Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiadukt w Plewiskach niezbędny do normalnego życia

Robert Domżał
Wiadukt w Plewiskach niezbędny do normalnego życia
Wiadukt w Plewiskach niezbędny do normalnego życia Łukasz Gdak
Gigantyczne korki, ciągły hałas, kurz. Tak żyją tysiące mieszkańców Junikowa, Plewisk czy przedsiębiorcy z tamtego rejonu. Wiadukt w Plewiskach niezbędny do normalnego życia.

Wtorek rano. Na przystanku kolejowym Poznań Junikowo zatrzymuje się pociąg z Poznania do Zbąszynka. I choć jest jeszcze lato, pod opuszczonymi od 2-3 minut zaporami już stoi kilkadziesiąt pojazdów.

Zobacz komentarz: Gorsza strona miasta?

- Dopóki nie wyremontowali nawierzchni na przejeździe, była nadzieja, że zbudują tunel pod torami. Teraz mało kto wierzy, że przejazd będzie zlikwidowany. Chyba że Komorniki połączą się z Poznaniem - przypuszcza Tomasz Wartecki, motocyklista, który codziennie tamtędy przejeżdża.

Pastylki nasenne nie pomogą
Fatalny przejazd nie dotyka jednak wyłącznie kierowców. Brak wiaduktu to także wielka uciążliwość dla osób mieszkających w pobliżu przejazdu.

Wiadukt do Plewisk jest potrzebny?

- Rano nie dość, że są korki, to kierowcy poganiają się nawzajem, jeden trąbi na drugiego. A my nie możemy się wyspać. W dzień nie ma mowy o otwarciu okien, bo w powietrzu jest tyle kurzu. Gdyby był wiadukt, to przynajmniej mogłabym wyjechać z własnej posesji - mówi Maria Kaszkowiak, mieszkająca w pobliżu przejazdu.

Mieszkają niby blisko Poznania, ledwie kilkadziesiąt metrów od granicy, a dotarcie do miasta oznacza ryzykowną wyprawę. - Z podwórza trudno wyjechać, bo albo korek, albo przejeżdżające auta. Jak już uda mi się wyjechać na ulicę, to zaraz muszę się zatrzymać, na skrzyżowaniu z Wołczyńską, która ma pierwszeństwo - dodaje pani Maria. Problemy z wyjazdem ma też Regina Stachowiak, właścicielka jednego z domów stojących najbliżej przejazdu. - Mieliśmy nawet kilka stłuczek, gdy próbowaliśmy wyjechać z posesji - podkreśla w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".

Wielu osobom dokucza hałas. - Ciszy w ciągu doby mamy co najwyżej dwie godziny - mówi pani Regina i kontynuuje: - Z tego ciągłego hałasu spać nie mogę, nawet gdy wezmę pastylkę nasenną. Jeśli ktoś mówi, że jest zachodnia obwodnica i mniej ciężarówek tędy jeździ, to niech tu przyjdzie. Przekona się, że hałas jest straszny. Może mniej jest TIR-ów, ale więcej innych aut.

Wiadukt dla... poznaniaków
Wojciech Rodziejczak też mieszka przy ulicy Grunwaldzkiej, ale po jej poznańskiej stronie. Od lat jest zwolennikiem budowy wiaduktu nad linią kolejową. Przed Euro 2012, kiedy modernizowano ulicę Grunwaldzką po Malwową, mówił, że dopiero wiadukt nad torami byłby rzeczywistym udrożnieniem Grunwaldzkiej.

- Jeżdżę na Nowosolską i pokonuję przejazd kolejowy. Trudno znaleźć taki moment, kiedy tam nie ma opuszczonych zapór lub korka. A kiedy szlaban jest opuszczony, zablokowana jest nawet Malwowa - relacjonuje i zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt, a mianowicie taki, że wiadukt jest niezbędny nie tylko dla mieszkańców Plewisk, ale także dla poznaniaków. W korkach stoi wielu mieszkańców Poznania, bo pracują w firmach znajdujących się w rejonie Wołczyńskiej albo w gminie Komorniki.

Wiadukt, gdyby powstał, służyłby też mieszkającym na poznańskim osiedlu Fabianowo-Kotowo oraz osobom żyjącym w tej części Junikowa, która torami odcięta jest od miasta. Czesława Wasielewska, mieszkanka osiedla Fabianowo-Kotowo mówi krótko. - To, co dzieje się na Grunwaldzkiej, to makabra. Przekonuje, że wiadukt powinien być już dawno wybudowany. - Mimo uruchomienia Zachodniej Obwodnicy Poznania ciężarówki rozjeżdżają wręcz nasze osiedle. Na naszym osiedlu mieszka około 1700 osób. Co najmniej połowa z nich każdego dnia dwa razy korzysta z przejazdu na Grunwaldzkiej. Obecny prezydent powinien honorować porozumienia, które zawarł jego poprzednik, a które doprowadziłoby do budowy wiaduktu. Pamiętajmy, że Głogowska też nie jest idealnym rozwiązaniem. Tam też się niekiedy korkuje - mówi pani Czesława.

Poznańscy przedsiębiorcy mówią: budować!
Za budową wiaduktu nad linią kolejową są też właściciele i szefowie firm znajdujących się przy ul. Wołczyńskiej, która choć należy do Poznania, to znajduje się już za przejazdem kolejowym. Takich przedsiębiorców jest kilkudziesięciu.

- Jestem wręcz chory, jeśli muszę wyjeżdżać do Poznania poza Wołczyńską. Sama Głogowska to naprawdę za mało. Nie raz już zdarzyło mi się, że stałem przed zaporami kilka minut, pociąg nie przejeżdżał, po czym dróżnik podnosił zapory. Wynika z tego, że kolej musi poprawić wewnętrzną komunikację. Ale najlepiej byłoby wybudować wiadukt - mówi Jacek Ziętek, właściciel firmy Diesel.

Radosław Gogulski, szef firmy CarGO!, też omija, jak może, przejazd na Grunwaldzkiej.

Protest ? To prawdopodobne
Zdaniem Małgorzaty Zgoły, sołtyski Plewisk, prawdziwy horror zacznie się we wrześniu, kiedy ludzie wrócą z urlopów i rozpocznie się rok szkolny. Sytuacja pogorszy się, gdy na osiedlu budowanym przy ulicy Południowej w Plewiskach pojawią się mieszkańcy. A ludzi ma tam zamieszkać nawet 2 tysiące.

- Prawdopodobnie we wrześniu dojdzie do protestu, by ktoś z decydentów zauważył ten problem - mówi Małgorzata Zgoła. Jak będzie wyglądał ruch we wrześniu? Najwięcej samochodów ustawi się przed opuszczonymi szlabanami rano i później między godziną 16 a 17. Pomiary sprzed siedmiu lat wykazały, że z przejazdu korzysta 17,5 tysiąca pojazdów. A do roku 2012 ta liczba miała wzrosnąć o kolejne 1,5 tysiąca pojazdów. I jeśli brać pod uwagę tylko te szacunki, oznacza to, że w ciągu godziny przejeżdża tamtędy blisko 800 pojazdów. Zamknięcie na 10 minut powoduje zatrzymanie około 130 pojazdów, po obydwu stronach zapór. Korek z każdej strony może liczyć po 300 metrów, nawet gdyby stały tam wyłącznie auta osobowe. A w ciągu doby przez przejazd przejeżdża 90 pociągów. Czyli pociąg jedzie średnio co 16 minut.

- Pięć lat temu oglądaliśmy plany wiaduktu, ale na razie to tylko plany. W roku ubiegłym pod przejazdem była pikieta, ale problem pozostał - mówi sołtyska Plewisk.

Kolej , na razie, mówi nie
- Do roku 2020 nie planujemy modernizacji linii kolejowej E20 na odcinku Poznań - Zbąszynek - mówi Zbigniew Wolny z Wydziału Komunikacji i Promocji PKP Polskie Linie Kolejowe. A to oznacza, że kolej nie będzie miała pieniędzy na budowę wiaduktu. Być może szans na realizację należy szukać w projekcie Poznańskiej Kolei Metropolitalnej. - Takie inwestycje jak wiadukt w ulicy Grunwaldzkiej, a także tak zwany węzeł Koszalińska, są na listach projektów, które oczekują na dofinansowanie - mówi Maciej Musiał, szef biura Stowarzyszenia Metropolia Poznań.

Pierwsze pieniądze będą przyznawane pod koniec roku tym gminom, które wykażą się m.in. prawem dysponowania gruntami. Projekt budowy wiaduktu w ciągu Grunwaldzkiej jest na liście zadań rezerwowych Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Wartość oszacowano na 45 mln euro. - Ten koszt wydaje mi się zawyżony i dlatego może opóźnić realizację wiaduktu. Ale w tej cenie ujęta została modernizacja ulicy Wołczyńskiej - mówi Jan Broda, wójt gm. Komorniki, orędownik budowy wiaduktu.

Wiadukt w Plewiskach - kalendarium
Negocjacje między Janem Brodą, wójtem gminy Komorniki i inicjatorem budowy wiaduktu, a władzami Poznania na temat niezbędnej inwestycji trwają 8 lat.

  • październik 2007 r. - powołano zespół ds. budowy wiaduktu. W listopadzie tego roku do rozmów przyłączyło się Starostwo Powiatowe w Poznaniu
  • luty 2008 r. - wójt gminy Komorniki przedstawił projekt porozumienia z propozycją podziału kosztów. Uczestniczący w spotkaniu przedstawiciel PKP zadeklarował, że PKP będzie dysponować funduszami po roku 2014 r. i wówczas kolej wybuduje wiadukt w ciągu ul. Grunwaldzkiej. W zamian kolej chciała zlikwidować przejazd w ulicy Kolejowej w Plewiskach. Rada Gminy Komorniki ogłosiła nawet stanowisko w sprawie konieczności budowy wiaduktu
  • marzec 2008 r. - ówczesny wiceprezydent Poznania M. Kruszyński zaproponował przeprowadzenie analizy ruchu i w ślad za tym dokonania podziału kosztów
  • wrzesień 2008 r. - podzielono koszty budowy wiaduktu, zgodnie z pomiarami ruchu. Wyliczono, że przez przejazd kolejowy przejeżdżało w 2008 r. ok. 17 500 pojazdów. Według prognoz w 2012 r. liczba ta miała wzrosnąć o 1500 pojazdów na dobę
  • styczeń 2009 r. - okazało się, że nie ma pieniędzy na budowę wiaduktu
  • rok 2010 - miasto Poznań zleciło jednak wykonanie kolejnego opracowania. Wypracowano tak zwany wariant "O", obejmujący budowę wiaduktów w ciągach ulic: Grunwaldzkiej i Kolejowej oraz ulicę zbiorczą po północnej stronie torów od ul. Miśnieńskiej do ul. Kolejowej. Uznano, że jednojezdniowe wiadukty mające po jednym pasie ruchu w każdym kierunku to optymalne rozwiązanie. Miały powstać za około 60 mln zł do 2035 r.
  • rok 2011 - pomysł poparło i Starostwo Powiatowe w Poznaniu i spółka PKP PLK. Strony zadeklarowały następujące udziały w finansowaniu projektów: Poznań - 50 proc., gm. Komorniki - 20 proc., powiat poznański - 18,33 proc. oraz gmina Dopiewo - 11,67 proc.
  • kwiecień 2011 r. - ustalono termin podpisania porozumienia. Termin rozpoczęcia budowy określono jako nie wcześniejszy niż w 2014 r

.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski