Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Warszawie zbroją się w gaz, w Poznaniu w rogale

Błażej Dąbkowski
W Warszawie zbroją się w gaz, w Poznaniu w rogale
W Warszawie zbroją się w gaz, w Poznaniu w rogale Szymon Starnawski / Grzegorz Dembiński
Forma obchodów Święta Niepodległości w Poznaniu turystom przypomina... Dzień Niepodległości w USA. Jest tak samo radośnie, tylko mięso z grilla zastępowane jest przez rogale świętomarcińskie.

Make rogal not war - to hasło, które trzy lata temu podbiło internet. W 2012 r. pojawiło się w sieci dzięki grupie zajmującej się wideomarketingiem oraz mediami społecznościowymi Poznań I Love You, która nakręciła film promujący świętowanie 11 listopada po poznańsku, czyli z rogalem marcińskim w dłoni i... w ustach. Twórcy mieli dość przekazu medialnego skupiającego się na burdach, do których dochodziło w Warszawie podczas Marszu Niepodległości. Pomysł chwycił. W sieci internauci bez problemu mogli znaleźć memy pokazujące kolorowy, barwny, pokojowy pochód w Poznaniu i zakapturzonych kiboli oraz nacjonalistów w stolicy. Miny tych drugich zazwyczaj nie wskazywały na uczestnictwo w radosnym wydarzeniu. Na to nie wskazywały również statystyki policyjne.

276 osób doprowadzonych na policję, w tym 199 osób zatrzymanych, kilkadziesiąt rannych, w tym 51 policjantów oraz 24 osoby cywilne - to ubiegłoroczny bilans Marszu Niepodległości w Warszawie. Kilkaset ton zjedzonych rogali, tysiące osób biorących udział w ludycznych obchodach imienin ul. Św. Marcin, brak poszkodowanych, poza przejedzonymi słodkościami - to z kolei obrazek ze stolicy Wielkopolski.

To, że mieszkańcy Poznania potrafią się 11 listopada bawić, wie już jednak cała Polska. - Taki sposób świętowania bardzo mi się podoba. Uważam, że ten rodzaj tożsamości regionalnej, który należy pielęgnować, kultywować i nagłaśniać - zwraca uwagę prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, a przede wszystkim krakus. - Będę miał do tego pozytywny stosunek tak długo, jak Wielkopolska nie będzie podążać drogą Górnego Śląska, gdzie śląskość zamienia się w podważanie polskości. W Wielkopolsce byłoby to zresztą absurdalne, ponieważ tu rozpoczęła się historia Polski - podkreśla historyk.

Poznaniacy nie przepadają za Józefem Piłsudskim, ale to przede wszystkim wina endeckiej propagandy

Ale nie tylko z perspektywy Krakowa stolica Wielkopolski staje się miejscem atrakcyjnym do spędzenia w nim Narodowego Święta Niepodległości.

- Spoglądając na statystyki dotyczące obłożenia hoteli, widać, że zainteresowanie rośnie - tłumaczy Jan Mazurczak, prezes Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej. Jako dowód pokazuje statystyki: - W 2008 r. w nocy z 10 na 11 listopada wynosiło ono zaledwie 14,8 proc., natomiast w 2014 r. wzrosło do 30,6 proc. Jest poprawa, ale wciąż nam dużo brakuje do pełni szczęścia. Od ubiegłego roku PLOT razem z hotelarzami próbuje jeszcze mocniej przyciągać turystów, tnąc ceny. Noc w dwuosobowym pokoju czterogwiazdkowym hotelu można spędzić za mniej niż 200 zł. Na stronie internetowej zachęcającej turystów do przyjazdu w tym konkretnym terminie na próżno można szukać informacji o podniosłych uroczystościach, patetycznych odniesień do jednego z twórców polskiej niepodległości - marszałka Józefa Piłsudskiego. Są za to wiadomości o najsłodszym symbolu stolicy Wielkopolski, Rogalowym Muzeum Poznania i imieninach ul. Św. Marcin, które od 1994 r. nadają ton Narodowemu Świętu Niepodległości. To one stały się 11 listopada najważniejsze.

Doceniają je nie tylko turyści, ale również obcokrajowcy mieszkający w Poznaniu. Forma obchodów Święta Niepodległości przypomina im... Dzień Niepodległości w Stanach Zjednoczonych. Takie skojarzenia ma Eric Witsoe, Amerykanin wychowany w Seattle, od kilku lat przemierzający stolicę Wielkopolski z aparatem.

- Podoba mi się sposób świętowania tego dnia przez poznaniaków. Poczucie wspólnoty, dumy i oczywiście rogale wypełniające ulicę przypominają mi atmosferę 4 lipca. Oczywiście w USA ze względu na porę roku świętujemy, robiąc grilla, ale mimo tej różnicy w Poznaniu czuję się trochę jak w domu - wyjaśnia pasjonat fotografii.

Święty Marcin ważniejszy niż Piłsudski?
Tradycja korowodów poświęconych Świętemu Marcinowi jest znana także w innych europejskich krajach, takich jak Austria czy Niemcy. W Polsce tylko Poznań tak mocno eksponuje patrona jednej z głównych ulic, „kradnąc” ten dzień Romanowi Dmowskiemu oraz marszałkowi Piłsudskiemu.

- Patrząc na frekwencję tego dnia na Świętym Marcinie, a innych uroczystościach organizowanych w mieście, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że dla poznaniaków to bardziej kojarzy się ze Świętem Niepodległości niż Piłsudski - śmieje się Piotr Kopeć, który po raz trzeci wcieli się w rolę Św. Marcina. - To zresztą ciekawe porównanie, bo obaj byli przecież legionistami - dodaje.

Dlaczego tak niechętnie wspominamy samotnika z Sulejówka? Wielokrotnie zarzucano mu brak poparcia dla Powstania Wielkopolskiego, co wiązało się także z nieprzyjemnymi dla niego incydentami, do których dochodziło także w samym Poznaniu. Legendą obrosła jedna z wizyt Piłsudskiego w stolicy Wielkopolski w latach 30. Kiedy tłum zaczął skandować „Józef, Józef”, ten poczuł się w obowiązku, by wstać i podziękować, tymczasem czekała go bardzo niemiła niespodzianka, bo w tym momencie wzniesiono okrzyki „Haller, Haller”. Była to potwarz dla naczelnika, bowiem z generałem Józefem Hallerem szczerze się nie znosili.

Narodowe Święto Niepodległości zostało ustanowione ustawą z 23 kwietnia, zniesione ustawą Krajowej Rady Narodowej 22 lipca 1945. Przywrócono je w okresie transformacji systemowej w 1989 r.

Oliwy do ognia przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego dolewał też konserwatywny „Dziennik Poznański”. W 1925 roku na jego łamach pisano: (...) „bowiem jakąś fatalną manją p. Piłsudskiego, że wątpliwości swe i swary wszczyna zawsze w porę dla państwa groźną (...) wtyka swoje trzy grosze zamętu dla wykolejenia jakby normalnego toku spraw państwowych i wysunięcia na plan pierwszy swego egotycznego widzimisię...”

Zła sława marszałka odbiła się także na upamiętnieniu go w mieście. Do dziś nie ma swojego pomnika ani ulicy w bardziej eksponowanym miejscu. Zdaniem historyków niesłusznie.

- Z nielubieniem Piłsudskiego to głównie rola propagandy, jak wskazują badania historyków, którzy dokładnie sprawdzili, co działo się w Polsce przed i po 11 listopada 1918 r. To nie jest tak, że marszałek nie chciał pomóc Wielkopolanom, raczej był tak przedstawiany przez działaczy Narodowej Demokracji. Ten splendor odzyskania niepodległości w ich mniemaniu miał spływać tylko na Romana Dmowskiego. Później, już w czasach PRL, ten obraz Piłsudskiego został utrwalony z uwagi na niechęć do osiągnięć II RP, o Dmowskim z kolei się nie mówiło - opowiada Mikołaj Klorek z Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości.

Radykałowie z prawa i lewa
Z komentarzy internautów, zwłaszcza tych spoza Poznania, nadal można wysnuć tezę, że w naszym mieście zapominamy o święcie państwowym na rzecz imienin ulicy, czyli wydarzenia lokalnego, ograniczonego wyłącznie do centrum. „Wielkie Księstwo Poznańskie znów bawi się w swoim sosie”, „Czy Poznań bawił się w intencji świętego czy ulicy? Trochę żal, że Poznań nie świętuje odzyskania niepodległości...” - to najbardziej delikatne wpisy w sieci zamieszczone pod informacjami o barwnej paradzie. Takich uwag nie rozumie Mikołaj Klorek.

- Dla Wielkopolski niepodległość przyszła z momentem wybuchu Powstania Wielkopolskiego. To dla mnie jasne, że rzeczy stricte związane z odzyskaniem wolności w naszym regionie mają miejsce 27 grudnia, a nie 11 listopada - stwierdza historyk.

- Nie powiedziałabym, że imieniny ulicy znajdują się obok Święta Niepodległości. Poznaniacy potrafią po prostu oddawać hołd i cześć w sposób radosny i wyjątkowy. To zupełnie naturalne w innych państwach. Budowanie pozytywnych skojarzeń, dbanie o lokalne tradycje to najlepsza szkoła patriotyzmu - uważa Anna Hryniewiecka, dyrektor CK Zamek, który organizuje poznańskie wydarzenie.

Patriotyzm na Marszu Niepodległości wygląda zgoła inaczej. „W czasie marszu policja użyła gazu łzawiącego i pieprzowego, armatek wodnych i broni gładkolufowej” - donosiły w ubiegłym roku media. Prof. Dudek uważa jednak, że nie jest to wina samych uczestników, a politycznych elit naszego kraju.

- Radykałowie wykorzystali lukę w systemie, którą stworzyła władza przez wiele lat mająca w nosie organizowanie obchodów 11 listopada. W końcu ktoś wpadł na pomysł Marszu Niepodległości, tym samym uruchomiono proces dominacji, z jednej strony prawicowych radykałów, z drugiej lewicowych, próbujących co roku zatrzymać pochód. Mam jednak nadzieję, że marsz uda się w końcu ucywilizować, bo nie jest tak, że biorą w nim udział wyłącznie ekstremiści, a ludzie o umiarkowanych poglądach. Miejmy nadzieję, że oni wezmą górę - komentuje.

Fajerwerki zamiast płonącego wozu
Tegoroczne obchody Święta Niepodległości będą inne niż zwykle. Oczywiście na Świętym Marcinie tradycyjnie pojawi się korowód, kiermasz, warsztaty i działania animacyjne, ale po raz pierwszy klucze do miasta św. Marcinowi wręczy Jacek Jaśkowiak. - Z przyjemnością to zrobię i przekażę na chwilę ciężar odpowiedzialności za Poznań komuś innemu. W tym czasie przejdę na stoisko Barki, i podobnie jak w ubiegłym roku będę sprzedawał tam rogale - mówi prezydent Poznania.

Jak głosi średniowieczna legenda, na odpuście w parafii św. Marcina pojawiły się świętomarcińskie rogale. Jeden z poznańskich cukierników, odpowiadając na apel proboszcza parafii proszącego o dary dla biednych, upiekł ich aż 3 blachy i przyniósł pod kościół. Dołączyli do niego inni rzemieślnicy, przynosząc chleb i mięso.

Tą drogą chciałby podążać także prezydent Jaśkowiak. - Kiedy inni spierają się o definicję patriotyzmu, my możemy sięgać do tradycji działania na rzecz ubogich. Tak jest bowiem geneza tego święta, warto więc z niej skorzystać. Jeżeli w tym czasie wypieka się 1,3 mln rogali, to gdyby ze sprzedaży każdego z nich przeznaczyć 10 gr na najbiedniejszym, uzbieralibyśmy kwotę 130 tys. zł - stwierdza Jacek Jaśkowiak.

Kiedy władze Poznania zastanawiają się, w jaki sposób dobrze się bawić 11 listopada, a przy okazji wspomóc ubogich, Warszawa znów się zbroi. U nas o godz. 21 wystrzelą fajerwerki, w tym samym czasie w stolicy może na niebie pojawić się dym... ze spalonego wozu transmisyjnego telewizji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski