- Od początku chodzi o to, by sytuację naprawić - podkreśla profesor Andrzej Bereszyński, zoolog z Uniwersytetu Rolniczego w Poznaniu, przewodniczący Państwowej Rady Ochrony Przyrody, działającej przy ministrze środowiska. - Dlatego też niezależnie od działań "Salamandry", która zgłosiła sprawę konserwatorowi przyrody, złożyłem doniesienie do prokuratury, choć to nie w moim stylu - dodaje profesor.
Prokuratura w Nowym Tomyślu 21 października 2008 roku zgłoszenie przyjęła, podobnie jak przekazane przez profesora materiały dotyczące spadającej liczebności ptaków, które ostoja Natury 2000 miała chronić i sprawę zakończyła.
O ile rok temu można było mieć wątpliwości, czy przewidywania ekologów dotyczące losów jeziora nie są czarnowidztwem, o tyle teraz widać gołym okiem, że tam, gdzie stała płytka woda, w której nocowały żurawie, jest łąka. Tegoroczne październikowe liczenie tych ptaków dowiodło, że ich liczba spadła poniżej 600 kwalifikujących teren do objęcia ochroną w europejskiej sieci Natura 2000.
O ile tak pozostanie, Unia Europejska rozliczy nasz kraj ze zdewastowania cennego przyrodniczo obszaru i ukarze. To może oznaczać zarówno utratę pieniędzy na programy rolno-środowiskowe, jak i konieczność zapłacenia wysokich kar. Dotychczas rekordową karę - 200 tysięcy euro dziennie do czasu objęcia właściwą ochroną cennego obszaru - płaciła Holandia.
- Naprawienie szkód jest jeszcze możliwe - zwraca uwagę prof. Bereszyński. - A teraz jest doskonały moment. Żurawie już odleciały, ale gatunkiem chronionym w tej ostoi są także dzikie gęsi. Gdyby pojawiła się woda, możemy je w czasie tegorocznych przelotów skusić do zatrzymania się tam - przekonuje poznański naukowiec.
Technicznie rzecz biorąc, chodzi o drobiazg - odbudowanie składającej się z kilku desek zastawki spiętrzającej wodę. Zbudowaną ją kilka dziesięcioleci temu. W ubiegłym roku padła ofiarą prac nowotomyskiego Inspektoratu Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.
Prokuratura w Nowym Tomyślu, do której wpłynęło pierwsze doniesienie, na razie nie planuje wszczynać kolejnego postępowania w tej sprawie.
- Obecnie mamy zbyt mało informacji - zaznacza Danuta Siwińska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Nowym Tomyślu. - Jeśli otrzymamy kolejne zawiadomienie od ekologów, to na pewno je rozpatrzymy. Zapewne wykorzystamy także informacje, które uzyskaliśmy we wcześniej prowadzonym postępowaniu- mówi prokurator Danuta Siwińska.
Sprawę możliwego zniszczenia jeziora bada już konserwator przyrody i zgodnie z zapewnieniami dyrektor Jolanty Ratajczak z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska do 23 listopada ją rozstrzygnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?