Bez szczegółów więc baba odparła, że jak to książka, do czytania potrzebną jej jest. A szczegóły to takie były, że w przerwie na papierosa, koleżanka jedna westchnęła:
- Nikt mnie tak nie będzie kochał, jak ten wampir…
- E, opowiadasz - baba zaprotestowała. - Ten twój, to taki w ciebie wpatrzony.
- To nie to samo - westchnienie drugie się rozległo. A inna baby koleżanka, to powiedziała, że nie może przez telefon rozmawiać, bo czasu nie ma - "Zmierzch" czyta, aby przyjaciółce córki wieczorem oddać.
- Z pracy się przez to wcześniej urwałam nawet - oznajmiła. - Ale szczerze szefowi powiedziałam, że książkę czytać pilnie muszę.
- I co on na to? - baba aż oniemiała.
- Nic, zrozumiał, jego żona też "Zmierzch" czyta właśnie.
A dziecko nie zrozumiało, śmiało się z baby, że głupoty takie czytać chce.
- Dobrze, że tego nie mam, weekend przynajmniej na powietrzu świeżym spędzisz - oznajmiło.
No i miała baba świeże powietrze!
- Dziadzie, inni ludzie to na grzyby chodzą, tak? - zagaiła, a ów potwierdził.
- Inni ludzie na grzyby też jeżdżą, tak? - a gdy dziad ponownie potwierdził, spytała: - To dlaczego my płyniemy?
Akcja na jeziorze rozgrywała się bowiem, a kajak ku radości wędkarzy, co na brzegu ryby łapać próbowali, kolejny obrót miotany wiatrem wykonał właśnie.
- Bo oni jeżdżą i chodzą, więc na wysepki nie dotrą, tam grzyby na nas czekają! - oznajmił.
- No dobrze, ale zgodzisz się też, że jak inni, nie na grzyby, ale tak sobie kajakiem pływają, to dwa wiosła biorą? - baba kontynuowała, bo nic innego na jeziorze do roboty nie miała.
- Ale nasz kajak lekki bardzo, bo z gumy jest - dziad cierpliwie tłumaczył, oblewając przy okazji babę wodą. - Każdy ruch wyczuwa, a zgrać się idealnie nie da rady.
Wysepki na jeziorze dwie były. Na pierwszej grzyba żadnego nie uświadczyli. Długo dziad z odpłynięciem zwlekał, żeby dokładniej sprawdzić, co problemem nie było, bo wyspa wielkości mieszkania średniego może była. Trzy razy baba pod krzaczki te same zaglądała i nic. Na drugiej lepiej znacznie poszło, baba dwa prawdziwki znalazła. Dziad nic nie znalazł, więc tyle radości chociaż miała, że to ona królem grzybobrania została. W dobrym nastroju odwrót rozpoczęła.
- Daj mi dziadzie to wiosło - oznajmiła, a on chętnie oddał. Baba, w przeciwieństwie do dziada na wielu spływach kajakowych była, jak więc ruszyła! Kajak pruł prosto jak strzała, okręcać całkiem się przestał.
- Nie głupio ci, dziadzie, że wędkarze patrzą, że z kobietą płyniesz i to ona wiosłuje? - baba się zainteresowała.
- Nie, wiosłuj sobie, oni podziwiają - na te słowa siły nowe w babę wstąpiły i jeszcze mocniej wiosłować zaczęła.
- Spokojnie, chlapiesz, nie spieszymy się nigdzie - dziad widać tempa się przestraszył.
- Wędkarze patrzą - baba wyjaśniła, a dziad potwierdził i dodał:
- I podziwiają , jak to świetnie zorganizować potrafiłem…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?