Ponieważ pierwszy mecz w grodzie Kopernika zakończył się porażką wicemistrza kraju 42:48, cenny bonusowy punkt pozostał w Lesznie. To najwyższe zwycięstwo leszczyńskiej Unii w tegorocznym sezonie.
- Świetny sobotni występ Juricy Pavlica i Jarka Hampela w kwalifikacjach do przyszłorocznego cyklu Grand Prix, umocnił mnie w przekonaniu, że nasi chłopcy wyjdą zwycięsko ze starcia gigantów. Wierzę w odrodzenie drużyny. Co więcej, oczekuję, że bonusowy punkt pozostanie w Lesznie - wyrokował Józef Dworakowski, prezes Unii Leszno.
Jurica Pavlic, wraz ze Sławomirem Musielakiem, wygrywając 4:2 premierowy wyścig juniorów, wprowadzili fanów biało-niebieskich w dobry nastrój. Po chwili Baliński wystrzelił spod taśmy maszyny startowej jak z katapulty. Robert Kościecha z najwyższym trudem obronił drugą lokatę atakowaną przez Krzysztofa Kasprzaka, którego z kolei nękał non stop Chris Holder. Lider Aniołów punktu nie zdobył.
Po trzeciej gonitwie przewaga unitów wzrosła do ośmiu punktów (13:5), kiedy Leigh Adams i Adam Shields gładko rozprawili się z silnym toruńskim duetem Adrian Miedziński - Ryan Sullivan. Po czwartej gonitwie bez punktu niespodziewanie opuszczał tor Jaguś, ale Pavlic i Jarosław Hampel na mecie oglądali plecy Matej Kusa. Adams i Shields zwyciężając ponownie 5:1 w konfrontacji z Robertem Kościechą i Holderem, wypracowali wicemistrzom Polski 12-punktową przewagę (24:12).
W pierwszej odsłonie meczu na szczycie leszczynianie, szybciej od rywali startowali spod taśmy i lepiej taktycznie rozgrywali pierwszy wiraż. Podopieczni trenera Czesława Czernickiego byli także bardziej zdeterminowani od obrońców mistrzowskiej korony.
Wprawdzie Adrian Miedziński wygrał szósty wyścig, ale unici nadal kontrolowali sytuacje w każdej strefie toru. Kontrataki podopiecznych Jana Ząbika neutralizowane były w zarodku. Leigh Adams w niedzielny wieczór jeździł jak w transie. Kapitan Byków był niezwykle skoncentrowany. Druga porażka, bardzo bolesna, zajrzała Aniołom w oczy. Wielki hart ducha pokazał Jarosław Hampel w jedenastym wyścigu. "Mały" miał koszmarny start. Rzucił się w pościg za rywalami. Najpierw szarżą przy wewnętrznej krawędzi złamał opór kompletnie zaskoczonego Miedzińskiego, a tuż przed "kreską", akcją w środkowej strefie o błysk szprychy pokonał Sullivana.
- To był nasz wieczór. Nareszcie wracamy do wielkiej gry. Teraz mamy lidera tabeli ekstraligi dosłownie w zasięgu wzroku - mówił uradowany Jarosław Hampel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?