Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waldemar Witkowski pożyczył 5 mln zł. ABW wszczęła śledztwo

Łukasz Cieśla
Witkowski jest m.in. - podobnie jak jego ojciec - prezesem spółdzielni mieszkaniowej
Witkowski jest m.in. - podobnie jak jego ojciec - prezesem spółdzielni mieszkaniowej Maciej Urbanowski
Waldemar Witkowski, radny i szef Unii Pracy, pożyczył 5 mln zł spółkom kontrowersyjnego biznesmena Krzysztofa S. ABW sprawdzała czy pożyczki były fikcyjne. Bo niektórzy świadkowie zeznali, że Witkowski nie domagał się zwrotu pieniędzy. Sprawę jednak umorzono. Polityk, poza "drobiazgami", pieniędzy nie odzyskał.

Pożyczkami, które Waldemar Witkowski udzielał spółkom Krzysztofa S., zainteresowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pojawiły się zeznania, że mogły być fikcyjne. Jednak śledztwo umorzono.

Były pracownik Krzysztofa S. w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim”: - Te pieniądze rzeczywiście wpłynęły na konto spółek. Moim zdaniem pochodziły od Krzysztofa S., jednak nie mógł ich wykazać. Dlatego oficjalnie przeszły przez jego znajomego polityka. Waldemar Witkowski nie domagał się potem zwrotu pieniędzy.

Polityk do dzisiaj nie odzyskał 5 mln zł. Mimo to z Krzysztofem S. nadal utrzymuje dobre kontakty. Znają się z gry w tenisa. Biznesmen wszedł także do rady nadzorczej spółdzielni, którą kieruje Witkowski.

- Proszę mi wierzyć, utrzymywanie dobrych kontaktów z wierzycielami ma sens. Krzysztof S. to nie jest zły człowiek. Po prostu biznes mu się nie udał. Chciał dobrze - mówi Waldemar Witkowski. Polityk zapewnia, że starał się odzyskać pożyczone miliony, ale jego znajomy od lat przeżywa kłopoty finansowe.

Onyks popiera polityka

W piątek opisaliśmy kulisy wielowątkowego śledztwa ABW ws. działalności biznesmena Krzysztofa S. Kiedyś był oskarżonym w głośnej aferze Elektromisu. Potem stworzył holding Onyks, m.in. handlował paliwami, chciał budować autostrady. W 2008 roku ABW zainteresowała się upadkiem Onyksu i jego spółek zależnych. Śledczych interesowały m.in. przepływy finansowe, w tym lista wierzycieli. ABW badała w tym śledztwie trzy pożyczki od Waldemara Witkowskiego na łączną kwotę 5 mln zł.

Fragment zeznań księgowej Danuty Ś. złożonych w ABW: - Przed wyborami, jako pracownicy Onyksu, mieliśmy obowiązek wpisać się na listę poparcia dla pana Witkowskiego. Ponadto był obowiązek zebrania po 10 podpisów wśród rodziny. Krzysztof S. przedstawił mi pana Witkowskiego, abym wiedziała kogo popieram. Obowiązek popierania pana Witkowskiego wynikał z nakazu szefa. Nie mieliśmy wyboru. U Krzysztofa S. albo się postępuje, jak on chce, albo się wylatuje z pracy. Początkowo Onyks spłacał jedynie odsetki za pożyczki udzielone przez Witkowskiego. Jak spółka przestała robić i to, nic mi nie wiadomo, aby pan Witkowski upominał się o pieniądze - zeznała księgowa.

Wsparcie kampanii Witkowskiego ponoć objawiało się także w tym, że samochody Onyksu było oklejone jego zdjęciami.

Waldemar Witkowski: - Jeśli ktoś mi pomagał w kampanii, to w co tym złego?

Znajomi z kortu tenisowego

Ze śledztwa ABW wynikało, że Witkowski i Krzysztof S. wspólnie kwestionowali działania syndyk Bolesławy Kałat. Zajmowała się upadłością Onyksu. Syndyk zawiadamiała różne instytucje, że prawdopodobnie dochodzi do wyprowadzania majątku z Onyksu na szkodę różnych wierzycieli oraz utrudniania egzekucji. Pojawiło się także podejrzenie, że powstała listy „zaprzyjaźnionych” wierzycieli mających duże, ale fikcyjne roszczenia do spółki.

- Krytykowałem działania pani syndyk, bo działała na szkodę Onyksu. Jako wierzycielowi zależało mi na odzyskaniu pożyczonych pieniędzy, ale ona wyprzedawała majątek upadającego holdingu za kilka procent wartości - mówi nam Witkowski.

Pani syndyk nie chciała z nami rozmawiać.

Jak to się stało, że polityk pożyczył pieniądze spółkom kontrowersyjnego biznesmena?

- Krzysztofa S. poznałem w latach 2003/2004 przez ówczesnego dyrektora banku BGK, pana Biedrowskiego. Dyrektor przyprowadził go na korty tenisowe Olimpii. Pan S. grał lepiej ode mnie - wspomina Witkowski. - Dyrektor banku wiedział, że mam dużo wolnych środków do zainwestowania. Radził, bym je ulokował jako pożyczkę w spółkach Krzysztofa S., bo on prowadzi bezpieczne inwestycje. Uczciwie powiem, że ufałem dyrektorowi. Tym bardziej, że trochę pomogłem mu utrzymać się na stanowisku dyrektora oddziału BGK. Zabezpieczyłem się na hipotekach spółek Krzysztofa S. Gdy potem spółki zaczęły upadać, okazało się, że jestem jednym z wielu wierzycieli.

Wynalazek Waldemara Witkowskiego

Skąd lewicowy polityk miał aż tyle „wolnych środków do zainwestowania”? Waldemar Witkowski tak oto przedstawia kulisy swojego sukcesu finansowego:

- W latach 80., po skończeniu politechniki, byłem jedną z niewielu osób znających nowoczesną elektronikę. Wymyśliłem urządzenie o nazwie tyrystorowy łącznik prądu trójfazowego. Dostałem za to nagrodę ministra. Tyrystory zaczęły być wykorzystywane przez cukrownie. Zmniejszyły poboru prądu, ale zaczęły generować zapotrzebowanie na moc bierną. Wymyśliłem, jak to ograniczyć, co dało milionowe oszczędności. Zarobiłem na tym wynalazku olbrzymie pieniądze - opowiada szef Unii Pracy.

Prezes i spółdzielca

Polityk był bardzo niepocieszony, że zainteresowaliśmy się jego majątkiem oraz udzielanymi pożyczkami. Bo informacje o jego bogactwie mogą być wskazówką dla różnych złych ludzi. Z kolei fakt nieodzyskania pożyczek ma świadczyć o tym, że źle zainwestował 5 mln złotych.

Z jego oświadczenia majątkowego, jako radnego sejmiku wielkopolskiego, wynika, że posiada majątek warty kilkanaście milionów złotych: oszczędności, papiery wartościowe, mieszkanie o powierzchni 217 metrów kwadratowych, działkę. W oświadczeniach nie wykazuje jednak pożyczek udzielonych spółkom Krzysztofa S. Witkowski przekonuje, że nie musi tego robić.

Witkowski jest także, podobnie jak jego ojciec, prezesem spółdzielni mieszkaniowej. Ojciec kierował spółdzielnią Osiedle Młodych, on kieruje SM im. Hipolita Cegielskiego. Od lat 80. kieruje także spółdzielnią pracy Akademik. W dawnych czasach organizowała prace dla studentów. Dziś również zajmuje się pracą tymczasową, ale także np. handlem wagami.

Nadzorcy z Akademika

Przejrzeliśmy akta rejestrowe spółdzielni Akademik. Wynika z nich, że na walnych zebraniach członków spółdzielni, które udzielają absolutorium Witkowskiemu, pojawiają się m.in. jego córka i syn. Syn został także zgłoszony jako kandydat do rady nadzorczej, ale się w niej nie znalazł.

- Maciej nigdy nie kandydował do rady nadzorczej. Znam przecież prawo spółdzielcze - przekonuje Witkowski mimo że z dokumentów w sądzie rejestrowym wynika, że syn został zgłoszony jako kandydat.
Do organu nadzoru dostał się za to biznesmen Krzysztof S. Tym samym przedstawiciel dłużnika kontroluje poczynania swojego wierzyciela. Krzysztof S. wszedł do rady nadzorczej w 2007 roku. Walne zebranie Akademika odbyło się wówczas w Deserowni Pałacu Wąsowo, lokalu związanym z Krzysztofem S. Oprócz Krzysztofa S., na zebraniu pojawili się także jego brat, jego adwokat oraz jeden z bliskich współpracowników. Także w kolejnych latach otoczenie kontrowersyjnego biznesmena przychodziło na zebrania Akademika.

- A jakie to ma znaczenie, gdzie odbywały się walne zebrania Akademika? I jeśli ktoś chce udostępnić lokal, dlaczego miałbym odmówić? Krzysztofa S. wybrali do rady nadzorczej członkowie spółdzielni. Nie ma w tym niczego złego - podkreśla Witkowski.

Wielowątkowe śledztwo ABW, w którym jednym z wątków były pożyczki od Witkowskiego, zostało umorzone w 2010 roku. Prokuratura uznała, że nie ma dowodu, że pożyczki były fikcyjne. Tym bardziej, że polityk posiada znaczny majątek. Waldemar Witkowski odzyskał jedynie niewielką kwotę z pożyczek na 5 mln zł.

- Jestem oszczędnym poznaniakiem i szkoda mi tych pieniędzy, ale i tak bym ich nie skonsumował. Nie jestem materialistą - zapewnia Witkowski. Twierdzi, że jeśli odzyska pieniądze, to... zwiększy swoją działalność charytatywną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski