Wierzbickim żeglarzem AZS Poznań, laureatem dziesiątego miejsca w plebiscycie „Głosu”, wicemistrzem Europy w klasie 49 er.

To, że znalazł się Pan w gronie laureatów Plebiscytu "Głosu Wielkopolskiego" na Najlepszych Sportowców Wielkopolski nie jest dziełem przypadku, ponieważ miniony rok był dla Pana wyjątkowo udany.
Dla mnie i dla mojego partnera z załogi Dominika Buksaka z AZS AWFiS Gdańsk. Wspólnie pokazaliśmy, że możemy uzyskiwać naprawdę znaczące wyniki. Zaczęło się od wygranej we francuskim Hyeres, w zawodach Pucharu Świata, co jest najlepszym wynikiem polskich żeglarzy w klasie 49er. No, a taką wisienką na torcie był srebrny medal na mistrzostwach Europy, które odbyły się w Gdyni. Ta impreza miała otwartą formułę, startowała w nich cała czołówka, co sprawiło, że zawody poziomem nie ustępowały mistrzostwom świata.

To wszystko sprawia, że chyba coraz poważniej myślicie o starcie na igrzyskach w Tokio?
Cele na ten rok mamy jasno sprecyzowane. Kluczowymi regatami będą mistrzostwa Europy, które pod koniec maja odbędą się w brytyjskim Waymouth oraz zaplanowane na grudzień mistrzostwa świata w Nowej Zelandii. Całe nasze przygotowania podporządkowaliśmy pod te dwie imprezy. Także dlatego, że one stanowić już będą kwalifikację olimpijską.

O nią nie będzie chyba łatwo, ponieważ macie w kraju bardzo groźną konkurencję.
Tak, a regulamin jest taki, że na igrzyskach może wystąpić tylko jedna załoga z danego kraju. Nawet jeśli to będzie mistrz i wicemistrz świata. Nasi krajowi rywale z Trójmiasta także należą do światowej czołówki. W ostatnich zawodach Pucharu Świata zajęli trzecie miejsce, więc czeka nas ostra rywalizacja. Ta rywalizacja nas zresztą nakręca i to w dużej mierze włąśnie dzięki niej osiągamy coraz lepsze wyniki. Na co dzień bowiem wspólnie trenujemy. Bardzo się przy tym szanujemy, choć wiadomo, że na wodzie nikt nikomu nie odpuści.

Jest Pan mieszkańcem Rokietnicy w powiecie poznańskim, ale w domu jest Pan chyba tylko gościem?

Poza domem przebywam około 300 dni w roku. Kiedy jednak jest okazja to wracam do niego, tak jak i do Kiekrza, gdzie się wychowałem. Lubię też tam czasami popływać, choć już na innych łódkach, bo 49er jest za szybki na to jezioro.

Gdzie macie zatem swoją bazę?
Stacjonujemy na południu Portugalii. Za dwa tygodnie przenosimy się jednak na Majorkę i tam będziemy kontynuować nasze gotowawania. Zostaniemy tam do maja, czyli do mistrzostw Europy. Potem czeka nas krótki odpoczynek, po którym nastąpi bardzo intensywana część sezonu. Jej kulminacją będzie wyjazd na regaty pod Tokio, które będą swego rodzaju przymiarką przed igrzyskami oraz na wspomniane już mistrzostwa świata w Auckland.

To, że był Pan akurat w domu i osobiście odebrał nagrodę na Balu Sportowca można zatem traktować w kategoriach cudu?
Trochę tak, bo zaraz pakuję walizki i wyjeżdżam. Takie już jednak jest życie sportowca.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski